AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA...
Siedziała na łóżku patrząc w okno. Gdyby tylko było niżej chętnie by przez nie wyskoczyła i poszła pomyśleć gdzieś daleko, gdzie nikt Jej nie znajdzie. Teraz nie ma takiej możliwości.
Masz, tylko nie bierzesz jej pod uwagę. - stwierdziła podświadomość.
"Nie mam zamiaru im się z niczego tłumaczyć. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa i Thomas nie miał prawa nikomu o tym mówić." - pomyślała.
To Twoi przyjaciele i to chyba normalne, że się martwią...
"Pilnują każdego mojego ruchu, już nawet herbaty sama sobie zrobić nie mogę."
Od tygodnia była bacznie obserwowana przez wszystkich domowników. Thomas powiedział każdemu z czym dziewczyna się zmaga i teraz czuli się za Nią odpowiedzialni. A najbardziej szatyn. Kiedy usłyszał o Jej chorobie najpierw nie mógł uwierzyć a potem zaczął sobie wmawiać, że na pewno się przyczynił do takiego stanu rzeczy ciągłymi docinkami i złoszczeniem blondynki. Thomas wrócił do szpitala i codziennie dzwoni z kontrolą a Ona została w domu pełnym kontrolujących Jej na każdym kroku facetów. Dlatego właśnie wolała się zamykać w pokoju i siedzieć tam sama niż wystawiać się na dziwne spojrzenia i ciągłe pytania gdzie idzie, co chce zrobić itd... Wszystko byłoby dobrze gdyby nie jedna osoba...
- Otwórz. - powiedział po raz któryś tego dnia stojąc przed drzwiami do Jej pokoju. Podeszła do nich i oparła głowę o drewno.
"Bardzo bym chciała ale nie mogę." - pomyślała.
- Alicja otwórz proszę, musimy w końcu porozmawiać. - znów się odezwał.
"Nawet nie wiesz jak potrzebuję rozmowy z Tobą Gregor, potrzebuję Ciebie ale zmieniłeś się. Zmieniło się Twoje nastawienie do mnie. Przykro mi."
- Wiesz, że nie odpuszczę. Prędzej czy później będziesz musiała stamtąd wyjść.
- Gregor odejdź. - powiedziała cicho.
- Daj mi 5 minut. Nic więcej. - poprosił. Nie odezwała się. Nadal stała oparta o drzwi.
"Jeżeli teraz otworzę to popełnię największy błąd w życiu..."
- Wiem że jesteś przy drzwiach. - powiedział ciszej. - Wiem, że mnie słuchasz. - dodał. - Otwórz. - znów poprosił.
"Zrób coś, żebym nie bała się otworzyć..."
- Dobrze... Posłuchaj... Thomas dobrze zrobił mówiąc nam o tym, co się dzieje. Wolałbym, żebyś sama nam to powiedziała. Żebyś mi to powiedziała... Przecież się przyjaźnimy prawda? - zapytał.
"No właśnie Gregor... przyjaźnimy."
- Oboje z Thomasem chcemy Ci pomóc. Więc dlaczego nas odpychasz? Kiedy my potrzebowaliśmy pomocy nie zostawiłaś nas. Wyrzucaliśmy Cię drzwiami a Ty wchodziłaś oknem. Pamiętasz jak źle było ze mną po historii z dzieckiem?... Ale nie zostawiłaś mnie samego... A teraz kiedy obaj chcieliśmy z Tobą porozmawiać po prostu wyrzuciłaś nas z pokoju i zamknęłaś się na klucz... Wiem, że Thomas wie coś czego ja nie wiem. I wiem, że nie chce mi tego powiedzieć, bo zapewne Go o to prosiłaś. A On dochowuje tajemnic.
Zamarła. Na moment zapomniała o oddychaniu.
- Wiem też, że jeśli sama nie będziesz chciała to mi tego nie powiesz. Ale chcę żebyś wiedziała, że cokolwiek jest powodem Twojej choroby, co by to nie było... Poradzimy sobie z tym. - zamilkł. - Poradzimy sobie razem słyszysz? - dodał. - Nie zostawię Cię z tym samej Alicja... Zawsze możesz na mnie liczyć...
