NIEMCY, MONACHIUM, PARKING PRZED KLINIKĄ...
Siedział w samochodzie. Patrzył na drzwi wejściowe. Co chwilę ktoś wchodził i wychodził z budynku. A budynek był ogromny. Oszklony. I miał piękny ogród. Z oczkami wodnymi. To dlatego wybrał tą klinikę. Bo oprócz znakomitych lekarzy było tu po prostu pięknie. Oprócz możliwości powrotu do zdrowia i dalszego życia chciał żeby miała kawałek Raju na Ziemi. Zerknął na fotel pasażera. Wziął do ręki kopertę i po raz setny zaczął czytać list, który znał już prawie na pamięć. Ale z każdym kolejnym razem czuł jakby czytał go po raz pierwszy...
Gregor...
Po pierwsze nie spalaj tej biednej kartki, która jest Bogu ducha winna zanim nie przeczytasz całości. Wiem, że po tym co zrobiłam i co powiedziałam nie mam prawa prosić Cię o chociażby moment uwagi ale jednak to zrobię. Proszę...
Jeżeli czytasz te słowa to znaczy, że nie znienawidziłeś mnie do końca i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Ale to oznacza również, że mnie już nie ma. Że moje życie dobiegło końca. Dlatego właśnie czas najwyższy na to abyś poznał całą prawdę. Prawdę, którą nosiłam w sobie jak ciężki kamień. Przygniatała mi serce codziennie. Odkąd tylko Cię lepiej poznałam. A być może od samego początku...
Nie powinnam była zgadzać się na Nasz układ. Nie powinnam była pozwalać Ci lepiej mnie poznać. Nie powinnam była rozkochać Cię w sobie. A co najważniejsze nie powinnam była się w Tobie zakochać... Błędy, które popełniłam zostawiły w Nas obojgu ogromny ślad. Wpłynęły na Nasze decyzje. Nie chciałam Cię nigdy skrzywdzić. Nie chciałam Cię zranić. Nie chciałam ale nie potrafiłam inaczej...
Każdej nocy myślałam o tym jak uwolnić się od tego uczucia. Wiele razy chciałam zrezygnować Ale kiedy tylko spojrzałam na Ciebie, kiedy tylko poczułam Twój dotyk... Chciałam więcej. Potrzebowałam więcej. Potrzebowałam Ciebie Gregor. Bo tak bardzo Cię pokochałam...
Zamknął oczy. Z każdym kolejnym słowem Jego serce przeżywało zawał. Czuł ucisk. Ręce się trzęsły a w oczach czuł piekący ból. Wziął głęboki oddech i powrócił do lektury...
Wiedziałam... Myślałam. Tak, myślałam, że dla Ciebie jestem tylko koleżanką od seksu. A kiedy powiedziałeś, że Ci na mnie zależy... Byłam gotowa zrobić już wszystko. Widzisz? Jedno słowo a tyle zmieniło. Byłam gotowa wrócić pod ten przeklęty prysznic i zrzucić z siebie wszystko. Dosłownie wszystko. Ale potem powiedziałeś, że Ci zależy jak na przyjaciółce... I każde następne zbliżenie bolało jeszcze bardziej. Rozpalało ogień, który po uświadomieniu sobie, że to nic dla Ciebie nie znaczy gasł wypalając ogromną dziurę w moim sercu.
A potem przeczytałam, że w Twoim sercu powstawały identyczne dziury. Że mnie kochasz. A ja wiedziałam, że nie mogę Ci na to pozwolić. Bo mnie już niedługo nie będzie. Bo odejdę na zawsze. Dlatego postanowiłam, że lepiej będzie jak od razu o mnie zapomnisz. Jak nie będziesz patrzył jak powoli uchodzi ze mnie życie. I powiedziałam, że jesteś dla mnie nikim. Choć tak bardzo chciałam wykrzyczeć, że jest zupełnie odwrotnie, bo jesteś dla mnie całym światem.
Chłopakom również niesłusznie się dostało. Żeby było autentycznie. I uciekłam. Do Thomasa. Chciał żebym wróciła. Żebym Ci wszystko wyjaśniła i żebym spędziła te ostatnie tygodnie z Tobą. Ale ja byłam bardziej uparta od Niego. I jak sam wiesz On zrobiłby dla mnie wszystko. Dlatego wróciliśmy do domu i wyjaśniłam chłopakom całą sytuację. Stefan obiecał, że nic Ci nie powiedzą chociaż najmniej podobał Mu się ten pomysł. Całą noc przekonywał mnie do zmiany decyzji. Ale jak widać się nie dałam. Rano zawieźli mnie na lotnisko. Nie miej im tego za złe.
