SZPITAL ONKOLOGICZNY...
Spojrzała na dzwoniący telefon. THOMAS DZWONI. Napis migał na wyświetlaczu już kolejny raz dzisiejszego dnia. Nie odbierała. Najpierw nie miała czasu ze względu na ponowne badania kontrolne a potem nie miała ochoty widząc wyniki. Westchnęła. Nie mogła unikać rozmów z przyjacielem, bo zacząłby panikować i prędzej czy później by przyjechał. A to nie wchodziło teraz w grę. Nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Słucham - powiedziała cicho.
- Boże, Al czemu nie odbierasz? Wiesz jak się martwiliśmy? - usłyszała głos blondyna. Uśmiechnęła się. "Martwiliśmy...". Czyli słyszą ich wszyscy.
- Cały dzień miałam badania kontrolne. Nie miałam kiedy odebrać. - skłamała.
- Wszystko w porządku?
- Tak. - powiedziała cicho.
- Wiem kiedy kłamiesz siostrzyczko! - usłyszała groźny głos Stefana. Uśmiechnęła się ponownie.
- Nie wszystko jest tak jak być powinno ale jeszcze nie umieram. - zakaszlała. W słuchawce nastała cisza. Właśnie dlatego wolała nie rozmawiać już z Nimi przez telefon. Płuca przestawały poprawnie działać i oddychanie zaczęło sprawiać coraz większe trudności a kaszel się nasilił. - Leki mi pomagają. - skłamała ponownie trochę pewniejszym głosem. - Gratuluję wygranej chłopaki. - dodała weselej.
- To złoto jest dla Ciebie Al. - powiedział Michael.
- No i przepraszamy, że indywidualnie nie udało się nam Go zdobyć. - dodał Manu.
- Byliście w najlepszej piętnastce. Dla mnie jesteście zwycięzcami.
- Nie wszyscy wystartowali. - wspomniał Stefan. Westchnęła. Widziała konkurs. Cały weekend liczyła, że zobaczy na telebimie Jego twarz. Nie było Jej to dane.
- Dlaczego? - zapytała po chwili.
- Gregor nie wystartował bo Go tu z nami nie ma Alicja. - powiedział Thomas.
- Nie przyjechał na inauguracje sezonu? - zdziwiła się.
- Stwierdził, że Wisła i Zakopane mu nie po drodze.
- Nie po drodze? Co to znaczy Stefan?
- Gregor wyjechał z Innsbrucku jakieś 4 dni temu. - powiedział w końcu Thomas. - Nie wiemy gdzie jest ani co robi. Dziwnie się zachowywał przez ostatnie dwa tygodnie. Ciągle gdzieś wychodził, łaził po urzędach, zbierał pieniądze... Nie wiem co się z Nim dzieje. Nie chciał ze mną rozmawiać. W ogóle.
- Nie wiem co mam Wam powiedzieć. - westchnęła.
- Nic teraz nie mów. Pogadamy jak się zobaczymy. Jutro będziemy w Krakowie - powiedział wesoło Stefan. Zamilkła. Teraz musiała im powiedzieć prawdę. A długo się zastanawiała czy to w ogóle zrobić.
- Nie cieszysz się? - zapytał Michael.
- Nie przyjeżdżajcie do Krakowa. - powiedziała poważnie.
- Alicja obiecałaś nam, że będziemy mogli Cię odwiedzić...
- Nie ma mnie w Krakowie Stefan. - przerwała mu.
- To gdzie Ty jesteś? - zapytał zdezorientowany.
- Al, co się dzieje? - tym razem odezwał się zdenerwowany Thomas.
- Jestem w klinice w Monachium. Czekam na przeszczep. - wydusiła z siebie...
FULPMES...
Wszedł do domu z lekkim uśmiechem na twarzy. W salonie siedziała cała Jego rodzina. Wszyscy widząc Go zrobili miny jakby zobaczyli ducha, a On jak gdyby nigdy nic podszedł do każdego z nich i przywitał się uściskiem. Jak w rodzinie...
