POLSKA, KRAKÓW, SZPITAL, ODDZIAŁ ONKOLOGICZNY...
Szła korytarzem ubrana w swój ulubiony czerwony dres. Na głowie miała jak zwykle w tym miejscu brązową chustę w kwiaty. Zmierzała tam, gdzie już dawno Jej nie było. W miejsce, gdzie czuła się potrzebna i nie czuła się inna. Zeszła schodami do lewego skrzydła budynku i pokazała przepustkę. Weszła na oddział i znów poczuła ciepło. Ciepło bijące z żółtych ścian pokrytych kolorowymi malunkami. Ciepło bijące od kolorowych lampek na suficie. Ciepło bijące z dźwięków rozśpiewanych dzieci. Ciepło pochodzące od samych dzieci. Chorych tak jak Ona. Ale mających szansę na przyszłość...
- Alutka! - krzyknęła mała dziewczynka w żółtym sweterku.
Podbiegła do dziewczyny i mocno się wtuliła w Jej ramiona. Po chwili miała wokół siebie wszystkich swoich małych przyjaciół. Grupka dzieci cieszyła się z Jej powrotu.
- Teraz w końcu będzie miał nam kto opowiadać bajki na dobranoc! - ucieszyła się inna mała pacjentka.
- Anna Wam nie opowiadała? - zapytała zdziwiona.
- Opowiadałam i to dużo ale moje bajki nie są tak świetne jak Twoje. - powiedziała kobieta stojąca z boku sali.
Dziewczyna odwróciła się w Jej stronę i napotkała Jej badawczy wzrok. Za pewne chciała wiedzieć co takiego wydarzyło się w Austrii że Alicja wróciła miesiąc wcześniej. Dziewczyna nie miała ochoty na rozmowę na ten temat. Ani teraz ani potem ale wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała wyjawić całą prawdę. Wolała później.
- No to kto ma ochotę na dobranockę? - zapytała wesoło. Wszystkie dzieci zrobiły ogromne kółko i postawiły małe zielone krzesełko na środku. Usiadła na Nim i zaczęła opowiadać...
AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA...
Siedzieli na podłodze opierając się o łóżko. W dłoniach mieli butelki z piwem. Już którymś tego wieczora. Początek rozmowy był trudny. Po rozpaczliwej prośbie szatyna Thomas właściwie nie wiedział co ma zrobić. Jak pomóc przyjacielowi? Jak uwolnić Go choć odrobinę od tego co teraz czuł? Gregor w takich sytuacjach zazwyczaj zaczynał rozmowę od jakiegoś żartu sytuacyjnego ale w tym momencie nic nie mogło Go rozbawić. Poza tym dla Gregora Thomas nadal był "oszukanym" przez blondynkę przyjacielem. Powinien czuć choć w pewnym stopniu to samo...
- Kochałeś Ją prawda? - zapytał szatyn nie patrząc na przyjaciela. Na odpowiedź musiał czekać dość długą chwilę. W końcu spojrzał na Morgensterna.
- Nadal Ją kocham. - powiedział szczerze. - Zupełnie inną miłością niż Kristinę ale kocham.
- Tak łatwo pogodziłeś się z tym, że Nas oszukiwała... Jak to zrobić? - zapytał. Znów musiał chwilę czekać na odpowiedź.
- Zajmuję głowę czymś zupełnie innym. Nie myślę o Niej. Staram się o Niej nie myśleć. Mam prościej mając Kristy i Lily... - spojrzał na Gregora. - Musisz skupić się na czymś co pochłonie większość Twojego czasu. - powiedział spokojnie. Upili po łyku piwa i zamilkli.
- Zabrała wszystko. Każde jedno zdjęcie. Każdą jedną pamiątkę po Niej. Nawet mój zakichany zeszyt... - zaczął szatyn. Blondyn zamknął oczy. Wiedział do czego zmierza Jego przyjaciel. - Jakby już umarła. Jakby nigdy Jej tu nie było...
- Przestań.