Kiedy pisze ten list mam wrażenie jakbym rzeczywiście pisała Go zza światów. Chciałabym żebyś wybaczył mi to jak Cię potraktowałam. Zrobiłam to, bo chciałam Cię ochronić. Przed bólem jaki musielibyśmy znieść oboje żegnając się już na zawsze. Płaczę jak jeszcze nigdy. Bo serce mi się rozrywa jakby ktoś przebijał je mieczem. To smutne, że dwoje ludzi nie może być blisko siebie bo się kocha prawda? A ja Cię kocham. Największą miłością jaką można sobie wyobrazić. Łzy zamazują niektóre litery ale nie potrafię ich opanować. Nie chcę tego robić. Nie chcę się z Tobą zegnać. Nie chcę odchodzić. Ani teraz ani nigdy...
Boję się.
Bardzo się boję.
Chciałabym kiedyś Cię spotkać.
Może po śmierci będzie nam to dane.
Będę tam na Ciebie czekać.
Czekać na Twoją miłość i na Twoje wybaczenie.
Przepraszam...
Zawsze Twoja
Alicja
Zacisnął zęby. Zacisnął pięść i uderzył w kierownicę. Rzucił list na fotel i spojrzał na wejście do szpitala. Musiał się uspokoić. Musiał sobie przypomnieć, że Ona nie umarła. Że żyje i walczy ze swoją chorobą. Dzięki Niemu. Bo dla Niej zrobi wszystko. Bo kocha. Bezgranicznie i bezwarunkowo. I że jest tak blisko. Na wyciągnięcie ręki.
Rozdzwonił mu się telefon. Zerknął na wyświetlacz. THOMAS DZWONI. Który to już raz dzisiaj? Nie pamięta. Po tym jak kilka dni temu powiedział przyjacielowi kilka słów za dużo teraz czuł wyrzuty sumienia. Thomas zrobił to dla Niej. On też by tak postąpił gdyby sytuacja była odwrotna. Bo Ją kochał. I Thomas też Ją kocha. W dziwny sposób ale to też miłość. Może czas na pojednanie? Odebrał.
- Słucham. - powiedział zmęczonym głosem.
- Przepraszam. - usłyszał po drugiej stronie. - Nie mogłem postąpić inaczej.
- Wiem. - powiedział cicho szatyn. - Teraz już wiem... Gdzie jesteście? - zapytał.
- W Monachium. - zapanowała cisza. Szatyn poczuł złość ale nie mógł mieć pretensji skoro przez te kilka dni nie odbierał od nikogo telefonów.
- Jesteście w klinice? - zapytał spokojnie.
- Jeszcze w hotelu. Alicja ma teraz ponowne badania. Prosiła żebyśmy przyszli popołudniu.
- Widzieliście Ją już?
- Tak. Jesteśmy tu 3 dzień. - oznajmił.
- Powiedziałeś Jej, że...
- Tak. - odparł krótko. Zabolało. Bo wiedziała i nie zadzwoniła.
- Muszę się z Nią zobaczyć Thomas. - powiedział dobitnie.
- Też tak uważam.
- Na prawdę? - zdziwił się słysząc odpowiedź przyjaciela.
- Tak. Widzę, że coś jest nie tak Gregor i nie wiem co. Al nic nie chce powiedzieć. Ciągle mówi, że wszystko jest w porządku ale nie widziałem, żeby brała leki, za to widziałem jak ciężko oddycha. Jak źle wygląda. Jest blada, jej oczy zupełnie straciły kolor... - wziął głęboki oddech. - Ma coraz częstsze ataki.
- Sprawdzę to. - powiedział spokojnie.
- Ciekawe jak. Lekarz nic Ci nie powie.
- Powie.
- Nie jesteś z rodziny Gregor.
- Ale opłacam Jej leczenie. - powiedział poważnie. Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza.
- Chyba na prawdę musimy porozmawiać...
- Sprawdzę to. - powiedział spokojnie.
- Ciekawe jak. Lekarz nic Ci nie powie.
- Powie.
- Nie jesteś z rodziny Gregor.
- Ale opłacam Jej leczenie. - powiedział poważnie. Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza.
- Chyba na prawdę musimy porozmawiać...
OGRÓD PRZY KLINICE...