Po policzku spłynęła Jej łza.
"Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz..."
- Wiesz, że będę próbował do skutku. - powiedział cicho i odszedł.
Usiadła pod drzwiami i najzwyczajniej w świecie zaczęła płakać. Jak małe dziecko. Tylko Ona potrafi w szczęściu być nieszczęśliwa. Tylko Ją spotkał ten paradoks. Tak przynajmniej myślała...
POKÓJ GREGORA...
Znów siedział przy biurku nad kartką papieru z długopisem w ręce. Uczucia przelewały się przez Niego falą. Nie potrafił sobie z Nimi poradzić...
Skoro nie potrafię poradzić sobie z własnymi uczuciami jak mam pomóc Tobie Alicja?
Zbiera się we mnie fala.
Uczuciowe tsunami.
Nigdy nie czułem nic podobnego.
Czuję się zawiedziony tym, że nie dopuszczasz mnie do siebie.
Czuję równocześnie to, że sam Cię w jakiś sposób zawiodłem.
Czuję strach nie kontrolując sytuacji.
Czuję ulgę wiedząc, że tą kontrolę ma Thomas.
Czuję zazdrość... Normalną ludzką zazdrość, że Jego przyjaźń jest dla Ciebie tak ważna.
Ważniejsza od mojej miłości.
O miłości, o której nie masz zielonego pojęcia, bo jestem zbyt wielkim tchórzem, żeby się do tego przed Tobą przyznać.
Kochasz Go jak brata.
Tak mówisz.
Ale mnie nie kochasz w ogóle.
I to mnie dobija.
Zabija.
Chcę być tak blisko Ciebie a jestem coraz dalej.
Dlaczego mnie odpychasz?
Dlaczego On a nie ja?
To boli.
Tak bardzo boli.
Lepiej dla Ciebie, że nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo mam podziurawione serce.
Z każdym naszym zbliżeniem czułem jak wypełnia się gorącem.
A potem gaśnie.
Gaśnie zostawiając ogromną dziurę.
Pustkę.Po tak wielkim uczuciu.Gdybyś tylko dała mi jakiś znak.
Jeden.
Że mam szansę.
Że odwzajemniasz moje uczucia choć w części.
Tak wiele mógłbym dla Ciebie zrobić.
Bo tak nagle stałaś się moim celem.
Moim życiem.
Wszystkim.
I tak bardzo Cię kocham...
POKÓJ ALICJI...
Znów ktoś zapukał.
- To ja. - usłyszała zza drzwi. Nie wahała się tylko otwarła je i wróciła spowrotem na łóżko. - Znów płakałaś. - powiedział siadając na przeciwko Niej. - Al... tak nie można. Nie możesz się tutaj zamykać przed całym światem.
- Chodzę na terapię, rozmawiam z Tobą, robię chłopakom posiłki... Nie zamykam się przed światem.
- Na terapię chodzisz rano kiedy są na treningu. Obiad robisz jak wracasz też nie mając z Nimi kontaktu, rozmawiasz tylko ze mną. Gregorowi nawet nie otwierasz.
- To tylko Gregor.
- Który stał się dla Ciebie całym światem. - powiedział. Spojrzała na Niego gniewnie.
- To leć i mu to powiedz. Dobij mnie.
- Czego Ty się boisz? Że Cię odtrąci? Przecież Ty już się od Niego odsunęłaś.
- Wolę gdy jest za drzwiami niż gdy Go w ogóle nie ma. - powiedziała cicho.
- A jeżeli odwzajemni Twoje uczucie? - zapytał.
- Już Ci mówiłam. Wyjadę... Właściwie Thomas to... - zaczęła. - Mam do Ciebie prośbę. - spojrzała na Niego.
- Słucham.
- Ale to zostaje pomiędzy nami. - Jej wzrok był silny. Bił blaskiem, którego nie widział przez cały tydzień.
- Oczywiście. - powiedział poważnie.
- Znalazłbyś dla mnie czas jutro około 8:00 rano? - zapytała.
- Jasne, że tak. Zawiozę tylko Kristinę do szpitala i jestem u Ciebie.
- To nam nie zajmie dużo czasu.
