AUSTRIA, INNSBRUCK, SZPITAL, ODDZIAŁ ONKOLOGICZNY...
Stała przed salą patrząc przez szybę na parę siedzącą przy szpitalnym łóżku. Kobieta siedziała trzymając śpiącą córeczkę za rączkę a mężczyzna siedział obok i tulił Ją do siebie. Coś Jej tłumaczył. Głaskał Ją po głowie i plecach. W końcu zerknął w stronę szyby i zauważył gościa. Lekko się do Niego uśmiechnęła. Odwzajemnił uśmiech i coś szepnął do ucha kobiecie. Ta odwróciła się w stronę dziewczyny i leż lekko się uśmiechnęła. Mężczyzna wstał i wyszedł z sali. Buziakiem w policzek przywitał się z dziewczyną.
- Jak Lily? - zapytała.
- Na razie dobrze. Dzielnie znosi chemię... Czasem tylko płacze w nocy jak się budzi w nie swoim łóżeczku. Ale poza tym jest dobrze.
- A Wy?
- Dajemy radę. Mają tutaj świetnego psychologa. Dużo z Nim rozmawiamy. To nam obojgu bardzo pomaga. - stwierdził.
- Potrzebujecie czegoś?
- Nie, ale dziękuję, że pytasz.
- Praktycznie tutaj mieszkacie... gdybyście czegoś potrzebowali to dzwońcie. Wszyscy Wam pomożemy jak tylko będziemy w stanie. - powiedziała. Przytulił Ją do siebie mocno.
- Dziękuję. - szepnął do ucha. - Lily śpi. Kristina jest przy Niej, może pójdziemy na kawę co? Dawno nie rozmawialiśmy tak po prostu... - zapytał z lekkim uśmiechem. Pokiwała głową i skierowali się do bufetu...
- Jak Lily? - zapytała.
- Na razie dobrze. Dzielnie znosi chemię... Czasem tylko płacze w nocy jak się budzi w nie swoim łóżeczku. Ale poza tym jest dobrze.
- A Wy?
- Dajemy radę. Mają tutaj świetnego psychologa. Dużo z Nim rozmawiamy. To nam obojgu bardzo pomaga. - stwierdził.
- Potrzebujecie czegoś?
- Nie, ale dziękuję, że pytasz.
- Praktycznie tutaj mieszkacie... gdybyście czegoś potrzebowali to dzwońcie. Wszyscy Wam pomożemy jak tylko będziemy w stanie. - powiedziała. Przytulił Ją do siebie mocno.
- Dziękuję. - szepnął do ucha. - Lily śpi. Kristina jest przy Niej, może pójdziemy na kawę co? Dawno nie rozmawialiśmy tak po prostu... - zapytał z lekkim uśmiechem. Pokiwała głową i skierowali się do bufetu...
BERGISEL...
- Nie wierzę, że ja musiałem biegać wokół skoczni za to, że się nie wyspałem bo Schlieri się zabawiał z panienką a On nie! - oburzał się Stefan.
- Nie wiem jak to zrobił ale widocznie się wyspał, bo dzisiaj skakał najlepiej. - Dodał Michi.
- Może ta panna dodała mu takiego kopa. - stwierdził nagle Die-die.
- Prędzej zapas Redbula, który trzyma pod łóżkiem. - Manu.
- Tak czy siak to nie fair. - znowu jęknął Stefan.
- Co jest nie fair? - zapytał wesoło szatyn podchodząc do kolegów.
- Nic. - warknął Stefan i wsiadł obrażony do samochodu.
- Co jemu? - zapytał.
- Brakuje mu seksu. - zaśmiał się Michael...
SZPITAL, BUFET...
- Czyli dalej jak w wariatkowie. - zaśmiali się. Blondyn westchnął. Zamilkli. - Jak się czujesz? - zapytał poważniejąc.
- W porządku. - odparła. Spojrzał na Nią uważnie. - Nie powiedziałam reszcie. - wydusiła w końcu.