- Przyjechała, zrobiła zamieszanie jak tornado, pobawiła się uczuciami i wyjechała nie zostawiając po sobie zupełnie nic. - powiedział głosem pełnym goryczy. - Nienawidzę Jej... - szepnął.
- Nie zamieniaj swojej miłości w nienawiść.
- A co Ty Jej tak bronisz? Nie widzisz co nam zrobiła?
- Nie bronię. Staram się zrozumieć.
- Tu nie ma czego rozumieć. Ty Jej nie widziałeś kiedy mówiła te wszystkie rzeczy. Nigdy nie widziałem kogoś kto tak świetnie się bawi mówiąc komuś że dla Niego jest nikim. Mam prawo Ją nienawidzić Thomas.
- Kochasz Ją. - przypomniał.
- To nie ma znaczenia. - powiedział cicho. - Mam wrażenie że nie wiem czym teraz są uczucia. Co jest prawdziwe a co jest kłamstwem. Przez moment wierzyłem, że po prostu udawała, że chciała mnie do siebie zniechęcić żebym nie był teraz przy Niej. Przecież kiedy tutaj była zachowywała się tak naturalnie... Była szczera do bólu. Nie mogłem uwierzyć, że zupełnie nic do mnie nie czuje... Nie po tym co czułem Ja kiedy byliśmy razem... Ale potem przypomniałem sobie Jej wzrok. Pusty. Bez żadnych emocji. I to jak łatwo wykrzyczała mi w twarz że dla Niej jestem nikim...
- A gdyby to wszystko było tylko fikcją?
- To nie mogło być przedstawienie. Być może dopiero wtedy pokazała nam swoje prawdziwe oblicze.
- Ale co by było gdyby? - zapytał ponownie blondyn. Musiał chwilę poczekać na odpowiedź. Spojrzał na przyjaciela. Był zamyślony. Patrzył w jeden punkt na drzwiach.
- Nie wiem. Ale jeszcze wczoraj rano zrobiłbym dla Niej wszystko...
- Kochałeś Ją prawda? - zapytał szatyn nie patrząc na przyjaciela. Na odpowiedź musiał czekać dość długą chwilę. W końcu spojrzał na Morgensterna.
- Nadal Ją kocham. - powiedział szczerze. - Zupełnie inną miłością niż Kristinę ale kocham.
- Tak łatwo pogodziłeś się z tym, że Nas oszukiwała... Jak to zrobić? - zapytał. Znów musiał chwilę czekać na odpowiedź.
- Zajmuję głowę czymś zupełnie innym. Nie myślę o Niej. Staram się o Niej nie myśleć. Mam prościej mając Kristy i Lily... - spojrzał na Gregora. - Musisz skupić się na czymś co pochłonie większość Twojego czasu. - powiedział spokojnie. Upili po łyku piwa i zamilkli.
- Zabrała wszystko. Każde jedno zdjęcie. Każdą jedną pamiątkę po Niej. Nawet mój zakichany zeszyt... - zaczął szatyn. Blondyn zamknął oczy. Wiedział do czego zmierza Jego przyjaciel. - Jakby już umarła. Jakby nigdy Jej tu nie było...
- Przestań.
- Przyjechała, zrobiła zamieszanie jak tornado, pobawiła się uczuciami i wyjechała nie zostawiając po sobie zupełnie nic. - powiedział głosem pełnym goryczy. - Nienawidzę Jej... - szepnął.
- Nie zamieniaj swojej miłości w nienawiść.
- A co Ty Jej tak bronisz? Nie widzisz co nam zrobiła?
- Nie bronię. Staram się zrozumieć.
- Tu nie ma czego rozumieć. Ty Jej nie widziałeś kiedy mówiła te wszystkie rzeczy. Nigdy nie widziałem kogoś kto tak świetnie się bawi mówiąc komuś że dla Niego jest nikim. Mam prawo Ją nienawidzić Thomas.
- Kochasz Ją. - przypomniał.