- Co chcesz robić? - zapytał weselej. Widząc, że blondynka chce gdzieś wyjść od razu poczuł się pewniej. Być może stan, w którym teraz jest się poprawia...
- Musisz mnie gdzieś zawieź. - powiedziała poważnie.
- Gdzie? - zapytał. Wskazała kąt pokoju. Zerknął w tamtą stronę i zobaczył średniej wielkości walizkę. Zbladł. Spojrzał na dziewczynę niedowierzając. - Nie rób tego. - powiedział.
- Za dwa tygodnie i tak muszę wrócić. Skracam tylko to co nieuniknione. - powiedziała.
- Ale przez te dwa tygodnie...
- Wszyscy będą mnie traktować jak wariatkę, która sobie z niczym nie radzi. Będę płakać pod drzwiami słuchając Gregora mówiącego o tym jak ważna jest dla Niego nasza przyjaźń i jak bardzo chce mi pomóc przez to przejść. Będę zwijać się z bólu, który czuję w klatce piersiowej co noc nie mogąc oddychać... Czas żebym wróciła tam gdzie moje miejsce.
- Nie zostawiaj mnie... - powiedział cicho.
- Nie zostawiam Cię. Masz cudowną rodzinę. Nigdy nie będziesz sam. - powiedziała.
- Nie mogę pozwolić Ci wyjechać! A co z chłopakami?
- Poradzą sobie.
- A Gregor?! - zamilkła.
- Z Nim chcę porozmawiać dziś wieczorem. - powiedziała nie patrząc w oczy blondynowi.
- Powiesz mu, że Go kochasz? - zapytał.
- Powiem mu, że Go nienawidzę Thomas. - powiedziała poważnie. - Że bawiło mnie rozpracowywanie Jego skomplikowanego systemu. Że nasza przyjaźń była mi potrzebna tylko po to żeby się z Nim przespać.
- Nie uwierzy Ci. - powiedział pewnie.
- Uwierzy. - zamilkli.
- Dlaczego mu to chcesz zrobić? - zapytał.
- Bo Go kocham. Wiedząc, że mnie nienawidzi będzie mi łatwiej się uwolnić od tego uczucia.
- Nie będzie. Będziesz miała wyrzuty sumienia, że Go skrzywdziłaś!
- Ale On szybko zapomni. O Sandrze zapomniał bo Jej nienawidzi.
- To nie to samo. On Sandry nie kochał! - powiedział dobitnie blondyn. Spojrzała na Niego zaskoczona.
- Słucham? - zapytała myśląc, że się przesłyszała. - Co Ty powiedziałeś? - wstała z łóżka.
- Alicja uspokój się.. - zaczął.
- Jak mam się uspokoić kiedy mi mówisz, że Gregor może mnie kochać?! - wrzasnęła i otwarła drzwi do pokoju.
- Co Ty chcesz zrobić? - zapytał zatrzymując Ją. - Pomyśl najpierw zanim zrobisz coś głupiego. - powiedział spokojnie.
- Jak mogłeś to trzymać w tajemnicy? Przede mną? Wiedząc co do Niego czuję... Thomas... Pozwoliłeś temu uczuciu się rozwinąć... - łza spłynęła Jej po policzku. - Gdybyś mi to powiedział wcześniej nigdy w życiu nie zgodziłabym się na ten układ i...
- I wyjechałabyś już wtedy. - dokończył za Nią. Patrzyli sobie w oczy kłócąc się bez słów. - Nie mogłem na to pozwolić. Zachowałem się egoistycznie, bo chciałem, żebyś była przy mnie jak najdłużej. Ale Ty krzywdząc Gregora zachowasz się dużo gorzej. - powiedział. Wróciła do pokoju i usiadła zrezygnowana na łóżku. Zamknął drzwi i usiadł obok Niej. Nie wytrzymała. Tego było już za dużo. Tama pękła. Wtuliła się w blondyna i zaczęła płakać. Rozpaczliwie. Przeżywając stratę czegoś czego fizycznie nie miała. Właśnie straciła miłość swojego życia. Możliwość szczęśliwej przyszłości. Straciła możliwość odejścia w spokoju w momencie kiedy poznała szatyna. Kiedy pozwoliła miłości zawładnąć Jej rozumem. Nienawidziła się za to. A bardziej nienawidziła się za to, że pozwoliła Jemu na to uczucie. Na to, że nie była mu obojętna. Że Go tak cholernie zrani. Bo kocha. Tak bardzo...