- Dlaczego?
- Po co mam ich martwić? Za niecały miesiąc wracam do Polski. Niech myślą, że wszystko jest ok.
- Al...
- Nie warto Thomas. - znów zamilkli.
- A jak Twoje... - zaczął.
- Schlieri mnie pilnuje. Nie imprezuję, nie piję, nie palę, nie sypiam z kim popadnie.
- To dobrze. Alicja... przykro mi, że między Nami nie wszytko ułożyło się tak jak powinno.
- Przestań, było minęło. Nie mam czasu się tym przejmować.
- Nie o to chodzi. Chciałbym Cię przeprosić. - powiedział patrząc Jej w oczy.
- Za co? - zapytała zdziwiona.
- Powiedziałem Ci, że wydawało mi się że Cie kocham. Wiem, że mogło to zabrzmieć na prawdę źle i że mogłaś się poczuć wykorzystana... Ale ja...
- Thomas nie mogę mieć pretensji o to, że nadal kochasz Kristinę.
- Owszem... ale czasem... czasem wydaje mi się, że... - nie wiedział jak ma powiedzieć to co chciał powiedzieć.
- Co jest?
- Uważasz, że można kochać równocześnie dwie osoby? - zapytał. Nie odezwała się. Zaskoczył Ją tym pytaniem. Gdyby się nad tym głębiej zastanowić...
- Tak. - powiedziała cicho. Chwycił Ją za rękę. Spojrzała mu w oczy. - Tak, ale trzeba wybrać Thomas. - dodała. - Nie da się tego pogodzić. Bo zawsze ktoś będzie cierpiał.
- A jeżeli ja nie umiem wybrać? - zapytał.
- Wybór jest prosty Thomas. Kilka pięter wyżej czeka na Ciebie córka i kobieta, która Cię kocha mimo tego, że kiedyś wydawało Jej się inaczej. Te kobiety to Twoja przyszłość.
- I jesteś Ty... - szepnął. Poczuła ból w klatce piersiowej. Też coś do Niego czuła. I na swój własny pokręcony sposób również kochała. Ale bardziej jak brata niż jak partnera. Jej serce było wypełnione kimś innym.
- Na jednaj szali masz przyszłość. Całe życie. Rodzinę. A na drugiej masz miesiąc. I nic więcej. Wybór jest prosty Thomas. A ja nie pozwolę Ci wybrać inaczej. - powiedziała i uwolniła dłoń z Jego uścisku. Zawód. To jest to uczucie, które zobaczyła w Jego oczach. Nie mogła postąpić inaczej. Nawet gdyby zostało Jej całe życie do przeżycia. Nie mogła stawać na drodze do powrotu do rodziny.
- Gregor... - zaczął. - Powiedział mi o waszym układzie. - wyrzucił z siebie. Spojrzała na Niego z niedowierzaniem.
- Co zrobił?
- Nie miej mu tego za złe. Musiał się komuś wygadać. On tak ma. Każdy sekret musi z kimś dzielić. Inaczej Go to przytłacza.
- Dzieli go ze mną. - zauważyła. Nastała cisza.
- Uważasz, że to dobry pomysł? - zapytał nie patrząc na Nią.
- Wygodny. - skomentowała. Popatrzył Jej w oczy. Wytrzymała tylko chwilę. - Thomas... Nie zadawaj pytań, na które nie będę Ci mogła odpowiedzieć.
- Dlatego, że kochasz nas obu? - zapytał poważnie. Zamilkła.
- Nie mam prawa nikogo kochać Thomas. - powiedziała. - Wybacz ale muszę już wracać. - wstała od stolika. Zatrzymał Ją przy wyjściu.
- Powiedz mu. - powiedział. Pokręciła głową.
- I Ty też mu nie powiesz. Bo jesteś moim przyjacielem. - powiedziała i wyszła.
WILLA SPORTOWA...