- To nie ma znaczenia. - powiedział cicho. - Mam wrażenie że nie wiem czym teraz są uczucia. Co jest prawdziwe a co jest kłamstwem. Przez moment wierzyłem, że po prostu udawała, że chciała mnie do siebie zniechęcić żebym nie był teraz przy Niej. Przecież kiedy tutaj była zachowywała się tak naturalnie... Była szczera do bólu. Nie mogłem uwierzyć, że zupełnie nic do mnie nie czuje... Nie po tym co czułem Ja kiedy byliśmy razem... Ale potem przypomniałem sobie Jej wzrok. Pusty. Bez żadnych emocji. I to jak łatwo wykrzyczała mi w twarz że dla Niej jestem nikim...
- A gdyby to wszystko było tylko fikcją?
- To nie mogło być przedstawienie. Być może dopiero wtedy pokazała nam swoje prawdziwe oblicze.
- Ale co by było gdyby? - zapytał ponownie blondyn. Musiał chwilę poczekać na odpowiedź. Spojrzał na przyjaciela. Był zamyślony. Patrzył w jeden punkt na drzwiach.
- Nie wiem. Ale jeszcze wczoraj rano zrobiłbym dla Niej wszystko...
POLSKA...
- Dlaczego zła wiedźma zamieniła Ann w żabę? - zapytała zainteresowana opowieścią mała pacjentka. Dziewczyna zamyśliła się.
- Ann nie potrafiła znaleźć swojej prawdziwej miłości. Była piękną dziewczyną więc miała wielu adoratorów. Mogła przebierać w Nich jak chciała. Ale nie wiedziała, który kocha Ją tak na prawdę. Dlatego zazdrosna o kandydatów na męża wiedźma zamieniła Ann w żabę. Żeby ta nie znalazła sobie żadnego męża.
- I co się stało dalej? - zapytała inna pacjentka.
- Ann jako żaba miała dość ciężkie życie. Każdy się Jej brzydził a chłopcy od Niej uciekali. Odczarować mógł Ją jedynie pocałunek prawdziwej miłości.
- I znalazła Ją? - zapytała kolejna dziewczynka.
- Ann wskoczyła do głębokiej studni. Żeby nikt Jej nie zobaczył. Pewnego dnia do studni podszedł młody chłopak. Miał piękne błękitne oczy, blond włosy i najbardziej uroczy uśmiech jaki świat widział. Zajrzał do studni i powiedział jedno zdanie... "Życie jest zbyt piękne żeby się chować."
- I co dalej? - zapytał chłopczyk.
- Ann Mu odpowiedziała. Zapytała Go czy jeżeli świat brzydzi się Jej wyglądem ma prawo po Nim nadal chodzić. Chłopak odpowiedział, że wszystko jest możliwe i że nie wierzy, że ktoś kto ma tak piękny głos jest brzydki. Ann więcej się nie odezwała. Chłopak przychodził codziennie do studni. Codziennie rozmawiał z Ann. Codziennie chciał słuchać coraz dłużej Jej aksamitnego głosu. W końcu zorientował się, że odchodząc od studni już nie może się doczekać kolejnego spotkania. Zakochał się. Dni mijały a Oni rozmawiali. W końcu chłopak nie wytrzymał i powiedział dziewczynie o swoich uczuciach.
- I co zrobiła? - zapytała zniecierpliwiona dziewczynka.
- Chłopak koniecznie chciał Ją zobaczyć. Po długich prośbach zgodziła się. Ale musiał obiecać, że Ją pocałuje.
- I obiecał?- zapytał zdziwiony chłopczyk.
- Tak. - powiedziała uśmiechnięta.
- Bleeee - powiedzieli wszyscy chłopcy w sali. Zaśmiała się.
- Kiedy zobaczył żabę bardzo się zdziwił. Ale był honorowym człowiekiem więc zrobił to co obiecał. Pocałował żabę.
- I co się stało? - zapytał kolejny chłopiec.
- Żaba zamieniła się w przepiękną dziewczynę.
- I żyli długo i szczęśliwie? - zapytała dziewczynka.
- Tak. Byli bardzo szczęśliwi. - powiedziała z uśmiechem.