SALON, 2 GODZINY PÓŹNIEJ...
Zeszła z góry razem z blondynem. Na twarzy przyczepiła sobie delikatny uśmiech. Wzrok wszystkich zatrzymał się na Niej.
- Co powiecie na pokera? - zapytała nieśmiało. Pierwszy odezwał się Michael.
- Pójdę po karty. - powiedział wesoło i pobiegł na górę. Reszta obecnych przygotowała stół. Wszyscy zajęli swoje miejsca. Z kartami wrócił blondyn. Nie sam. Szatyn szedł tuż za Nim. Kiedy zobaczył blondynkę nie odezwał się ani słowem. Usiadł na przeciwko Niej i po prostu na Nią patrzył. Spojrzała na Niego i zobaczyła to, co obawiała się zobaczyć. Teraz już potrafiła dopasować to uczucie, które często myliła w Jego oczach. To była miłość. Uśmiechnęła się lekko. Odwzajemnił uśmiech. Takiego Go chciała zapamiętać. Więcej Go nie zobaczy...
Poker jak zawsze dawał dużo emocji wśród zebranych. Obserwowała każdego chcąc zapamiętać jak najwięcej. Przywiązała się do Nich. Jeszcze nie wyjechała a już za Nimi tęskniła. Ale teraz, wiedząc to co już wie, tym bardziej musiała ich opuścić. Nie mogła zostać i nadal dawać szatynowi nadzieję na coś co już na starcie nie ma szans. Nie ma przyszłości. Bo i Ona jej nie ma.
- Napiłbym się Redbula. Może by mi to pomogło. - powiedział Stefan.
- Ciekawe w czym. - zapytał Andi.
- Odlecieć na wyższy poziom pokerowego wtajemniczenia. - odpowiedział poważnie.
- U mnie w szafce masz całą zgrzewkę. Częstuj się. Ale i tak Cię rozniosę. - stwierdził z cwanym uśmiechem szatyn.
- To ja Ci przyniosę, sama też sobie wezmę. - powiedziała i udała się do pokoju szatyna. Otwarła szafkę w biurku i od razu rzuciła się Jej w oczy zgrzewka napoju. Wzięła kilka puszek i już chciała zamknąć szafkę kiedy Jej wzrok przykuł czerwony zeszyt. Wzięła Go do ręki i wstała. Otwarła na pierwszej stronie i przeczytała...
Dotyk
Uczę się patrzeć z zamkniętymi oczami.
Dotyk dłoni rysuje Twój obraz w mojej głowie.
Palce ześlizgują się po brwiach, nosie ,ustach...
Czuje jak drżysz pod tym dotykiem.
Jesteś tak blisko i taka nierealna.
Kompletna ciemność wyostrza mi zmysły-
Palce zsuwają się niżej i już dotykam szyi, ramion, piersi,
Czuje Twój zapach, ciepło, szalone bicie serca.
Niecierpliwe dłonie wędrują
W moją stronę spragnione dotyku.
Odsuwam je, bo to ja uczę się widzieć...
Uczę się patrzeć z zamkniętymi oczami.
Dotyk dłoni rysuje Twój obraz w mojej głowie.
Palce ześlizgują się po brwiach, nosie ,ustach...
Czuje jak drżysz pod tym dotykiem.
Jesteś tak blisko i taka nierealna.
Kompletna ciemność wyostrza mi zmysły-
Palce zsuwają się niżej i już dotykam szyi, ramion, piersi,
Czuje Twój zapach, ciepło, szalone bicie serca.
Niecierpliwe dłonie wędrują
W moją stronę spragnione dotyku.
Odsuwam je, bo to ja uczę się widzieć...
Przewróciła kilka kartek dalej...
...Nie umiem się sprzeciwić Twoim żądaniom.
Zero uczuć. Czysty sex.
Dla mnie ten układ nie istnieje.
Nawet kiedy mam ogromną ochotę się wyłączyć...