Siedzieli w salonie oglądając telewizję. Większość z nich przysypiała. Szatyn czytał jakiś magazyn. Weszła do salonu z wielkim kubkiem lodów i ogromną łyżką. Usiadła na fotelu i zaczęła opychać się słodkościami. Wszyscy spojrzeli na Nią jak na wariatkę kiedy wsypywała sobie popcorn do kubełka.
- No co? Zawsze chciałam spróbować. - wyjaśniła.
- Wiesz ile to ma kalorii? - zapytał Manu patrząc na Nią z zainteresowaniem.
- Mnóstwo. - stwierdziła nadal zajadając się lodami.
- Nie martwisz się, że Ci tyłek urośnie? - tym razem spytał Michi.
- Da się bardziej? - wtrącił szatyn odkładając gazetę. - Alicja już może swoimi zgrabnymi pośladkami orzechy rozbijać. - stwierdził zerkając na Nią z cwanym uśmiechem.
- Och jaka szkoda, że tak bardzo mam gdzieś Twoją opinię. - powiedziała z udawanym żalem i wzięła kolejną łyżkę lodów.
- Schlieri Ty się lepiej zajmij tą swoją nową panną. - odezwał się Stefan. Spojrzała na bruneta z zaciekawieniem.
- Schlieri ma nową pannę? - spytała.
- Masz szczęście, że masz głęboki sen. Dzisiaj w nocy nie mogłem spać przez tego pacana. - stwierdził brunet.
- Tak właściwie to przez tą Twoją laskę Gregor. - dodał Michi. Szatyn spojrzał na kolegę z zaciekawieniem.
- Dlaczego? - zapytał.
- Stary ja nie wiem co Ty Jej robisz, że wydaje takie dźwięki ale albo zacznij Ją mniej zadowalać albo przenieście się do Niej, bo my spać po nocach przez te jęki nie możemy. - powiedział Stefan. Zakrztusiła się słysząc ta opinię. Szatyn zaczął się śmiać. Miała ochotę Go udusić. Odłożyła kubek z lodami i spojrzała na Niego z mordem w oczach.
- Hehe ok. Przekażę Jej żeby była ciszej.
"Ciszej?! Ja Ci dam ciszej! Boże, jak ja mogę kochać takiego dzieciaka?!" - pomyślała. "Ja płaczę przez Ciebie po nocach, a Ty się tak po prostu śmiejesz?! A Thomas dziwił się dlaczego nie chcę Ci powiedzieć o swoich uczuciach..."
- Dlatego lepiej że masz taki sen Al, przecież ta laska to jakaś petarda, wydaje dźwięki jak rasowa...
- Ok Stefan! Zrozumiałam. - przerwała mu. - Zycie erotyczne Schlierego mnie mało interesuje. Jeżeli chcecie Go o Nią wypytać to beze mnie. - powiedziała i zabierając ze sobą lody poszła do siebie.
Usiadła przy biurku i włączyła muzykę w radio. Weszła na stronę internetową szpitala, w którym znajdowała się obecnie Lily. Znalazła to czego szukała i zaczęła wpatrywać się w numer, który wyświetlił się na ekranie.
"Przecież poradzę sobie z tym..." - pomyślała. "Jeszcze miesiąc. Dam radę. Będzie bolało ale przez miesiąc będzie tak blisko..."
