piątek, 9 maja 2014

43. TEN, W KTÓRYM CZAS WRÓCIĆ DO DOMU...

MONACHIUM, KLINIKA...

    Wziął do rąk dużą torbę i spojrzał na dziewczynę. Rozglądała się po sali jakby czegoś szukając. Podszedł do Niej i objął w pasie. Pocałował w czubek głowy i pogłaskał po ramieniu.
- Już czas. - powiedział cicho.
 Spojrzała na Niego trochę smutnym wzrokiem. Przez ostatni miesiąc widział w Jej oczach zmianę. Zaczęły nabierać koloru i blasku ale nie widział w nich tego szczęścia co kilka miesięcy wcześniej. W swoich oczach niestety też to widział i doskonale zdawał sobie sprawę, że tak teraz będzie. Jeszcze przez długi czas. Ale miał na to siłę. Żeby przetrwać. Żeby zacząć wszystko od nowa. Żeby na nowo być szczęśliwym...
- Czuję jakbym zostawiała tutaj część siebie Gregor. - powiedziała cicho. - Jakbym zostawiała tutaj Sophie... - dodała szeptem a oczy znów Jej się zaszkliły. Przytulił Ją mocniej. Widział jak działa na Nią samo wspomnienie o dziecku. On sam z resztą też nie był ze stali. Od środka, z każdym wspomnieniem przychodziło poczucie straty, które wbijało boleśnie niewidzialną szpilkę w Jego serce. W posklejane serce...
- Ona zawsze będzie z nami. - powiedział Jej do ucha. - Zawsze. - dodał i znów pocałował Jej czoło. - Czas uwolnić się od życia w szpitalu Alicja. - powiedział poważnie i spojrzał Jej w oczy. - Czas wrócić do domu kochanie... - dodał ciszej i złożył na Jej ustach czuły pocałunek...

AUSTRIA, INNSBRUCK...

   Podróż z Monachium minęła bardzo szybko. Być może dlatego, że zasnęła w samochodzie. Sen jak przez ostatnie tygodnie był niespokojny. Co noc na nowo przeżywała dzień, w którym dowiedziała się o śmierci dziecka. Budziła się z płaczem. Dopiero uspokajający głos szatyna powodował, że na nowo mogła zasnąć. Natomiast w samochodzie choć śniła o tym samym, potrafiła przełknąć tą ogromną gulę pojawiającą się w gardle. Wystarczyło otworzyć oczy i spojrzeć przez szybę. I tak budząc się i zasypiając spędziła drogę do domu. Do jakiego domu? To pytanie naszło Ją dopiero po wjechaniu do Innsbrucku. 
- Gregor... mam takie jedno pytanie... - zaczęła.
- Pytaj.
- Mówiąc "Czas wrócić do domu..." to jaki dom Ty miałeś na myśli? - zapytała. Uśmiechnął się lekko pod nosem i puścił Jej oko.
- Taki co ma dach Mała. - odparł z cwanym uśmieszkiem. Wywróciła oczami. Kiedy to zrobiła od razu poczuła się lepiej. Poczuła się w końcu sobą a nie zamkniętym w sobie zombie.
 Bez słowa skierował się w stronę, którą tak dobrze znała. W stronę drogi do willi sportowej. Zastanawiało Ją jedynie jak Alex zareagował na wiadomość, że tam mają zamiar mieszkać skoro to nie był dom żadnego ze skoczków tylko dom należący do drużyny. Zbliżając się do willi poczuła się jakby rzeczywiście wróciła do domu. W swoje miejsce. Zatrzymał samochód przed bramą wjazdową ale nie wyłączył silnika. Spojrzała na Niego zdziwiona.
- Chcesz pożegnać się z Willą? - zapytał uśmiechnięty.
- Pożegnać? - zapytała zdezorientowana. 
- Więcej tutaj nie będziesz mieszkać. - oznajmił.
- A gdzie będę mieszkać?
- Ze mną. Znalazłem świetny karton. A jak się rozłożymy pod jakimś romantycznym mosteczkiem to nie będzie nam kapało na główki. - powiedział śmiertelnie poważnie i uścisnął Jej dłoń. Wzięła głęboki wdech i wypuściła powietrze z płuc. Brakowało Jej tego irytującego Gregora. A właściwie Schlierego... Spojrzała w stronę willi i wysiadła z samochodu. Zrobił to samo. Po chwili byli już w środku. Nie było nikogo. Nic dziwnego skoro chłopcy byli na jesiennym zgrupowaniu w Szwajcarii. Rozglądnęła się dokoła. Wszystko przypominało Jej te cudowne momenty mieszkania w tym miejscu. Od pierwszego spotkania chłopaków, przez gotowanie, granie w pokera, oglądanie filmów, karaoke, akcja z bielizną... Uśmiechnęła się na wspomnienie tych chwil. Przeszła na górę. Jej dawny pokój teraz był pusty i wyglądał jak hotelowy. Sama Go takiego zostawiła. Tego momentu akurat nie chciała pamiętać. Wyszła z niego jak najszybciej potrafiła. Skierowała się do pokoju na drugim końcu korytarza. Weszła. Zobaczyła duże biurko, łóżko... otwarte drzwi do garderoby... Usiadła na łóżku i spojrzała przed siebie. Drzwi do łazienki również były otwarte a w lustrze zobaczyła ten wielki prysznic, który tak wiele w Niej zmienił... I wszystko wróciło. Przyjemny dreszcz na plecach, dziwne uczucie w żołądku, błędny wzrok, przyspieszony oddech... Poczuła jak ktoś obejmuje Ją od tyłu i składa na szyi delikatny pocałunek. Uśmiechnęła się i odwróciła w kierunku szatyna. 
- Nie wiedziałam, że aż tak się przywiązałam do tego miejsca. Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. - powiedziała i złączyła swoje usta z Jego delikatnymi wargami. - Jedźmy już pod ten most...