- Gregor... - zaczęła Jego matka. - Kochanie wszystko w porządku?
- Oczywiście, że w porządku. I to nawet nie wiesz jak. - powiedział spokojnie.
- Co Ty tu robisz? I dlaczego nie jesteś w Polsce? - zapytała Gloria.
- Muszę Wam o czymś powiedzieć. Odpuszczam sezon letni. - powiedział poważnie.
- Dlaczego? - zapytał Lucas.
- Mam ważniejsze sprawy na głowie. - odpowiedział. Wszyscy zamilkli. Znali szatyna bardzo dobrze i doskonale wiedzieli, że zawsze na pierwszym miejscu w Jego życiu były zawody. A teraz nagle pojawia się w domu i oznajmia że odpuszcza cały sezon. - I o tych ważniejszych sprawach muszę Wam powiedzieć. - dodał.
- Jest coś jeszcze? - zapytała ponownie Gloria.
- Wyjeżdżam. - oznajmił. - Jestem tutaj tylko po to, żeby spędzić przed wyjazdem z Wami trochę czasu i przeprosić że ostatnio wyjechałem bez pożegnania i w dużych nerwach. To było niepotrzebne.
- Gregor, synku ale gdzie? Po co? Na jak długo?
- Mamo... - zaczął niepewnie. - Wyjeżdżam na Barbados. - oznajmił.
Jego siostra zaczęła się śmiać. Głośno i ze łzami w oczach.
- Mamo Greg zwariował hahahaha
- Nie zwariowałem Gloria. To jest w tym momencie jedyne wyjście. Jedyne dobre dla mnie wyjście. - powiedział z powagą. Spojrzała na Niego z niedowierzaniem.
- Żartujesz sobie z nas. Po jaką cholerę Ty jedziesz na Barbados? - zapytał Lucas.
- Jeżeli zostanę w Innsbrucku wszystko mi o Niej będzie przypominało. Jeżeli będę tutaj tym bardziej będę o Niej myślał. I tak nie potrafię skakać jak kiedyś. Muszę to przeczekać. A jeżeli będę blisko to nic mnie nie powstrzyma żeby do Niej jechać. Zwłaszcza teraz kiedy... - przerwał.
- Kiedy co? - zapytała matka.
- Kiedy opłaciłem Jej leczenie i przeszczep w klinice w Monachium. - oznajmił. Cisza jaka zapanowała w salonie była nie do zniesienia. Czekał niecierpliwie na jakąkolwiek opinię ze strony rodziny ale Oni ciągle tylko patrzyli na Niego jak na wariata.
- Co zrobiłeś? - zapytała Gloria.
- Sprawiłem, że być może Alicja przeżyje. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. W końcu udało Mu się normalnie wypowiedzieć Jej imię. Nie obyło się bez bólu w sercu po tym jak Je wyrwała z Jego piersi ale kiedy je wypowiadał przed oczami stawał Mu obraz dziewczyny. Obraz tego jak było dobrze...
- Ile to kosztowało? - zapytał Lucas.
- To jest nieważne. Jej życie jest dla mnie bezcenne. - odpowiedział.
- Nawet po tym jak Cie potraktowała?
- Kocham Ją Gloria. I chyba zawsze już będę. Nie potrafię przestać. Być może to jest obsesja ale utrzymanie Jej przy życiu jest teraz moim celem. Jeżeli Ona umrze... ja umrę razem z Nią. Chcę żeby była szczęśliwa.
- Z daleka od Ciebie...
- Tak Lucas. Ona mnie nienawidzi. Dlatego nie może się dowiedzieć, że to ja zapłaciłem za leczenie. Muszę wyjechać żeby być jak najdalej bo codziennie coraz bardziej za Nią tęsknię i coraz bardziej chcę Ją zobaczyć. - powiedział. Znów nastała cisza. Patrzył na każdego po kolei. Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co właśnie usłyszeli. Jedynie ojciec patrzył na Niego z wielką troską wypisaną na twarzy. W końcu zabrał głos.
- Odwiozę Cię na lotnisko. Powiedz tylko kiedy. - powiedział spokojnie.