Siedziała na ławce w ogromnym ogrodzie. Wszystko było piękne, zielone, świeże... Kolorowe kwiaty tworzyły różnorodne mozaiki. Drzewa uginały się pod ciężarem owoców. Ptaki śpiewały a woda w jeziorku błyszczała się odbijając promienie słońca. Było jak w małym raju... Spojrzała w bok. Na kolejnej ławce siedziała starsza kobieta. Za rękę trzymał Ją mężczyzna. Prawdopodobnie mąż. Nic nie robili. Trzymali się tylko za ręce. Patrzyli w oczy. Miłość jaka między nimi istniała biła po oczach. Uśmiechnęła się delikatnie. "Też tak chcę" - pomyślała. "Trzeba było o tym pomyśleć zanim nagadałaś Gregorowi tych wszystkich bzdur" - skarciła Ją podświadomość. Zdjęła z głowy chustkę i złożyła ją w kostkę. Już nie była Jej potrzebna. Odkąd przestała brać chemię włosy zaczęły odrastać. Minął już 3 miesiąc więc jej kruczoczarne włosy były teraz krótkie jak u chłopca. Podobało Jej się to. W końcu wyglądała w miarę normalnie i nie musiała ukrywać się pod peruką.
- Alutka! - usłyszała za sobą wesołe wołanie Stefana. Po chwili już był obok Niej. Razem z całą resztą. Prawie całą.
- Gdzie Thomas? - zapytała. Popatrzyli po sobie nie wiedząc jak zareagować. - Zero sekretów od tej pory - powiedziała poważnie. - Gdzie Thomas? - zapytała ponownie.
- Al... bo... Thomas właśnie rozmawia z kimś i...
- Z kim Stefan? - spojrzała Mu w oczy. Westchnął.
- Gregor tutaj jest. - oznajmił w końcu Michael. Odwróciła się w kierunku blondyna. Serce zaczęło bić szybciej. Płuca zakuły.
- Tutaj? - zapytała niedowierzając.
- Ale to nie wszystko. - dodał po chwili Manu. - Al... to Gregor opłaca Twoje leczenie. Od samego początku.
W głowie zaczęło Jej wszystko wirować. "Jak to Gregor je opłaca? Przecież to miał być jakiś dziany biznesmen z Niemiec a nie On!". Zrobiło Jej się słabo. Musiała oprzeć się o Michaela żeby nie upaść.
- Gdzie Oni są? - zapytała.
- Gregor mówił, że chce porozmawiać z Twoim lekarzem o postępach w leczeniu. Jako opłacający je ma do tego prawo. - powiedział cicho Manu.
Tego było za dużo. "Jeżeli będzie rozmawiał z lekarzem to o wszystkim się dowie. Nie może się dowiedzieć. Nie w ten sposób!". Chciała wstać z ławki ale nogi odmawiały Jej posłuszeństwa.
- Nigdzie nie idziesz. - zabronił Jej Stefan.
- Ja muszę... - wysapała. Czuła, że zbliża się kolejny atak ale walczyła o to żeby nie stało się to teraz. Nie mogło się to teraz stać.
- Na razie musisz uspokoić oddech. - powiedział stanowczo Michi.
- Alutka! - usłyszała za sobą wesołe wołanie Stefana. Po chwili już był obok Niej. Razem z całą resztą. Prawie całą.
- Gdzie Thomas? - zapytała. Popatrzyli po sobie nie wiedząc jak zareagować. - Zero sekretów od tej pory - powiedziała poważnie. - Gdzie Thomas? - zapytała ponownie.
- Al... bo... Thomas właśnie rozmawia z kimś i...
- Z kim Stefan? - spojrzała Mu w oczy. Westchnął.
- Gregor tutaj jest. - oznajmił w końcu Michael. Odwróciła się w kierunku blondyna. Serce zaczęło bić szybciej. Płuca zakuły.
- Tutaj? - zapytała niedowierzając.
- Ale to nie wszystko. - dodał po chwili Manu. - Al... to Gregor opłaca Twoje leczenie. Od samego początku.
W głowie zaczęło Jej wszystko wirować. "Jak to Gregor je opłaca? Przecież to miał być jakiś dziany biznesmen z Niemiec a nie On!". Zrobiło Jej się słabo. Musiała oprzeć się o Michaela żeby nie upaść.
- Gdzie Oni są? - zapytała.
- Gregor mówił, że chce porozmawiać z Twoim lekarzem o postępach w leczeniu. Jako opłacający je ma do tego prawo. - powiedział cicho Manu.
Tego było za dużo. "Jeżeli będzie rozmawiał z lekarzem to o wszystkim się dowie. Nie może się dowiedzieć. Nie w ten sposób!". Chciała wstać z ławki ale nogi odmawiały Jej posłuszeństwa.
- Nigdzie nie idziesz. - zabronił Jej Stefan.