  Ciekawość nie dawała Jej spokoju kiedy nadal siedziała w samochodzie a szatyn z uśmiechem na twarzy wiózł Ją w nieznane rejony Innsbrucku. Po 20 minutach znaleźli się przed bramą, za którą było widać jedynie iglaki. Tuje posadzone wzdłuż jakiejś wyłożonej kamieniami ścieżki. Wysiadł z samochodu otwierając Jej drzwi. Zdziwienie i ciekawość to jedyne co teraz czuła. Spojrzała na Niego pytającym wzrokiem. 
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba. - powiedział i pociągnął Ją za rękę. Minęli bramkę. Szli kawałek kamienna ścieżką aż skończyły się tuje a zaczynał się trawnik. Ogród. Przed dużym, morelowym domem z czerwonym dachem. Na tarasie domu ustawiona była drewniana huśtawka, która teraz pod wpływem listopadowego wiatru lekko bujała się w przód i w tył. Liście opadały z drzew ale słońce, które jeszcze wychodziło zza chmur nie powodowało pasującego do tej pory roku przygnębienia. A wręcz przeciwnie. Dodawały uroku dużemu grodowi. Spojrzała na szatyna z pytajnikami w oczach.
- Gregor co to jest?
- Nasz dom. - powiedział z uśmiechem.
- Nasz? - spytała niedowierzając.
- Zacząłem go budować kiedy byłem jeszcze z Sandrą. A kiedy byłaś w szpitalu postanowiłem, że muszę Go przerobić.
- Przerobić?
- Był zbyt nowoczesny. Sterylny... Chciałem, żebyś po powrocie tutaj poczuła się jak u siebie więc musiałem dodać mu uroku i ciepła. Żeby do Ciebie pasował. - pocałował Ją w policzek. Patrzyła na Niego zszokowana. - Chodźmy, muszę wiedzieć co o Nim myślisz. - powiedział z zapałem i pociągnął Ją w stronę drzwi wejściowych. Uniosła wzrok i nad drzwiami ujrzała metalową kratę na maleńkim okienku z witrażykiem. Na kracie był metalowy napis. Długi i widoczny dla wszystkich.
- Gregor... to był Twój pomysł? - wskazała napis "SCHLIERENZAUER". Wzruszył ramionami i wyszczerzył się. Pokręciła tylko głową. Po chwili byli już w środku. 
  Dom był w drewnie. Ciemne panele dawały wrażenie elegancji bijącej od wnętrza. Ale to co uderzyło w Nią najmocniej to ciepłe beże połączone z czekoladą na ścianach. Delikatne oświetlenie, które dodawało uroku. Ciemne meble, lustro powiększające optycznie korytarz. Na końcu korytarza były eleganckie ciemne schody prowadzące na piętro. Pomógł Jej zdjąć płaszcz i odwiesił na wieszak. Chwycił Ją za rękę i ruszył na przód. Po prawej stronie zobaczyła swoje królestwo. Kuchnię. Dużą, przestronną, ciepłą... Szafki z ciemnego drewna doskonale komponowały się z brzoskwiniową ścianą. Wszystko było zrobione w Jej ulubionym stylu. Trochę babcinym ale jakże uroczym i domowym. Usta same się uśmiechały. Rzeczywiście poczuła się jak w domu. 
- Chyba nigdy stąd nie wyjdę. - powiedziała uśmiechając się do Niego.
- Liczę, że równie dużo czasu poświęcać będziesz jeszcze jednemu pomieszczeniu. - powiedział tajemniczo i pociągnął Ją prowadząc na górę. Otwarł pierwsze drzwi po prawej stronie. Jej oczom ukazała się bardzo elegancka, jasna sypialnia z ogromnym łóżkiem na samym środku ściany na przeciwko Niej. Łóżko było wysokie i długie. Satynowa jasna pościel z pięknymi haftami wyróżniała się na tle pastelowo błękitnych ścian. Meble z jasnego drewna dodawały tej części domu delikatności a kwiaty w wazonach świeżości. Białe jedwabne zasłony skrywały szklane drzwi na balkon, z którego widać było pobliskie jezioro i cudowne szczyty gór, które pokryte były już śniegiem. W pokoju znajdowała się też mała toaletka z podświetlanym lustrem, która wyglądała jak z teatru. Na ścianach powieszone były zdjęcia. Jej zdjęcia... Ich zdjęcia... Oprawione w jasne ramki. Pokój był oazą spokoju. W tym miejscu mogła się spokojnie wyciszyć i poczuć bezpiecznie. Oczy znów się zaszkliły. Szatyn natychmiast Ją do siebie przytulił.
