czwartek, 20 marca 2014

1. TEN, W KTÓRYM ONA PRZYJEŻDŻA...

AUSTRIA. INNSBRUCK. WILLA SPORTOWA. 

Sześciu biegających po ogromnej willi facetów, trzymających w dłoniach ściereczki, odkurzacze, mopy itp. to dość niecodzienny widok. Cóż... 
- Jak się nie chciało dupci ruszyć wcześniej to tak jest - śmiał się blondyn.
- Pomógłbyś nam a nie stał tak jak kołek jakiś i dyrygował jak waćpan zakichany - mruknął przechodzący obok blondyna Kofler.Zaśmiali się.
- Stefanie, czy byłbyś łaskaw przypomnieć mi dlaczego nie musimy pomagać im w porządkach? - zapytał poważnie blondyn.
- Ależ z przyjemnością Ci przypomnę Michaelu. Ja...
- Dobra, darujcie sobie. - powiedział niezadowolony z sytuacji Fettner. 
- O której po Nią jedziesz? - zapytał Morgi.
- Za godzinę mam czekać na lotnisku. Ale żeby Wam nie przeszkadzać to chyba pojadę od razu. - wyszczerzył się i wziął ze stolika kluczyki do samochodu. Po chwili już go nie było. Wszyscy zwrócili swój wzrok na stojącego z cwanym uśmieszkiem Stefana. 
- Jeśli myślisz, że będziesz tak stał i nic nie robił to się grubo mylisz. - powiedział Manu.
- Zrób zakupy, bo nie ma nic w lodówce. To przynajmniej przeszkadzał nie będziesz. - stwierdził Diethart.
- Jak wolicie... sprzątasie - zaśmiał się. Po chwili nie było mu do śmiechu bo mokra szmata, którą Gregor mył podłogę w korytarzu wylądowała na głowie kolegi.
- Ups - powiedział niewinnie szatyn. - Chciałem sobie ją przerzucić na drugi koniec korytarza a myślałem, że już wyszedłeś. - zabrał szmatę z twarzy bruneta i z uśmiechem skierował się w stronę salonu pogwizdując wesoło...

GDZIEŚ W POWIETRZU. SAMOLOT. MIEJSCE 47A.