- Tak po prostu chcesz Mu pozwolić na wyjazd nie wiadomo gdzie?! - krzyknęła matka.
- Angeliko... jeżeli będzie chciał to i tak pojedzie. Jestem przekonany, że ma już kupiony bilet. W jedną stronę. - ojciec spojrzał na syna uważnie. Ten tylko kiwnął głową.
- I kiedy zamierzasz wrócić?!
- Mamo... nie wiem. Jak sobie to wszystko poukładam. Proszę Cię... Nie utrudniaj mi tego. - powiedział poważnie...
- Gregor... - zaczęła Jego matka. - Kochanie wszystko w porządku?
- Oczywiście, że w porządku. I to nawet nie wiesz jak. - powiedział spokojnie.
- Co Ty tu robisz? I dlaczego nie jesteś w Polsce? - zapytała Gloria.
- Muszę Wam o czymś powiedzieć. Odpuszczam sezon letni. - powiedział poważnie.
- Dlaczego? - zapytał Lucas.
- Mam ważniejsze sprawy na głowie. - odpowiedział. Wszyscy zamilkli. Znali szatyna bardzo dobrze i doskonale wiedzieli, że zawsze na pierwszym miejscu w Jego życiu były zawody. A teraz nagle pojawia się w domu i oznajmia że odpuszcza cały sezon. - I o tych ważniejszych sprawach muszę Wam powiedzieć. - dodał.
- Jest coś jeszcze? - zapytała ponownie Gloria.
- Wyjeżdżam. - oznajmił. - Jestem tutaj tylko po to, żeby spędzić przed wyjazdem z Wami trochę czasu i przeprosić że ostatnio wyjechałem bez pożegnania i w dużych nerwach. To było niepotrzebne.
- Gregor, synku ale gdzie? Po co? Na jak długo?
- Mamo... - zaczął niepewnie. - Wyjeżdżam na Barbados. - oznajmił.
Jego siostra zaczęła się śmiać. Głośno i ze łzami w oczach.
- Mamo Greg zwariował hahahaha
- Nie zwariowałem Gloria. To jest w tym momencie jedyne wyjście. Jedyne dobre dla mnie wyjście. - powiedział z powagą. Spojrzała na Niego z niedowierzaniem.
- Żartujesz sobie z nas. Po jaką cholerę Ty jedziesz na Barbados? - zapytał Lucas.
- Jeżeli zostanę w Innsbrucku wszystko mi o Niej będzie przypominało. Jeżeli będę tutaj tym bardziej będę o Niej myślał. I tak nie potrafię skakać jak kiedyś. Muszę to przeczekać. A jeżeli będę blisko to nic mnie nie powstrzyma żeby do Niej jechać. Zwłaszcza teraz kiedy... - przerwał.
- Kiedy co? - zapytała matka.
- Kiedy opłaciłem Jej leczenie i przeszczep w klinice w Monachium. - oznajmił. Cisza jaka zapanowała w salonie była nie do zniesienia. Czekał niecierpliwie na jakąkolwiek opinię ze strony rodziny ale Oni ciągle tylko patrzyli na Niego jak na wariata.
- Co zrobiłeś? - zapytała Gloria.
- Sprawiłem, że być może Alicja przeżyje. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. W końcu udało Mu się normalnie wypowiedzieć Jej imię. Nie obyło się bez bólu w sercu po tym jak Je wyrwała z Jego piersi ale kiedy je wypowiadał przed oczami stawał Mu obraz dziewczyny. Obraz tego jak było dobrze...
- Ile to kosztowało? - zapytał Lucas.
- To jest nieważne. Jej życie jest dla mnie bezcenne. - odpowiedział.
- Nawet po tym jak Cie potraktowała?
- Kocham Ją Gloria. I chyba zawsze już będę. Nie potrafię przestać. Być może to jest obsesja ale utrzymanie Jej przy życiu jest teraz moim celem. Jeżeli Ona umrze... ja umrę razem z Nią. Chcę żeby była szczęśliwa.