- Tu jest tak pięknie... - powiedziała uśmiechając się przez łzy. Uśmiechnął się szeroko.
- Mam nadzieję, że zaznasz tutaj choć trochę spokoju. - wyszeptał. - I, że będziesz Go chciała dzielić ze mną. - dodał patrząc Jej głęboko w oczy.
- Kocham Cię Gregor. - powiedziała szczerze. Delikatnie Ją pocałował i powiedział coś jeszcze. Jego mina mówiła, że obawia się Jej reakcji na kolejny pokój ale bardzo zależało Mu, żeby Go zobaczyła. 
- Musisz zobaczyć coś jeszcze. - powiedział poważnie. Pokiwała głową i podążyła za Nim. Kiedy otwarł drzwi do pokoju obok zaniemówiła. Stanęła w progu jak wryta. Serce zakuło by po chwili wypełnić się ciepłem. Nie udało Jej się nie uronić łzy. To było niemożliwe. Ale patrząc na ten pokój wracała Jej nadzieja. Nadzieja na piękną przyszłość. - To miał być pokoik dla Sophie... - powiedział cicho, obejmując dziewczynę. Spojrzała na wnętrze, które aż krzyczało, że czeka na przyjęcie noworodka. Pokój był bardzo wesoły. Jasnozielone ściany, kolorowe zasłony, mnóstwo zabawek, łóżeczko z baldachimem, kołyska, przewijak, kolorowe ozdoby na ścianie... - Nie zdążyłem kupić wózka... Ale kupimy go razem, jak przyjdzie na to czas. - wyszeptał Jej do ucha. Spojrzała na Niego ponownie. Uśmiechnęła się delikatnie i pogłaskała Go po policzku.
- Nasze dziecko będzie miało najlepszego ojca na świecie. - powiedziała szczerze. - A pokój jest prześliczny - dodała. - Sophie byłaby chyba najbardziej rozpieszczoną istotką na ziemi - zaśmiała się. On również. Po raz pierwszy od operacji uśmiechali się mówiąc o zmarłej córce. Tragedia przeżyta razem wzmacniała związek i dodawała mu sił. I tak też było w tym przypadku. Oboje czuli jak wracają powoli do życia. Do siebie.
- W salonie czeka na Ciebie mała niespodzianka. - powiedział.
 Kiedy zeszli na dół usłyszeli głośnie "NIESPODZIANKA!!!" i zobaczyli wszystkich swoich bliskich i przyjaciół. Rodzinę Gregora, kolegów z reprezentacji, trenera, zjawiła się tez Theresa, a  nawet Anna, która przyjechała z Polski zanosiła się płaczem widząc Alicję. Mocno się do siebie przytuliły nie mogąc opanować łez wzbierających się pod powiekami. Odsunęła się od Niej i spojrzała na pozostałych. Gloria wniosła do salonu tort, na którym widniał napis "Witajcie w domu!". 
- Mamy nadzieję, że będzie się Wam tutaj dobrze mieszkało... - zaczęła Angelika.
- I, że stworzycie tutaj wiele cudownych wspomnień. - dodała Anna.
- I że na dzisiejszej parapetówce wszyscy się upijemy. - dodał Stefan.
- No i że nowa sypialnia Was podstymuluje do sami wiecie czego. - puściła im oko brunetka.
- Gloria! - upomniała Ją Angelika.
- No co? Sama mówiłaś, że weszłaś już w rolę babci. A ja chcę zostać ciocią. - wyszczerzyła się.
- Zobaczymy co da się zrobić. - powiedział szatyn i objął narzeczoną. 