    Widok był tak zachwycający, że nie potrafiła oderwać oczu od szyby. Pierwszy raz w samolocie. Pierwszy raz w chmurach. "I pewnie ostatni. Jak umrę to na bank trafię do piekła." - pomyślała. Zaśmiała się sama do siebie. 
- Prosimy o zapięcie pasów bezpieczeństwa, znajdujemy się dokładnie nad Portem Lotniczym w Innsbrucku. Dzisiaj mamy 18 dzień maja. Godzina 15:30 czasu lokalnego. Na zewnątrz temperatura wynosi 24 stopnie Celsjusza a niebo jest prawie bezchmurne. Linia Eurolines życzy Państwu miłego pobytu i dziękuje za wspólny lot. - powiedziała stewardessa. Dziewczyna posłusznie zapięła pas. "Za chwilę któryś z nich Cię odbierze z lotniska, popraw ryjek" - poinstruowała ją podświadomość. Wyciągnęła małe lusterko z torby i przeglądnęła się. Jej okrągła twarz była lekko zaróżowiona. Oczy świeciły błyskiem pewnej ekscytacji wynikającej z możliwości przeżycia tej ostatniej w życiu przygody. Odkąd wie o chorobie i prognozach jakie co chwilę dają na nowo lekarze, postanowiła zrezygnować z jakiegokolwiek make-upu. "Skoro teraz się nie maluje i wyglądam jak wyglądam to jeżeli umrę i mnie wymalują to przynajmniej zrobię wrażenie." To zdanie powtarzała sobie codziennie rano stając przed lustrem. Poprawiła grzywkę. Włosy... były takie delikatne. "I drogie" - pomyślała. Westchnęła i schowała lusterko spowrotem do torebki. "Po co ja właściwie tu przyjechałam? Ach tak... spełnić marzenie. Tylko to marzenie należało do nastolatki. Nie do mnie." 
   Przetrwawszy najgorszą część podróży, czyli znalezienie bagażu udała się za tłumem w kierunku wyjścia do hallu. Wszystko było zorganizowane jak w zegarku. Ona przyjeżdża, jeden z nich ją odbiera i jadą do nich, a potem przeżywają 3 miesiące jak ostatnie w życiu. "Cóż za ironia." Jedynym haczykiem było to, że zupełnie nie wiedziała kto ma ją odebrać. Jej niepokój zwiększył się stokrotnie kiedy wyszła na wielką halę przylotów. 
- Świetnie. Jestem w dupie. - mruknęła pod nosem. Tłum jaki przed Nią się przemieszczał był nie do ogarnięcia. Mogła szukać skoczka ile chciała. Był igłą w stogu siana. Z tym, że nie wiedziała nawet jak ta igła ma wyglądać. "Luz w dupie Alutka!" - pomyślała i po prostu usiadła na najbliższej ławeczce czekając aż spora część tego tłumu się zutylizuje. Trwało to wbrew jej oczekiwaniom dłużej niż 10 minut. Zobaczyła faceta. Czekał na kogoś z bukietem kwiatów. Po chwili w jego ramiona wpadła kobieta. Ściskali się jakby to miało być ich ostatnie spotkanie w życiu. Westchnęła. "Nie zakochuj się." Te słowa brzmiały w jej głowie echem. Ludzie powoli opuszczali lotnisko. Wstała i stanęła na ławeczce. Teraz przynajmniej widziała na dalej niż metr przed nosem. Niestety nikt nie wyglądał znajomo. "A co myślałaś? Że w kasku i z nartami tu będzie sterczał?" - pytała zażenowana podświadomość. "Nie ukrywam, że byłoby łatwiej." - pomyślała. "No dobra, szukaj młodych facetów, stosunkowo wysokich i wyglądających jakby się zgubili, prawdopodobnie będzie miał telefon w ręce." To nie zmieniło zbyt wiele, bo takich osób było jeszcze zbyt dużo. "No dobra, teraz każdemu z nich załóż kask..." Wyobraźnia to było to, z czego była najbardziej zadowolona w swoim życiu. To dzięki bujnej wyobraźni mogła we śnie podróżować po świecie, robić rzeczy, których normalnie by nie mogła, a w zwykłym życiu tworzyć niezwykłe opowieści, które czytała na dobranoc najmłodszym pacjentom. Rozglądnęła się uważniej. Po chwili uśmiechnęła się sama do