- Z daleka od Ciebie...
- Tak Lucas. Ona mnie nienawidzi. Dlatego nie może się dowiedzieć, że to ja zapłaciłem za leczenie. Muszę wyjechać żeby być jak najdalej bo codziennie coraz bardziej za Nią tęsknię i coraz bardziej chcę Ją zobaczyć. - powiedział. Znów nastała cisza. Patrzył na każdego po kolei. Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co właśnie usłyszeli. Jedynie ojciec patrzył na Niego z wielką troską wypisaną na twarzy. W końcu zabrał głos.
- Odwiozę Cię na lotnisko. Powiedz tylko kiedy. - powiedział spokojnie.
- Tak po prostu chcesz Mu pozwolić na wyjazd nie wiadomo gdzie?! - krzyknęła matka.
- Angeliko... jeżeli będzie chciał to i tak pojedzie. Jestem przekonany, że ma już kupiony bilet. W jedną stronę. - ojciec spojrzał na syna uważnie. Ten tylko kiwnął głową.
- I kiedy zamierzasz wrócić?!
- Mamo... nie wiem. Jak sobie to wszystko poukładam. Proszę Cię... Nie utrudniaj mi tego. - powiedział poważnie...
MONACHIUM...
Patrzyła na wyniki nie wierząc własnym oczom. Była świadoma, że z czasem może się pogorszyć. Że płuca będą jeszcze bardziej szwankowały ale teraz była zdruzgotana. Nigdy ale to nigdy nie brała takiej opcji pod uwagę. Oczekiwanie na przeszczep to ciągłe badania kontrolne. Ale też liczne zmiany leków, po których różnie się reaguje. Reakcja Jej organizmu nie zaskoczyła Ją. W końcu zawsze reagowała na wszystkie leki kiepsko. Ale teraz...
- Musi Pani podjąć decyzję Pani Alicjo. - powiedział siwawy lekarz siedzący na fotelu obok Niej. - Bez leków będzie pani ciężko oddychać. Z lekami komplikacje mogą być różne... W Pani przypadku bardzo złe. - przerwał. - Wie Pani, że przeszczep jest możliwy. Wie Pani jakie jest ryzyko. Zna Pani swój organizm i wie jak wiele może znieść. Reszta to Pani decyzja. Pobyt tutaj jest opłacany dla Pani co tydzień. Może Pani tutaj być do końca. Jaki by nie był. - powiedział i wyszedł z sali zostawiając Ją samą ze swoimi myślami.
Sięgnęła po czerwony zeszyt i otwarła na pierwszej stronie, tam, gdzie było zdjęcie...
"Co mam robić Gregor?... Tak bardzo teraz Cię potrzebuje... Wiem co byś wybrał... Zbyt wiele Twoich myśli już poznałam... Ale teraz... Cała odpowiedzialność spadnie na mnie...". Łza spłynęła Jej po policzku. W klatce piersiowej poczuła kłucie. Bardzo silne. Efekt nie brania leków... Położyła się na łóżku i wpatrywała w zdjęcie.
"Kocham Cię tak bardzo..."
FULPMES...
Siedział z bratem w swoim starym pokoju. Pił piwo. Myślami był daleko stąd. Przy kimś innym...
- Greg, to nie jest Twoja kurtka prawda? - zapytał podnosząc czarną wiatrówkę z łóżka.
- Jest Thomasa. Pożyczyłem bo nie mogłem znaleźć swojej. - powiedział obojętnie.
- I piszecie do siebie listy? - zapytał brunet. Szatyn spojrzał na Niego dziwnie. Dopiero kiedy Lucas wyjął kopertę z kieszeni kurtki zauważył ją. - Jest na Niej napisane "Gregor". Więc zakładam, że to do Ciebie. - oznajmił podając bratu kopertę.
Wziął ją do ręki i otwarł. Wyjął z niej kartkę i rozłożył tak, żeby widzieć tekst. Nie mógł uwierzyć w to co widzi przed oczami. Wstał nadal czytając słowa wypisane na kartce. Słowa, które sprawiały, że ból się nasilał, że zdenerwowanie rosło ale serce napełniało się na nowo. Na nowo się odradzało... W głowie tysiące myśli ale tylko jeden obraz przed oczami... Ona...