Przepisała numer na karteczkę i przylepiła ją do kalendarza. "W razie czego..." Po chwili wpatrywania się w karteczkę wzięła telefon i wystukała numer. Palec zawisł nad zieloną słuchawką. Wahała się. Bardzo się wahała. Była silna. Ale nie na tyle, żeby przejść przez to wszystko sama. Może mała pomoc dałaby Jej choć odrobinę ulgi... W czym? Sypiała z mężczyzną, którego kochała. Ale On traktował Ją jak przyjaciółkę. Przyjaciółkę, z którą można się podrażnić, podokuczać, od czasu do czasu przespać kiedy przyjdzie ochota... I nic więcej. A Ona potrzebowała czułości. Potrzebowała Jego obecności jak tlenu. Patrząc mu w oczy wiedziała, że to tylko przyjaźń na specjalnych warunkach... W końcu sam Jej to powiedział. "Może tego nie okazuje ale właśnie jak na przyjaciółce mi na Tobie zależy. A jeśli do tego dochodzi czysty sex... Mamy układ idealny" - odbijało się echem w Jej głowie. A Ona mimo to Go kochała. Była jak uzależniona. Wcisnęła przycisk w telefonie i przyłożyła go do ucha. Kiedy ktoś odebrał do Jej pokoju bez najmniejszego skrępowania wszedł szatyn. Natychmiast się rozłączyła.
- Schlierenzauer... - zaczęła nie patrząc na gościa. Odwróciła się w Jego stronę. Leżał beztrosko na Jej łóżku. - Czego chcesz? - zapytała. Uśmiechnął się cwanie.
- Musimy zmienić miejsce naszych schadzek. - powiedział.
- Schadzek...
- Możemy to nazwać miejscem grzechu i nieogarniętej rozkoszy albo piekiełko nieprzyzwoitości ale dłużej się to mówi. - stwierdził wzruszając ramionami.
- Możemy również zmienić coś innego. - powiedziała.
- Co masz na myśli? - zapytał zainteresowany.
- Możemy się hamować. - powiedziała.
- Nie chcę się hamować.
- Ty nie jęczysz jak "rasowa dziwka". - przypomniała.
- W takim razie nie chcę hamować Ciebie. - stwierdził. Wywróciła oczami. - Możemy się przenieść do siłowni. - zaproponował.
- Nie. - powiedziała stanowczo.
- Dlaczego nie? Są tam materace, załatwię jakiś kocyk, będzie fajnie...
- Nie i koniec. - powiedziała i poszła do łazienki. Kiedy z niej wyszła w jej pokoju byli wszyscy domownicy. Siedzieli w kółku na podłodze. - Ok. Jeśli robicie sobie sabat czarownic to pokój Schlierego będzie bardziej odpowiedni. - stwierdziła.
- Gramy w butelkę. - oznajmił zadowolony Stefan.
- Chętnie na to popatrzę. - powiedziała z zadowoleniem i usiadła pomiędzy Manuelem a Michaelem.
- Prawda czy wyzwanie. - dodał Michi.
- Nie gram. - powiedziała.
- Czemu nie? - zapytał Stefan.
- Bo wiem jak to się skończy.
- Przynajmniej Cię poznamy, no przecież nie mamy przed sobą tajemnic prawda? - zapytał Manu. Blondynka spojrzała porozumiewawczo na szatyna ale ten tylko się cwanie uśmiechnął. Pokręciła głową.
- Ok. Kto zaczyna? - zapytała. Pierwszy wyrwał się Stefan. Zakręcił butelką.
- No oczywiście, jakże mogłoby wypaść inaczej. - skomentowała.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał szczerząc się.
- Prawda. - powiedziała niechętnie.
- Ok. Spałaś z więcej niż jedną osobą na raz?
- Wiedziałam, że mogę liczyć tylko i wyłącznie na pytania o sex.
- Nie zrzędź tylko odpowiadaj. - wystawił Jej język.
- Tak. - powiedziała pewnie. Zdziwienie na ich twarzach było bezcenne. Zakręciła butelką. Wypadł Manu.
- Wyzwanie. - powiedział pewnie.
- Proszę bardzo. - podała mu 2-litrową butelkę wody. - Pijesz duszkiem a potem przez 3 godziny nie idziesz do toalety. - stwierdziła zadowolona.
- Lepsze to niż taniec erotyczny na stole. - powiedział i zaczął pić wodę. Kiedy wypił wszystko zakręcił butelką.
- Schlieri... prawda czy wyzwanie?
- Prawda. - powiedział pewnie. Brunet się uśmiechnął.
- Najlepszy sex w Twoim życiu? - zapytał.