Wtedy patrzę w Twoje oczy...
I nie potrafię.
Wszystkie wyłączniki nagle przestają działać.
I Kocham Cię tak bardzo...
Zero uczuć. Czysty sex.
Dla mnie ten układ nie istnieje.
Nawet kiedy mam ogromną ochotę się wyłączyć...
Wtedy patrzę w Twoje oczy...
I nie potrafię.
Wszystkie wyłączniki nagle przestają działać.
I Kocham Cię tak bardzo...
Kilka kartek...
Jeden.
Że mam szansę.
Że odwzajemniasz moje uczucia choć w części.
Tak wiele mógłbym dla Ciebie zrobić.
Bo tak nagle stałaś się moim celem.
Moim życiem.
Wszystkim.
Stała jak wryta w ziemię nie mogąc oderwać wzroku od tekstu przed oczami.
- Alicja zgubiłaś się czy co? - usłyszała wesołe wołanie szatyna za placami.
Odwróciła się i spojrzała na Niego. Kiedy zobaczył co dziewczyna trzyma w ręce zamilkł a w Jego oczach pojawił się strach. Po Jej policzku spłynęła łza. Jedna jedyna łza...
"I nie wierzysz, że to dzieje się na prawdę, bo jeśli tak jest to wszystko stracone..."
**********************************************************************************
W wasze ręce.
Z dedykacja dla "jk" (tej, która nie lubi komentować) za komentarz pełen prawdy.
Buziole dla Was :*
**********************************************************************************
W wasze ręce.
Z dedykacja dla "jk" (tej, która nie lubi komentować) za komentarz pełen prawdy.
Buziole dla Was :*
no jakieś jaja.... przerwałaś w takim momencie? i jak ja mam teraz wytrzymać do jutra? :O czy Alicja się w końcu opamięta, bo jak nie to jej nakopie....
OdpowiedzUsuńMarta ;]
Właśnie... jak mogłaś przerwać w takim momencie... okrutna kobieto, teraz cały dzień będę myślała o reakcji Alicji i Gregora! :D
OdpowiedzUsuńThomas w takim wydaniu jest cudowny, prawdziwy przyjaciel który zawsze służy dobrą radą... tak jak w tym przypadku... zgadzam się ze wszystkim co jej zasugerował. A Alicja musi zrozumieć, że Thomas nie powiedział jej o uczuciach Gregora (a raczej o tym co zauważył, bo chyba Gregor sam pisał, że nie może mu o tym powiedzieć)... on także jest jego przyjacielem i szatyn, tak jak Alicja chce aby jej tajemnice były tylko pomiędzy nimi, tak podejrzewam, że Schlieri też niektóre sekrety chce dzielić tylko z Thomasem... Morgi musi być lojalny względem dwójki (także osobno).
Alicja powinna powiedzieć o swoich uczuciach Gregorowi (i wszystko mu wyjaśnić), nawet chwilę przed odlotem, albo gdyby miała zaraz po tym wyjechać... ja rozumiem, że Ala nie chce się angażować, ale ona zabierze tajemnicę do grobu (cały czas liczę, że coś z tym zrobisz i historia zakończy się happy endem;)) i jej już będzie obojętne, a szatyn będzie się z tym gryzł całe życie...
Nawet jeśli Thomas później powie mu o uczuciach Alicji, to nie będzie to samo. W jego głowie pozostanie wiele pytań bez odpowiedzi... dlatego powinni szczerze porozmawiać...
Ale cóż... ludzi trzeba akceptować takimi jacy są, a nie zmieniać ich na siłę... można jedynie służyć radą i swoją opinią (co świetnie robi Thomas:)) A Alicję ogólnie bardzo lubię... jest zabawna, pewna siebie (ale nie zawsze) i potrafi się odgryźć (cenna cecha, której ja nie posiadam:D), jest bardzo inteligentna i też potrafi służyć dobrą radą... ciekawe czy z perspektywy innej osoby poparłaby swoje zachowanie?
I nie dziwię się, że Alicja zamyka się w pokoju, skoro wszyscy traktują ją inaczej... mogli chociaż zachować pozory normalności...
No i te zapiski Gregora... niesamowite...