ZAKOPANE, HOTEL...
- Powiem Mu jak tylko wrócimy. - oznajmił w końcu Stefan.
- Przecież nawet nie wiesz gdzie On teraz jest.
- Trudno Manu, ale On musi wiedzieć. Przecież jest szansa że Alicja przeżyje a to zmienia całkowicie postać rzeczy. - odparł.
- Może jest u rodziców? - zapytał Michael. - Może do nich zadzwońmy. - zaproponował.
- Thomas co o tym myślisz? - zapytał Andi.
- Gdzie jest moja wiatrówka? Taka czarna? - spytał szukając w swoich rzeczach.
- Serio? Teraz interesuje Cię Twoja wiatrówka?
- Tak Stefan, w niej był list od Alicji. Miałem go dać Gregowi jak... Po wszystkim. - powiedział dalej grzebiąc w rzeczach. - Teraz muszę Mu go dać wcześniej. - dodał. - Czas najwyższy żeby poznał prawdę. I tak już za długo zwlekałem.
- Thomas? - zaczął Die-die. - Thomas tutaj nie ma Twojej kurtki.
- Skąd wiesz? - zapytał nadal jej szukając.
- Bo Gregor ją pożyczył przed wyjazdem. Zapomniałem Ci powiedzieć.
Blondyn spojrzał na kolegę z niedowierzaniem. Zapanowała cisza. W oczach Morgensterna można było zobaczyć panikę. Ciszę przerwał telefon. Spojrzał na wyświetlacz. Po chwili odebrał a wszystkie oczy w pokoju zostały zwrócone w Jego kierunku.
- Gregor... - zaczął.
- Jak mogłeś mi to zrobić Thomas?! - usłyszał zdenerwowany głos w słuchawce.
- Posłuchaj mnie...
- Nie wybaczę Ci tego... - powiedział cicho i połączenie zostało przerwane...
"Kiedy musisz uciec przed miłością najlepszym miejscem jest bezludna wyspa"
*********************************************************************************
Witajcie kochane :)
Mam nadzieję, że bieg wydarzeń Wam się podoba.
Co teraz zrobi Gregor?
Pewnie się domyślacie ale jeśli mnie znacie to wiecie, że do happy endu daleko.
O ile w ogóle nastąpi ;P
Buziole:*
P.S.: Ann... ja nadal czekam na kolejny diament :D
P.S.: Ann... ja nadal czekam na kolejny diament :D
kompletnie nie wiem, co napisać! jesteś genialna, tak to wszystko poukładałaś z tym listem i w ogóle :3 pozdrawiam! ;*
OdpowiedzUsuńOn teraz musi do niej pojechać!!!!! Dlaczego nam to zrobiłaś i skonczyłaś w takim momencie?! Czekam czekam czekam na następny z ogromną niecierpliwościa!!! I tylko oby Gregor mnie nie zawiódł... Powtórze to jeszcze raz... On musi teraz do niej jechać!!!!! Pozdrawiam Aga.
OdpowiedzUsuńNo i się wydało... dobrze... Alicja musi wszystko wyjaśnić Gregorowi, żeby ten nie gniewał się na Thomasa... to nie jego wina. To niczyja wina...Alutka chciała dobrze, pomyliła się... Thomas był między młotem a kowadłem- gdyby powiedział Gregorowi, Alicja mogłaby być zła; nie powiedział Gregorowi, ten go nienawidzi.
OdpowiedzUsuńSchlieri musi do niej jechać... doradzić... porozmawiać... (mam nadzieję, że da radę bez leków... tylko to oczekiwanie- nie wiadomo ile czasu będzie musiała czekać na ten przeszczep... przecież ciężko jest znaleźć odpowiednie płuca...)
Ale nie spodziewałam się, że Gregor dowie się w taki sposób... sprytnie wymyślone:D
Wiesz jak się wczoraj ucieszyłam kiedy przeczytałam, że Alicja ma szansę:D.