- Czyli jeżeli kogoś kochamy to Mu to musimy powiedzieć i wtedy ktoś nas odczaruje i wszystko skończy się dobrze? - zapytała dziewczynka siedząca w kącie sali. Spojrzała na Nią. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. To jedno pytanie dało Jej do myślenia. Bardzo dużo.
- Tak. Zazwyczaj miłość pokonuje największe przeszkody. - powiedziała Anna siedząca do tej pory cicho. - A teraz pożegnajcie się z Alicją i do spania. - klasnęła w dłonie. Spojrzała dziewczynie w oczy. Jej wzrok mówił tylko jedno. "Musimy porozmawiać."
AUSTRIA...
Blondyn oparł się o futrynę drzwi do salonu. Koledzy spojrzeli na Niego wyczekująco. Pokręcił głową i usiadł na stopniu.
- Mówiłem, że tak będzie. - powiedział cicho Stefan.
- Obiecaliśmy Alicji, że to zostanie naszą tajemnicą. - powiedział spokojnie.
- Thomas... Czasem są takie sytuacje, w których tajemnice i obietnice sprawiają więcej szkód niż pożytku. - powiedział poważnie Michi.
- Ty też? - jęknął.
- My wszyscy Morgi. - odezwał się Manu. - Nigdy wcześniej nie widziałem Go w takim stanie. - dodał.
Blondyn schował twarz w dłonie. Bardzo chciał pomóc przyjacielowi ale nie miał pojęcia jak to zrobić.
- Musimy Mu powiedzieć. - odezwał się Andi.
- Powiemy. Ale nie teraz. Dajmy mu czas. Jeżeli nic się nie zmieni do konkursu w Zakopanem wtedy Mu powiemy. Jeżeli do tego czasu zaakceptuje sytuację i zacznie normalnie funkcjonować zachowamy tajemnicę do końca.
- To nie jest dobry kompromis. - zauważył Stefan.
- To jest jedyny kompromis jaki mogę Wam zaoferować. - powiedział poważnie. - Gregor zasnął. Ja wracam do szpitala. Zobaczymy się jutro na treningu. I bardzo Was proszę o to, żebyście uszanowali prośbę Al. Sami powiedzieliście że jest dla Was jak siostra. - powiedział i wyszedł.
- Mówiłem, że tak będzie. - powiedział cicho Stefan.
- Obiecaliśmy Alicji, że to zostanie naszą tajemnicą. - powiedział spokojnie.
- Thomas... Czasem są takie sytuacje, w których tajemnice i obietnice sprawiają więcej szkód niż pożytku. - powiedział poważnie Michi.
- Ty też? - jęknął.
- My wszyscy Morgi. - odezwał się Manu. - Nigdy wcześniej nie widziałem Go w takim stanie. - dodał.
Blondyn schował twarz w dłonie. Bardzo chciał pomóc przyjacielowi ale nie miał pojęcia jak to zrobić.
- Musimy Mu powiedzieć. - odezwał się Andi.
- Powiemy. Ale nie teraz. Dajmy mu czas. Jeżeli nic się nie zmieni do konkursu w Zakopanem wtedy Mu powiemy. Jeżeli do tego czasu zaakceptuje sytuację i zacznie normalnie funkcjonować zachowamy tajemnicę do końca.
- To nie jest dobry kompromis. - zauważył Stefan.
- To jest jedyny kompromis jaki mogę Wam zaoferować. - powiedział poważnie. - Gregor zasnął. Ja wracam do szpitala. Zobaczymy się jutro na treningu. I bardzo Was proszę o to, żebyście uszanowali prośbę Al. Sami powiedzieliście że jest dla Was jak siostra. - powiedział i wyszedł.
POLSKA...
- Jesteś głupia. - powiedziała Anna. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Nigdy nie usłyszała od opiekunki takich słów. Anna była kobieta roztrzepaną ale zawsze uważała na słowa i raczej wspierała swoich podopiecznych a nie mówiła im, że są głupi.
- Słucham? - zapytała niedowierzając w słowa kobiety.