  Impreza choć niezapowiadana trwała w najlepsze i każdy bawił się wyśmienicie. Korzystając z tego, że większość gości była już pod wpływem brunetka zdołała obejrzeć resztę własnego domu i porozmawiać na spokojnie z Anną, która jako jedyna dotrzymywała towarzystwa Alicji w trzeźwości. Gregor natomiast widząc w końcu uśmiech na twarzy ukochanej uspokoił nerwy i mógł pozwolić sobie na chwilę wyluzowania. Nie pił wiele. Nie chciał. Nie kręciło Go to już. Teraz w głowie miał co innego. W głowie miał swoją rodzinę. Swoją przyszłość. Dużo zastanawiał się przez ostatni czas nad porzuceniem kariery skoczka. Byle tylko być blisko Niej. Ale czy był na to gotowy? Tego jeszcze nie wiedział. Kochał Ją ale kochał też skoki. Był w kropce.
- O czym tak myślisz? - zapytała podchodząc do Niego.
- Zastanawiam się czy... Czy nie zakończyć kariery. - powiedział szczerze. Odsunął Jej grzywkę na bok i pogłaskał po policzku. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie rób tego. - powiedziała. - Kochasz skoki. Kochasz rywalizację. Kochasz te konkursy i emocje z nimi związane. Jeśli chcesz to zrobić tylko po to, żeby tutaj ze mną być to nie rób tego. Przyjdzie jeszcze na to czas. Mamy całe życie dla siebie Gregor. - uśmiechnęła się szerzej.
- Jesteś pewna że wytrzymasz tyle beze mnie? - zapytał poważnie.
- Ja nie wiem czy z Tobą wytrzymam tyle pod jednym dachem złośliwcze. 
- Wytrzymasz. - powiedział pewnie.
- Jesteś pewny?
- 100% Mała. - puścił Jej oko. Zaśmiali się.
- Boże Narodzenie Greg. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Słucham?
- Boże Narodzenie. Wtedy za Ciebie wyjdę. - dodała poważnie. Uśmiechnął się szeroko i mocno pocałował Jej malinowe usta. Tą chwilę jednak przerwał dzwonek do drzwi. Zerknęli w tamtą stronę zdezorientowani. 
- Nie mam pojęcia kto to może być. - powiedział. Podszedł do drzwi i je otworzył. To co zobaczył najpierw wywołało u Niego wściekłość ale po chwili wściekłość tak po prostu odeszła. Nie wiedzieć skąd. Może to przez wspomnienia, które miał przed oczami. Kilka ładnych lat przyjaźni. A może to dłoń Alicji, która leżała teraz na Jego ramieniu. 
- Przepraszamy za spóźnienie ale mała nie chciała nam zasnąć. - powiedziała blondynka i delikatnie uśmiechnęła się do gospodarzy. Teraz oboje zerknęli na blondyna, który uparcie wpatrywał się w brunetkę jakby nie mogąc uwierzyć, że widzi Ją przed sobą w całkowitym zdrowiu. Z oczu można było wyczytać u Niego wstyd, winę, nieme przeprosiny, tęsknotę, ból... 
- Wybaczycie nam? - zapytał Thomas. W Jego pytaniu kryło się więcej niż prośba o wybaczenie spóźnienia. Tam kryła się prośba o wybaczenie wszystkiego. Oskarżeń, zerwania kontaktu, ucieczki... Brunetka spojrzała na szatyna, który toczył z blondynem niemą kłótnię na wzrok. Z każdą kolejną chwilą widziała jak złość uchodzi z Gregora. A w jej miejsce pojawia się chęć powrotu do dawnych czasów. Do relacji nie zepsutych przez wzajemne oskarżenia. Do czystej przyjaźni...
- Pod jednym warunkiem Thomas. - powiedział poważnie. Blondyn z lekką paniką spojrzał na dziewczynę a potem na dawnego przyjaciela.
- Cokolwiek. - powiedział cicho.
- Bądź moim świadkiem na naszym ślubie. - powiedział szatyn z lekkim uśmiechem i objął narzeczoną. Uśmiechnęła się słysząc to i spojrzała z nadzieją na Thomasa. Pokręcił głową z niedowierzaniem by po chwili zgodzić się bez wahania na propozycję przyjaciela. 
  Bo przyjaźń to coś więcej niż same dobre chwile. To więź, którą czujesz pomimo dzielącej dwie dusze odległości. To umiejętność wybaczania. To wspólne milczenie, które często daje więcej niż rozmowa. To uczucie, kiedy po dłuższym braku kontaktu, przy pierwszym spotkaniu wiesz, że nic się między Wami nie zmieniło. Taka właśnie jest przyjaźń....