- Miejsce czy czas?
- Oba.
- Wczoraj pod prysznicem. - powiedział pewnie. Przestała oddychać. Nie chciała dać nic po sobie poznać. Nie spojrzała nawet na szatyna. Uśmiechnęła się lekko. Mimo wszystko cieszyła się, że szatyn tak uważa. Zakręcił butelką. Wypadło na Nią. Uśmiechnął się szeroko. W końcu spojrzała na Niego.
- Twoje wyzwanie przeraża mnie bardziej niż prawda. - stwierdziła. - Dawaj to pytanie.
- Nietypowe miejsce, w którym uprawiałaś sex? - spytał patrząc na Nią uważnie. Przez moment nic nie mówiła.
- Wasza siłownia. - odezwała się po chwili po czym wzięła do rąk butelkę i zakręciła nią. Zerknęła na Niego. Ciągle na Nią uważnie patrzył. "Zrozumiał..." - pomyślała. - Stefan?
- Prawda.
- Stefan... kiedy ty straciłeś dziewictwo? - zapytała.
- Mogę zmienić? - zapytał.
- Stefan... podaj cyfrę i po krzyku. - powiedziała.
- Pamiętajcie, że skupiałem się na treningach i nauce i że byłem finalistą olimpiady naukowej w szkole średniej i że...
- Stefan! - jęknęli wszyscy.
- Ale...
- Stefan... odpowiedz. - poprosiła. - Jeśli chcesz to możesz mi powiedzieć na ucho. - powiedziała. Zbliżył się do Niej i zrobił to co mówiła. Uśmiechnęła się i spojrzała na Niego wesoło. - Wiesz, że nie mogę tego ukryć?
- Al...
- Ok. Ale musisz zrobić coś zamiast. - powiedziała.
- To niezgodne z zasadami. - wtrącił szatyn.
- Zasady są po to żeby je łamać erotomanie jeden. - powiedział stanowczo Stefan.
- Dobra, koniec gry. - stwierdziła. - Mówiliście, że się nie wyspaliście to może lepiej idźcie się położyć, bo jutro Alex Wam każe biegać wokół Innsbrucka nie wokół skoczni.
Kiedy już wszyscy wyszli usiadła przy biurku i wzięła do ręki kartkę z numerem telefonu. Znów go wystukała i znów zastanawiała się czy zadzwonić. Spojrzała na zegarek. 20:30. "Ostatni dzwonek Alutka." - pomyślała i wcisnęła zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odebrała pewna kobieta. Drzwi do pokoju znowu się otwarły. Znów się rozłączyła.
- Ty na prawdę nie możesz mi dać ani chwili spokoju?! - warknęła odwracając się w jego stronę. Miał na sobie tylko spodnie od dresu. Usiadł na Jej łóżku i spojrzał na Nią uważnie. - Co chcesz?
- Siłownia równa się Thomas, prawda? - zapytał. Milczała. - Mieliśmy wyłączyć uczucia. - przypomniał.
- Owszem. Ale w naszej relacji. To co czułam przy Thomasie to inna sprawa. - odpowiedziała. Tym razem On milczał. Zaczął wpatrywać się w swoje dłonie.
- Są jeszcze jakieś miejsca, których nie powinienem wymieniać? - zapytał z ironią.
- Nie bądź dzieckiem.
- Skoro siłownia przypomina Ci ten cudowny sex to może są inne miejsca, w których będę od razu na przegranej pozycji? - zapytał z wyczuwalną pretensją. Patrzyła na Niego przez dłuższa chwilę.
- Dlaczego tak bardzo chcesz być od Niego lepszy? - zapytała spokojnie. Spojrzał na Nią nic nie mówiąc. Dopiero po chwili odpowiedział.
- Wybujałe ego. - stwierdził. Poczuła się trochę zawiedziona. Przez jeden krótki moment pomyślała, że może to dla Niej chciał być najlepszy, że może rozbudziła w Nim jakieś skryte niedostępne uczucia. "Przyjaźń i sex. Nic więcej." - pomyślała.