- Ja muszę... - wysapała. Czuła, że zbliża się kolejny atak ale walczyła o to żeby nie stało się to teraz. Nie mogło się to teraz stać.
- Na razie musisz uspokoić oddech. - powiedział stanowczo Michi.
KORYTARZ SZPITALNY...
- Nie umiałem inaczej Thomas.
- Rozumiem Cię. Pewnie postąpiłbym tak samo. - odpowiedział Mu blondyn. - Dołożymy się jeśli trzeba Gregor. - dodał po chwili. Szatyn spojrzał na przyjaciela. - Dla nas Alicja jest jak siostra. A dla siostry robi się wiele.
- Dziękuję ale nie trzeba. Pieniądze teraz nie mają dla mnie większego znaczenia. - powiedział spokojnie. - Jak się czuje Lily? - zapytał.
- Jest już w domu. Kristina jest cały czas przy Niej. Po najbliższym konkursie do nich wracam. Al będzie miała Ciebie więc...
- Myślisz, że będzie chciała mnie widzieć? - zapytał niepewnie.
- Marzy o tym. - powiedział szczerze blondyn.
Obok nich pojawił się siwy lekarz. Wstali.
- Który z Panów...
- Ja. - odpowiedział szatyn przerywając lekarzowi. Pokazał dowód osobisty i od razu zapytał. - Co się dzieje?
- Cóż... Pani Alicja miałaby bardzo duże szanse na przeszczep.
- Miałaby? - wtrącił blondyn.
- Musi brać leki. A teraz leki odstawiła. W Jej stanie mogłyby bardzo zaszkodzić. Dlatego ten czas musi przeczekać bez leków. O ile zdoła go przeczekać...
- Zaraz... jaki czas? O czym Pan mówi? - zapytał zdezorientowany szatyn. Lekarz spojrzał na Niego jak na idiotę...
OGRÓD...
Siedziała na ławce uspokajając oddech. Co chwilę kaszlała. Musiała się uspokoić. Dla bezpieczeństwa. Własnego i...
- Alicja? - zwrócił Jej uwagę Stefan. Spojrzała na Niego. Patrzył w kierunku wejścia do kliniki. Też tam spojrzała.
Stali tam obaj. Obaj z podobnymi minami. Wyrażającymi duże zmartwienie i niepewność. Ale na jednej z twarzy widziała poczucie winy. W jednych oczach widziała tęsknotę i miłość. Przebaczenie ale i prośbę o to samo. Zobaczyła łzy. Zaraz potem poczuła to samo na swoim policzku. "On wie..." - pomyślała.
Podszedł bliżej ciągle patrząc Jej w oczy. Stanął na przeciwko i nic nie mówiąc po prostu mocno Ją do siebie przytulił. Z całej siły. Chcąc pokazać swoje uczucia. To, że jest przy Niej, że Ją kocha, że będzie...
- Przepraszam... - wyszeptała przez łzy.
Odsunął się od Niej i znów spojrzał w oczy. Nie mógł się napatrzeć na Jej prawdziwą twarz. Na Nią. Odzyskał Ją. Była Jego. I w głowie pojawiła Mu się wizja przyszłości. Przyszłości, w której trzeba będzie podjąć najtrudniejszy wybór jaki kiedykolwiek przyszło im podejmować.
- Zrobię wszystko... - zaczął - Wszystko... żebyście byli zdrowi. - powiedział. - Oboje. - dodał ciszej, obejmując Ją ponownie...
"Kiedy każdy wybór jest wyborem tragicznym..."
**********************************************************************************
Jest list.
Jest reakcja Gregora.
Jest reakcja Thomasa.
I jest małe Schlierenzauer-niątko, które sprawi wiele zamieszania.
Buziole:*
P.S.: Mam nadzieję, że rozdział Was nie zawiódł :)
A z boku --------->
Pojawiła się ankieta, która bardzo mi pomoże w dogodzeniu czytelnikom, czyli Wam :)
Głosujcie :)
**********************************************************************************
Jest list.
Jest reakcja Gregora.
Jest reakcja Thomasa.
I jest małe Schlierenzauer-niątko, które sprawi wiele zamieszania.
Buziole:*
P.S.: Mam nadzieję, że rozdział Was nie zawiódł :)
A z boku --------->
Pojawiła się ankieta, która bardzo mi pomoże w dogodzeniu czytelnikom, czyli Wam :)
Głosujcie :)
Alicja w ciąży? :o
OdpowiedzUsuńNareszcie wszystko się wyjaśniło..
Weny ;)
o jezu , uwielbiam twoje opowiadanie :D czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :) K.