siebie. "Nie zachowuj się jak głupia nastoletnia psychofanka!" - skarciła ją podświadomość. "Wystarczy, że już jakieś go dopadły." Zobaczyła jak grupa nastolatek zrobiła wokół skoczka kółeczko. Zdezorientowany blondyn szukał wokół siebie ratunku ale nic nie znalazł. Zrezygnowany zaczął rozdawać autografy i pozować do zdjęć w międzyczasie rozglądając się za kimś dokoła. Zaśmiała się rozbawiona tą sytuacją. Wzięła walizkę i podeszła trochę bliżej grupki rozhisteryzowanych dziewcząt. Usiadła na pobliskiej ławeczce i z uśmiechem na twarzy obserwowała zmagania blondyna z fankami. Jego tłumaczenia, że czeka na kogoś nic nie dawały a grupka stawała się coraz większa. "Jak go stamtąd wyciągnąć?" - pomyślała. W tym momencie wpadła na genialny pomysł. Znów stanęła na ławce i poszukała jakiegoś najbardziej oddalonego punktu na hali. Zobaczyła, że właśnie przed chwilą wylądował samolot z Dubaju. Turyści wychodzili z bagażami z korytarza po drugiej stronie lotniska. 
- Hej! Gregor Schlierenzauer przyleciał samolotem z Dubaju! - krzyknęła głośno i wskazała korytarz. Grupa fanek od razu zrobiła szum i pobiegła w tamtą stronę. Uśmiechnięta dziewczyna zeszła z ławki i podeszła szybko do zdezorientowanego blondyna. - To na mnie czekasz, później podziękujesz, a teraz jedźmy bo zaraz się zorientują, że tam nie ma żadnego Gregora. - powiedziała. Mężczyzna uśmiechnął się i wziął jej walizkę kierując się w stronę wyjścia na parking. Kiedy siedzieli już w samochodzie spokojnie mogli się przywitać.
- Michael - podał jej dłoń.
- Wiem - uśmiechnęła się sympatycznie. - Alutka - przedstawiła się.
- Jak?
- Alicja - powiedziała. - Ale wszyscy mówią mi Alutka. - odpalił samochód i ruszyli.
- Alutka... - powiedział z zabawnym akcentem. Uśmiechnęła się. - Fajnie. No więc... Alutka... - popatrzył na nią. - Dwa pytania. Pierwsze... dlaczego nie wyglądasz na 15 lat?
- Bo nie mam 15 lat? - odpowiedziała pytając.
- To się Stefan zdziwi... - mruknął z tajemniczym uśmieszkiem. - W takim razie ile masz jeśli można zapytać?
- Jeszcze 20.
- Jeszcze?
- Jeżeli doczekam to za dwa tygodnie 21. - powiedziała lekko.
- Jeżeli doczekasz? - zapytał patrząc na nią ze strachem w oczach.
- Patrz na drogę! - rozkazała. - Spokojnie, nie mam zamiaru Wam zejść podczas obiadu. - zaśmiała się. Chłopak milczał. - Wyluzuj. - powiedziała beztrosko. - Mam specyficzne poczucie humoru. W końcu umieram od 4 lat. - puściła mu oko. 
- Czyli jeżeli powiem, że Twoje poczucie humoru mnie przeraża ale wbrew mojej woli mi się podoba to nie popełnię Faux Pas? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Przyjmę to jako komplement. - odpowiedziała.
- Już Cię lubię...
- Miałeś dwa pytania - przypomniała. - Jakie jest drugie?
- Dlaczego Schlieri?
- Żeby odwrócić uwagę nagrzanych nastolatek od jednego przystojnego skoczka trzeba im dać na tacy innego, przystojniejszego skoczka. - powiedziała jakby to było oczywiste.
- Przystojniejszego...
- To znaczy bardziej przystojnego od tego, który w danym momencie się pojawił. - wytłumaczyła.
- Wiem co to znaczy przystojniejszy.
- To znaczy, że Ty też jesteś przystojny.
- Na prawdę uważasz, że jest przystojniejszy? - zapytał urażony.
- Piętnastolatki tak uważają. Mnie w to nie mieszaj. - odpowiedziała z uśmiechem. Również się zaśmiał. 
- Musisz się przygotować na 3 miesiące w psychiatryku. - powiedział prawie, że z dumą.
- Uważasz, że się nie dopasuję? - zapytała wesoło.
- Poczekaj aż ich poznasz...