- Na prawdę to dla Ciebie takie istotne? - zapytała.
- Bardzo. - stwierdził. Westchnęła.
- Z czysto seksualnego punktu widzenia tak?
- Tak.
- Ok... Czy jak byłam z Thomasem słyszałeś kiedyś jakiekolwiek odgłosy z mojego pokoju albo Jego pokoju? - zapytała.
- Nie ale chcę Ci przypomnieć że kazał mi wyjechać.
- Gdyby chłopaki słyszeli na pewno być wiedział. To pierwsi plotkarze Innsbrucku. - stwierdziła.
- Ok. I co w związku z tym? - zapytał.
- Wczoraj nie mogli spać. - powiedziała i wzruszyła ramionami. - Sam sobie odpowiedz na pytanie kto dał mi więcej przyjemności. - dodała. Uśmiechnął się. Ale nie cynicznie. Nie jak Schlieri. Bardziej jak Gregor. "Dr Jekyll..."
- Miałabyś ochotę... - zaczął ale nie bardzo wiedział jak skończyć.
- Na co?
- Na jakiś film? - zapytał. - Reszta poszła spać... Mielibyśmy całą salę kinową dla siebie. - uśmiechnął się.
- A jaki film chcesz oglądać?
- Możesz coś wybrać. - stwierdził.
- Ok... To przygotuj popcorn a ja jeszcze coś załatwię i zaraz przyjdę.
- Nie każ mi długo czekać. - puścił Jej oko i wyszedł.
Siedziała na fotelu nadal lekko oszołomiona. Jedną informacją tak nagle zmieniła Jego zachowanie. Zero docinków. Film zamiast zwykłego chodź do łóżka... Spodobało Jej się to. Może aż za bardzo. Może nadzieja jaką w Niej rozbudził to największy błąd w Jej życiu... "Nie mogę mu powiedzieć co czuję. I nie powiem. Ale nie pozwolę też żeby On coś poczuł. To by Go zniszczyło. I mnie też. Wolę autodestrukcję niż destrukcję z dwóch stron..." - pomyślała. Wykręciła numer i nacisnęła zieloną słuchawkę. O dziwo ktoś odebrał. Załatwienie wizyty trwało 5 minut. Odłożyła telefon na półkę i wyszła z pokoju udając się do ich "piekiełka nieprzyzwoitości"...
- W takim razie nie chcę hamować Ciebie. - stwierdził. Wywróciła oczami. - Możemy się przenieść do siłowni. - zaproponował.
- Nie. - powiedziała stanowczo.
- Dlaczego nie? Są tam materace, załatwię jakiś kocyk, będzie fajnie...
- Nie i koniec. - powiedziała i poszła do łazienki. Kiedy z niej wyszła w jej pokoju byli wszyscy domownicy. Siedzieli w kółku na podłodze. - Ok. Jeśli robicie sobie sabat czarownic to pokój Schlierego będzie bardziej odpowiedni. - stwierdziła.
- Gramy w butelkę. - oznajmił zadowolony Stefan.
- Chętnie na to popatrzę. - powiedziała z zadowoleniem i usiadła pomiędzy Manuelem a Michaelem.
- Prawda czy wyzwanie. - dodał Michi.
- Nie gram. - powiedziała.
- Czemu nie? - zapytał Stefan.
- Bo wiem jak to się skończy.
- Przynajmniej Cię poznamy, no przecież nie mamy przed sobą tajemnic prawda? - zapytał Manu. Blondynka spojrzała porozumiewawczo na szatyna ale ten tylko się cwanie uśmiechnął. Pokręciła głową.
- Ok. Kto zaczyna? - zapytała. Pierwszy wyrwał się Stefan. Zakręcił butelką.
- No oczywiście, jakże mogłoby wypaść inaczej. - skomentowała.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał szczerząc się.