- Jesteś głupia. - powtórzyła. - Naopowiadałaś facetowi, którego kochasz, że jest dla Ciebie nikim kiedy powiedział Ci że też Cię kocha tylko po to, żeby nie było Go tu teraz z Tobą? Jesteś idiotką Alutka. - powiedziała oburzona.
- Ale..
- Ale co? Myślisz, że w ten sposób On nie będzie cierpiał? Grubo się mylisz. Teraz dopiero cierpi! I On i Ty! Bo jeśli Cie na prawdę kocha to nie przestanie z dnia na dzień! Czy Ty w ogóle pomyślałaś o Nim choć raz czy tylko o swojej wygodzie?
- Jakiej wygodzie? Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała mieć Go teraz tutaj obok! Kocham Go jak nigdy nikogo na świecie! Tęsknię jak cholera i nie masz najmniejszego pojęcia jak się czuję z tym co Mu powiedziałam!
- To po cholerę Mu to mówiłaś?! - krzyknęła Anna. Obie zamilkły.
- Nie umiem się z Nim pożegnać Anka... Nie chcę się z Nim żegnać... - powiedziała cicho. Po policzku spłynęły łzy. Czuła się okropnie z tym co zrobiła. Nie zdawała sobie sprawy jaki ból będzie musiała przez te słowa znieść.
- Wolisz odejść wiedząc, że Cię nienawidzi? - zapytała cicho.
- Tak łatwiej zapomni. - powiedziała spokojnie. Anna jedynie pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Nie rozumiem Cię dziewczyno. Mogłabyś te ostatnie tygodnie przeżyć w szczęściu z kochana osoba przy boku a tak będziesz się męczyła z wyrzutami sumienia i bólem, którego tabletki nie pokonają. Ale to Twój wybór. - powiedziała i wyszła z sali zostawiając Alutkę samą.
Położyła się na łóżku i wyjęła spod poduszki czerwony zeszyt. Otwarła Go na pierwszej stronie i spojrzała na zdjęcie, które tam było. Zdjęcie z koncertu. Uśmiechnęła się. "Całkiem ładnie razem wyglądamy..." - pomyślała. Odłożyła zdjęcie na bok i zaczęła zagłębiać się w myśli szatyna.... W jedyna rzecz jaka Jej po Nim została...
AUSTRIA...
Stał w oknie w swoim pokoju. Pozbycie się Thomasa było dobrym pomysłem. "On nadal myśli, że jesteś idealna. Nie widzi tego jak bardzo Nas zraniłaś. Może dlatego, że Go przy tym nie było... A może tylko chce tak myśleć... Nie wiem." Patrzył na szczyty gór. Uspokajały Go. Uspokajały Jego duszę, która teraz wariowała. Tak jak serce, które kochało. Wyrywało się. Chciało jechać do Polski i jeszcze raz spojrzeć Jej w oczy. Poczuć Jej ciepło. Rozum, próbował to serce powstrzymać ale ta walka była bardzo męcząca. "Zrobiłaś ze mnie idiotę. Rozkochałaś i zawładnęłaś całym mną. Jak nikt inny. A potem zostawiłaś. Jak popsutą zabawkę. Do niczego już niepotrzebną. A ja nadal jak ten głupi Cię kocham... Tak bardzo Cię kocham a tak bardzo nie chcę... Co Ty ze mną zrobiłaś?!"...
"Czasem do uspokojenia duszy potrzebny jest tylko widok z okna..."
**********************************************************************************
Witajcie :)
Dzisiaj szybki rozdział.
Dedykowany Ann, mojej kochanej Żabie. (Ty wiesz za co :P)
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!!! (Były wczoraj ale się wcześniej nie pochwaliłaś ;P)
Oby nigdy nie zabrakło Ci weny do pisania Twoich cudownych opowiadań :*
A teraz uciekam przygotowywać salę na imprezę siostry.
Dlatego jutro rozdział może pojawić się późnym popołudniem :P
Buziole :*
P.S.: To zdjęcie to widok z okna u mojego taty.
Zdjęcie z wakacji w Villach.