TYMCZASEM W WILLI SPORTOWEJ...

  Wszyscy skoczkowie siedzieli w salonie na kanapach w oczekiwaniu na gościa.
- Siedzicie spięci jakby miał nas Papież odwiedzić. - stwierdził wchodzący do salonu Kraft. 
- A jak nas nie polubi? - zapytał brunet.
- Co najwyżej się Ciebie przestraszy Manu. To jest 15-latka. Jesteś gotowy na odpowiadanie na milion pytań dotyczących tego jakie dziewczyny Ci się podobają?
- No Ty z tym problemu miał nie będziesz Die-die. - zaśmiali się.
- A właściwie to skąd wiecie ile ma lat? - zapytał Andi. 
- Gregor mówił, że to nastolatka. - stwierdził Morgi. Wszyscy spojrzeli na szatyna.
- No co? - zapytał zdezorientowany.
- Skąd wiesz, że to piętnastolatka?
- Nie wiem Morgi. Tak podejrzewam. - odpowiedział beztrosko.
- Tak podejrzewasz?! - wykrzyknął zdenerwowany Kraft.
- Uspokój się. Sprawdzałem w internecie co to za fundacja, tam pisało, że spełniają marzenia dzieci i nastolatków którzy są śmiertelnie chorzy. To musi być nastolatka. A czy ma 13 lat czy 15 to chyba nie jest duża różnica. - odpowiedział śmiejąc się z miny kolegi.
- Lepiej żebyś miał rację.
- To coś Ty zrobił z tym pokojem, że masz takiego pietra? - zapytał śmiejący się Kofler.
- Dostosowałem do wieku. Już Wam mówiłem. - odpowiedział zdenerwowany. W tym momencie drzwi do willi się otwarły a do środka wszedł roześmiany blondyn ciągnący niewielką walizkę i równie roześmiana blondynka. Wszystkie oczy zostały skierowane w ich stronę. Po chwili głupawki przestali się śmiać i zwrócili uwagę na zdziwionych mężczyzn.
- Chłopaki poznajcie naszego gościa. - powiedział z uśmiechem. - To jest Alicja. - przedstawił dziewczynę. - Alutka, to są chłopaki. Ich imiona znasz. - powiedział. Dziewczyna nieśmiało pomachała do nich. Zapanowała cisza. Żaden z nich się nie odezwał. Zamiast nastolatki obwieszonej ich podobiznami zobaczyli niską, szczupłą bladą dziewczynę o długich blond włosach wyglądającą trochę doroślej. Na sobie zamiast atrybutów fanki miała zwykłe jeansy i biały sweterek, a jej walizka nie pękała w szwach od zeszytów na autografy. Pierwszy ocknął się Morgi. Podszedł do dziewczyny i z uśmiechem uścisnął jej dłoń.
- Witaj, przepraszam za kolegów ale myśleliśmy, że będziesz młodsza. Trochę.
- Tak, wiem, Michael mi już mówił. Przykro mi, że Was zawiodłam. - powiedziała uśmiechając się do blondyna.
- A ile...
- 20 - odpowiedział za nią roześmiany Hayboeck.
- O Boziu. - jęknął Kraft i z miną męczennika opadł na sofę.
- Gdybym wiedziała, że będziecie aż tak zawiedzeni to zabrałabym ze sobą jedną fankę z lotniska. - zaśmiała się razem z blondynem.
- Wybacz - zaczął Wolfgang. - Stefan po prostu przygotował Ci pokój podobno dostosowany do Twojego wieku. - powiedział z uśmiechem na twarzy. Pozostali również się uśmiechnęli. Po kolei przywitali się z dziewczyną.
- No Stefan, to pokaż koleżance ten pokój, którym się tak chwaliłeś - zaczął wesoło Manu. Brunet spojrzał z obawą na dziewczynę.
- Zabijcie mnie. - powiedział cicho. Zaśmiali się. 
- Muszę to nagrać. - powiedział wesoło szatyn i pobiegł po kamerę. 
- No to chodźmy! - zawołał wesoło Michael i wszyscy ruszyli na górę. Stanęli przed drzwiami do odpowiedniego pokoju.
- Stefan otwórz to królestwo - powiedział zniecierpliwiony Andi. Brunet jęknął.
- Wybacz mi - powiedział do blondynki i otworzył drzwi do pokoju...Usłyszał za sobą głośny śmiech kolegów, którzy w tym momencie prawie tarzali się po podłodze nie mogąc się opanować. Jedynie Gregor próbował się opanować trzymając kamerę skierowaną na twarz dziewczyny. Twarz, na której panował spokój. Spokój i przerażenie. Lekkie niedowierzanie. Nie wiedziała czy ma dołączyć do mężczyzn czy zacząć płakać. Zrobiła krok do przodu. 
- Cóż... - zaczęła nie wiedząc co powiedzieć. - Masz rozmach. - przyznała i zaczęła się delikatnie śmiać. Ściany były obwieszone plakatami przedstawiającymi skoczków, różowe firanki, różowa lampka przy łóżku, różowa pościel w kropki, różowe pluszaki, pluszaki... i jeszcze więcej pluszaków. - Na pewno nie będę się czuła samotna. - powiedziała patrząc na ich ilość. Tym razem nawet opanowany szatyn nie wytrzymał i wybuchł śmiechem opuszczając kamerę. Trwało to chwilę.
- Przepraszam, ja to wszystko zmienię...- zaczął tłumaczyć się brunet. - Zostałem wprowadzony w błąd. Gregor mówił, że jesteś nastolatką więc...
- Więc to nie Twoja wina. - odpowiedziała z uśmiechem. Szatyn zakrztusił się i spojrzał na blondynkę. - Ale gdybym miała 13 lat to byłabym w siódmym niebie. - dodała. - Dziękuję. - dała buziaka brunetowi. Na jego ustach od razu pojawił się uśmiech. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na szatyna.
- Ale...-zaczął.
- Nie ma żadnego ale. Jeszcze dzisiaj masz zrobić tutaj porządek. - powiedział Stefan.
- Lepiej zacznij od razu jeżeli chcesz zdążyć do kolacji. - dodał wesoło Manu.
- A my zapraszamy koleżankę na dół. Będziemy się lepiej poznawać - powiedział wesoło Loitzl i wziął dziewczyną pod rękę...

"Taki jestem uroczy...:D"
**********************************************************************************
Cieszy mnie bardzo Wasz pozytywny odbiór mojego prologu :D Chyba te wasze pozytywne komentarze sprawiły, że dostałam takiej weny. Takiej, że aż napisałam kolejny rozdział :P Miłego czytania :*

3 komentarze:

  1. Już chcę więcej. Padłam przy tej scenie ze ścierką od podłogi, ale po lotnisku trzeba mnie z podłogi zbierać ;)
    Świetny rozdział!
    Alicja na pewno się nie będzie nudziła ze skoczkami ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahah Stefan i to jego urządzanie pokoju. :D hahaha Normalnie, nawet nie masz pojęcia, jak uwielbiam Cię za ten rozdział! Momentalnie poprawiłaś nastrój po -do bólu- idiotycznym dniu. :3 Jeszcze akcja na lotnisku. :D haha Leżę i nie mogę wstać. xd :D Ech... Ależ ci skoczkowie są rozkoszni. <3
    Czekam na następny. :)
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Że w kasku i z nartami tu będzie sterczał?" - Najlepsze:D!
    Pokój w wykonaniu Kraft'a .. na samą myśl padam na twarz!;D
    Najlepsze!
    Lecę czytać następne!
    Ann;D

    OdpowiedzUsuń