- Prawda. - powiedziała niechętnie.
- Ok. Spałaś z więcej niż jedną osobą na raz?
- Wiedziałam, że mogę liczyć tylko i wyłącznie na pytania o sex.
- Nie zrzędź tylko odpowiadaj. - wystawił Jej język.
- Tak. - powiedziała pewnie. Zdziwienie na ich twarzach było bezcenne. Zakręciła butelką. Wypadł Manu.
- Wyzwanie. - powiedział pewnie.
- Proszę bardzo. - podała mu 2-litrową butelkę wody. - Pijesz duszkiem a potem przez 3 godziny nie idziesz do toalety. - stwierdziła zadowolona.
- Lepsze to niż taniec erotyczny na stole. - powiedział i zaczął pić wodę. Kiedy wypił wszystko zakręcił butelką.
- Schlieri... prawda czy wyzwanie?
- Prawda. - powiedział pewnie. Brunet się uśmiechnął.
- Najlepszy sex w Twoim życiu? - zapytał.
- Miejsce czy czas?
- Oba.
- Wczoraj pod prysznicem. - powiedział pewnie. Przestała oddychać. Nie chciała dać nic po sobie poznać. Nie spojrzała nawet na szatyna. Uśmiechnęła się lekko. Mimo wszystko cieszyła się, że szatyn tak uważa. Zakręcił butelką. Wypadło na Nią. Uśmiechnął się szeroko. W końcu spojrzała na Niego.
- Twoje wyzwanie przeraża mnie bardziej niż prawda. - stwierdziła. - Dawaj to pytanie.
- Nietypowe miejsce, w którym uprawiałaś sex? - spytał patrząc na Nią uważnie. Przez moment nic nie mówiła.
- Wasza siłownia. - odezwała się po chwili po czym wzięła do rąk butelkę i zakręciła nią. Zerknęła na Niego. Ciągle na Nią uważnie patrzył. "Zrozumiał..." - pomyślała. - Stefan?
- Prawda.
- Stefan... kiedy ty straciłeś dziewictwo? - zapytała.
- Mogę zmienić? - zapytał.
- Stefan... podaj cyfrę i po krzyku. - powiedziała.
- Pamiętajcie, że skupiałem się na treningach i nauce i że byłem finalistą olimpiady naukowej w szkole średniej i że...
- Stefan! - jęknęli wszyscy.
- Ale...
- Stefan... odpowiedz. - poprosiła. - Jeśli chcesz to możesz mi powiedzieć na ucho. - powiedziała. Zbliżył się do Niej i zrobił to co mówiła. Uśmiechnęła się i spojrzała na Niego wesoło. - Wiesz, że nie mogę tego ukryć?
- Al...
- Ok. Ale musisz zrobić coś zamiast. - powiedziała.
- To niezgodne z zasadami. - wtrącił szatyn.
- Zasady są po to żeby je łamać erotomanie jeden. - powiedział stanowczo Stefan.
- Dobra, koniec gry. - stwierdziła. - Mówiliście, że się nie wyspaliście to może lepiej idźcie się położyć, bo jutro Alex Wam każe biegać wokół Innsbrucka nie wokół skoczni.
Kiedy już wszyscy wyszli usiadła przy biurku i wzięła do ręki kartkę z numerem telefonu. Znów go wystukała i znów zastanawiała się czy zadzwonić. Spojrzała na zegarek. 20:30. "Ostatni dzwonek Alutka." - pomyślała i wcisnęła zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odebrała pewna kobieta. Drzwi do pokoju znowu się otwarły. Znów się rozłączyła.
- Ty na prawdę nie możesz mi dać ani chwili spokoju?! - warknęła odwracając się w jego stronę. Miał na sobie tylko spodnie od dresu. Usiadł na Jej łóżku i spojrzał na Nią uważnie. - Co chcesz?
- Siłownia równa się Thomas, prawda? - zapytał. Milczała. - Mieliśmy wyłączyć uczucia. - przypomniał.