Mam nadzieję, że historia skończy się tak jak w tej bajce... uzdrowi ją miłość... (i udany przeszczep;))
Te zapiski Gregora z poprzedniego rozdziału... niesamowite...
>Ja też czekam na DIAMENT Ann... miało być w poprzednim tygodniu coś nowego...;)
jk
Wreszcie Gregor się dowiedział. :D Niezmiernie mnie to cieszy. :) Teraz to chyba raczej wiadome, że Gregor pojedzie do Alicji. ;) (Obym się nie przeliczyła. xd) Swoją drogą, to piękne, że On ufundował Jej ten cały przeszczep i to wszystko z nim związane pozałatwiał. :) Chciał, aby żyła, nawet nie dla Niego, ale dla Niej samej.... Naprawdę piękne... Ha! Mam nadzieję, że Thomasa nie ominą konsekwencje. ;) Strasznie, ale to strasznie denerwował mnie swoim zachowaniem i tym, że krył tak bardzo All, widząc co się działo z Gregorem... A działo się nieciekawie....
OdpowiedzUsuńBuziaki. ;**
P.S.: Ann, ja również czekam na nowy Diament. ;* :D
Taaaak jest! Nareszcie! ja głupia wczoraj się z tym pamiętnikiem wyrwałam, a przecież zapomniałam, że jest ten list do Gregora! Świetnie to wymyśliłaś, chociaż wydaje się, że teraz wcale już tak z górki nie będzie... licze na to, że jeszcze trochę pokomplikujesz akcję po drodze, żeby to opowiadanie trwało jak najdłużej! :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się reakcji Gregora, w końcu nie zna okoliczności związanych z tym listem. Ciekawe co teraz zrobi... czy tak nagle rzuci wszystko, odwoła wyjazd na Barbados i do niej pojedzie? Co zrobi Thomas? Jak odkupi swoje ,,winy"? :D
Jak zawsze zostawiasz z głową pełną pytań i wątpliwości + zakończenie znow w najważniejszym momencie, niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!
krateczka
Możesz mi Żabo powiedzieć dlaczego tu Nie ma treści TEGO LISTU! No wiesz?!
OdpowiedzUsuńCzytam , czytam i czekam ...a Tu nic.:(
Gregor zawładnął moim sercem , a tym bardziej teraz gdy stawia dobro innych ponad swoje...
Thomas ... hm ... czyżby ten 'Mój wybawiciel z bajki ' ;p zmądrzał? Nie możliwe!
A All jakoś nie wierzę w to , aby się ogarnęła i wszystko z Gregiem się ułożyło... nie ze mną te numery:)
A Diament napisany , ale jakoś brak ochoty mnie naszedł na wstawienie tych wypocin :)
Miłego!
Ann!:*
Gregor się dowiedział. Nareszcie! Szkoda tylko, że z listu, że nikt mu nic nie powiedział. Thomas może czuć się winny. Chłopcy mieli rację, powinni wcześniej powiedzieć Gregowi. Mógł jechać do Alicji, wszystko sobie z nią wyjaśnić, tak byłoby lepiej. A teraz... Oby wszystko się ułożyło. Ten przeszczep musi się udać. Oni muszą być razem, żyć długo i szczęśliwie, mieć gromadkę dzieciaków. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ożywiłam się po 11 godzinach pracy jak zobaczyłam, że dodałaś ;D A padałam na ryjek, więc to już sukces ;D
OdpowiedzUsuńJa chcę treść tego listu w kolejnym rozdziale, nie widzę innej opcji.. Jak tu wszystko na jaw wychodzi,a Ty piszesz, że daleko do happy endu? Niemożliwe! Ale w sumie może i lepiej, bo więcej rozdziałów będzie ; )
Niedawno wpadłam na to opowiadanie, uwielbiam je strasznie!!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, że dodajesz rozdziały codziennie inaczej umarłabym z ciekawości :))
Pozdrowienia, do jutra ♥