Dziękuję ślicznie za dedykację:D to dla mnie zaszczyt:)
dedykacja pod świetnym rozdziałem;)
DZIĘKUJĘ
jk
Zapomniałam dodać, że Alicja sama miała pretensje do Gregora o to, że przeszukuje jej rzeczy, a widzę, że sama lepsza nie jest:D ładnie, ładnie... :D Tylko jeszcze nie wiem, czy to dobrze, czy źle...
Usuńjk
Brak mi słów wiesz?
OdpowiedzUsuńZ Grega taki romantyk , że moje wyobrażenia o Nim sięgają już chyba krańców świata....
All! Weź Ty się kobieto ogarnij ...
A Thomas? Tylko Kristi , Kristi i bla bla bla
Ann!
Ech. :P To teraz się porobiło! ;p Ciekawe co na to wszystko Alicja... Przecież nie chciała, aby Gregor cokolwiek do Niej czuł... Tylko nie rozumiem właściwie dlaczego... On kocha Ją, Ona kocha Jego... Tak czasem bywa. Swoją drogą, ciekawe co się stało, że Alicja wpadła w depresję. Może to przez chorobę i życie na co ze śmiercią? I jeszcze co to dalej będzie... Kurde! jak mogłaś w takim momencie skończyć, co?!
OdpowiedzUsuńBuziaki. ;*
Dobrze, że dodajesz codziennie, bo ja bym na zawał zeszła, gdybym miałam czekać dłużej na rozdział!
OdpowiedzUsuńTeż sobie moment na zakończenie wybrałaś, nie ma co ;D
Alicja nie może teraz wyjechać, nie zgadzam się! Niech siedzi jeszcze te 2 tygodnie i pozwala się Gregowi uszczęśliwić! Jakiś ten komentarz nieskładny, ale nieważne!
To się porobiło... Oby jutro nie było jakiejś masakry tutaj!!! Proszę! Oni mają być razem! Do końca!
OdpowiedzUsuńJestem w tak niesamowitych emocjach, że więcej nie napiszę! Czekam jeszcze bardziej(jeżeli się da) na nowy rozdział!
Pozdrawiam Aga
Nie no, nie no, nie mogę!!! musze w końcu zostawić komentarz, bo to co się dzieje w tym opowiadaniu z odcinka na odcinek wzbudza we mnie takie emocje, a tutaj ta końcówka...litości! w takim momencie cięcie! nie wytrzymam do jutra. Chociaż można się domyślić,że Ala zrobi mu awanturę i w trybie ekspresowym będzie pakować walizki! Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, że Gregor ją przekona, przecież uciekając teraz do Polski nie ucieknie od tego uczucia i zranienia chłopaka, czego tak bardzo chce uniknąć, on będzie cierpiał jeszcze bardziej (i ona też). Dobrze jej Thomas powiedział. Z jednej strony ją rozumiem, zostało jej niewiele czasu, nie chce do siebie nikogo przywiązywać, ale z Thomasem problemu nie miała, choć wiedziała co do niej czuje...marzy mi się taka historia, że ona jednak pozwala temu uczuciu rozkwitnąć, jest z Gregorem, w końcu decyduje się w tym szpitalu na leczenie raka i kiedy już mija czas jej pobytu u skoczków, wyniki zaczynają sie poprawiać...zostaje jeszcze trochę, bo pojawia się nadzieja... w końcu wychodzi z choroby, a przez cały ten czas Gregor trwał przy niej, był dla niej wsparciem, dzięki czemu też było jej łatwiej walczyć. Bo miała dla kogo. W Polsce by nie miała, męczyłaby się dodatkowo z samą sobą, wyrzucając sobie, że straciła miłość swojego życia, na którą miała szansę choć w tych ostatnich chwilach...może nie potrafiłaby podjąć tej walki... i nie wygrałaby... Co ja robię, znowu tworzę tutaj jakieś swoje wersje, lepiej zostawię to Tobie :D ale po prostu tak jak reszta dziewczyn bardzo liczę na happy end i pokonanie choroby przez Alutkę (no i na wielką miłość oczywiście!) Wiernie czytająca (choć siedząca cicho ;d)
OdpowiedzUsuńkrateczka