- Owszem. Ale w naszej relacji. To co czułam przy Thomasie to inna sprawa. - odpowiedziała. Tym razem On milczał. Zaczął wpatrywać się w swoje dłonie.
- Są jeszcze jakieś miejsca, których nie powinienem wymieniać? - zapytał z ironią.
- Nie bądź dzieckiem.
- Skoro siłownia przypomina Ci ten cudowny sex to może są inne miejsca, w których będę od razu na przegranej pozycji? - zapytał z wyczuwalną pretensją. Patrzyła na Niego przez dłuższa chwilę.
- Dlaczego tak bardzo chcesz być od Niego lepszy? - zapytała spokojnie. Spojrzał na Nią nic nie mówiąc. Dopiero po chwili odpowiedział.
- Wybujałe ego. - stwierdził. Poczuła się trochę zawiedziona. Przez jeden krótki moment pomyślała, że może to dla Niej chciał być najlepszy, że może rozbudziła w Nim jakieś skryte niedostępne uczucia. "Przyjaźń i sex. Nic więcej." - pomyślała.
- Na prawdę to dla Ciebie takie istotne? - zapytała.
- Bardzo. - stwierdził. Westchnęła.
- Z czysto seksualnego punktu widzenia tak?
- Tak.
- Ok... Czy jak byłam z Thomasem słyszałeś kiedyś jakiekolwiek odgłosy z mojego pokoju albo Jego pokoju? - zapytała.
- Nie ale chcę Ci przypomnieć że kazał mi wyjechać.
- Gdyby chłopaki słyszeli na pewno być wiedział. To pierwsi plotkarze Innsbrucku. - stwierdziła.
- Ok. I co w związku z tym? - zapytał.
- Wczoraj nie mogli spać. - powiedziała i wzruszyła ramionami. - Sam sobie odpowiedz na pytanie kto dał mi więcej przyjemności. - dodała. Uśmiechnął się. Ale nie cynicznie. Nie jak Schlieri. Bardziej jak Gregor. "Dr Jekyll..."
- Miałabyś ochotę... - zaczął ale nie bardzo wiedział jak skończyć.
- Na co?
- Na jakiś film? - zapytał. - Reszta poszła spać... Mielibyśmy całą salę kinową dla siebie. - uśmiechnął się.
- A jaki film chcesz oglądać?
- Możesz coś wybrać. - stwierdził.
- Ok... To przygotuj popcorn a ja jeszcze coś załatwię i zaraz przyjdę.
- Nie każ mi długo czekać. - puścił Jej oko i wyszedł.
Siedziała na fotelu nadal lekko oszołomiona. Jedną informacją tak nagle zmieniła Jego zachowanie. Zero docinków. Film zamiast zwykłego chodź do łóżka... Spodobało Jej się to. Może aż za bardzo. Może nadzieja jaką w Niej rozbudził to największy błąd w Jej życiu... "Nie mogę mu powiedzieć co czuję. I nie powiem. Ale nie pozwolę też żeby On coś poczuł. To by Go zniszczyło. I mnie też. Wolę autodestrukcję niż destrukcję z dwóch stron..." - pomyślała. Wykręciła numer i nacisnęła zieloną słuchawkę. O dziwo ktoś odebrał. Załatwienie wizyty trwało 5 minut. Odłożyła telefon na półkę i wyszła z pokoju udając się do ich "piekiełka nieprzyzwoitości"...
"Będąc najlepszym dla kogoś najlepszego..."
***********************************************************************************
Dziękuję za Wasze wsparcie w chwili załamania. :*
A teraz oddaję w Wasze ręce...
Wiem, że chciałybyście happy endu ale czasem życie trochę nas lubi pomęczyć, a sami ludzie dodają sobie problemów.
Jak widać... i Alutka i Gregor lubią sobie dokładać więc ich "współpraca" wygląda jak wygląda...
Do następnego i Wesołych Świąt Kochane :*
Buziole ;)