OdpowiedzUsuńO kur*wa! Zadławiłam się kanapką czytając list All do Grega:D
OdpowiedzUsuńAle czad!
Potem ciąża tej oszołomki , przebaczenie Gregora... uprzedzaj proszę na początku rozdziału , żeby nic nie jeść , bo mnie do szpitala zabiorą:p
Zagłosowałam na Thomasa , ale wiesz o Wankusiu też bym poczytała!:D
Cudowne!
Thomasa nie skomentuje bo mnie nerwuje!
Ann!
Alicja w ciąży... tego się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńObawiam się tej najtrudniejszej decyzji... tego co powiedzą im lekarze. Ciąża w jej stanie jest chyba zagrożeniem życia...
Boję się tego, że będą musieli zadecydować... o przyszłości dziecka (mam nadzieję, że tak się nie stanie, że wszystko będzie dobrze, że jej wycieńczony organizm zdoła przetrwać ten okres, że utrzyma przy życiu i dziecko i siebie...).
Powiem szczerze, że łezka w oku mi się zakręciła, a ja rzadko się wzruszam...
Bym zapomniała... dobrze, że Gregor zrozumiał Thomasa, on jest niewinny...
P.S. Ładny wygląd bloga.:)
jk
Przeczytałam po raz drugi i wiem ! Chyba wiem jak to może się skończyć:D
OdpowiedzUsuńSkojarzyła mi się pewna historia!
Taak!
Jeżeli to będzie tak wyglądało to zdecydowanie taak!!!
Ale błysk!:D♥
Ann!
Aż się musiałam książką powachlować, żeby się nie rozryczeć przy końcówce...
OdpowiedzUsuńJak mój mózg ogarnął, że Alicja jest w ciąży, to niemal w tym samym momencie skojarzyłam sobie film "nad życie' (nie wiem, czy widziałaś, ale jak nie, to koniecznie musisz ;p) . Jak skończysz tak jak w tym filmie, to ja nie wiem, co bym Ci zrobiła.. Nie no.. Alicja nie może umrzeć, ja się nie zgadzam!
Dobrze, że Gregor wyjaśnił sobie wszystko z Thomasem.
Może Ci sie nie spodoba to co napiszę, ale nie podoba mi się ta ciąża Alutki, takie same mam odczucia jak przy rzekomej ciąży Sandry wcześniej... mam nadzieję, że to jednak będzie jakieś nieporozumienie, pomyłka... poza tym 8 czy 9 miesięcy przecież ona nie przeżyje i to bez leków.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że Gregor jest taki mądry, zrozumiał zachowanie przyjaciela i mu wybaczył, wybaczył też Alutce, zadbał nawet o takie detale, żeby obok leczenia miała możliwość przebywania w otoczeniu pięknej przyrody, no po prostu cały czas ideał <3
Myślałam, że Alutka jakoś inaczej się dowie o prawdziwym sponsorze jej leczenia, ale ok, najważniejsze, że sobie wybaczyli, ale teraz to dopiero będą mieli problem... ale jestem wkurzona tą ciążą jezzzuuuu
dobra, nie marudzę już, czekam co jeszcze wymyślisz po drodze i już mnie ciekawość zżera :)
krateczka
Najpierw się popłakałam a kiedy przeczytałam o tym że Alicja jest w ciąży to szczęka mi opadła do podłogi... To był szok! Czego jak czego ale małego Schlierenzauer-niątka sie nie spodziewałam. Gregor on jest taki cudowny w twoim opowiadaniu <3. Zapewne czeka ich trudng okres ale oni musza buc razem! Mi tak samo jak Magic ten watek od razu skojażył sie z historią Agaty Mróz... Masz tak nie kończyć!!!! Uzależniłam sie od twojego opowiadania! Jest fantastyczne!!! Już sie nie moge jutra doczekac! Pozdrawiam i życze dużo weny!!! Aga
OdpowiedzUsuńPłaczę... Albo nie... Wyję. Tylko tyle dzisiaj potrafię napisać, przepraszam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, kochana. ;*
P.S.: Udanej majówki. ;*
Kiedy przeczytałam tytuł rozdziału, w głowie zapaliła mi się zielona lampka. Zaczęłam podejrzewać, że Alicja może być w ciąży. Leki mogą przynieść różne skutki w jej stanie. To dało mi do myślenia. Jak widać, nie pomyliłam się. Przeszczep musi się udać. Alicja musi przeżyć i urodzić ich dziecko. Ona i Gregor muszą być szczęśliwą rodziną. Nie widzę innego scenariusza. Oby wszystko się ułożyło. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBędą mieć dzidziusia <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie,nie mogę sie doczekać kolejnego xx