"Kiedy robienie z siebie idiotów to przyjemność - to właśnie jest przyjaźń."

**********************************************************************************
Po długich a ciężkich w końcu jest.
Nie wiem co się dzisiaj ze mną stało, że tak źle mi poszedł rozdział ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Został już tylko Epilog, który pojawi się jutro.
A z Epilogiem, Prolog nowego opowiadania. 
Mam nadzieję, że ze mną zostaniecie:)
Buziole i do jutra :*

9 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu mówisz, że rozdział źle Ci poszedł... Według mnie jest świetny!! Cieszę się, że tak to się kończy, że są szczęśliwi. Przepraszam za marny komentarz ale jutro mam maturę ustną.. Nie mogę się doczekać zarówno epilogu jak i prologu, końca jednej historii i początku drugiej :) Bardzo ciekawi mnie kto będzie miał główną rolę w kolejnym opowiadaniu ale pozostaje mi tylko czekać;) Jeżelie mogę mieć dla Ciebie jedną małą sugestię to powinno się pisać otworzyłam a nie otwarłam, nie chcę Cię tym urazić w żadnym wypadku. POZDRAWIAM, do jutra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko nawet nie zauważyłam hehe tak to jest kiedy człowiekowi skacze ciśnienie i nie skupia się na formie... Wybaczcie :)

      Usuń
  2. A tu Ann zaskoczy chyba sama siebie , bo powie że to jest rozdział , który podoba mi się najbardziej z tych wszystkich , które określiłam mianem ' pod patronatem Alicji Egoistki' ...
    Cudowny ... aż chciało mi się czytać... wracać do niektórych kwestii ... uśmiechać się ..Pierwszy raz od dłuższego czasu...
    Tej 'koleżanki' raczej do końca nie obdarzę sympatią , ale cóż... jest Gregor i Thomas! Nawet Stefciu ♥ To najważniejsze!

    Ann!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko się ułożyło tak jak powinno. Alicja i Gregor mieszkają w nowym no i przede wszystkim własnym domu. Między nimi jest dobrze. Thomas i Gregor pogodzili się. Brakuje mi tylko takiej małej istotki, jaką była Sophie. Zastanawiałam się wczoraj, jakby to jednak było, gdyby Ala nie poroniła. Jakby to wszystko się skończyło. Myślę jednak, że tak chyba jest lepiej. Pozdrawiam i czekam na epilog.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku, przepraszam, że wczoraj nie komentowałam. Tak szczerze, to nawet nie miałam pojęcia co napisać... Ale w końcu jakoś to się dobrze ułożyło i za to Ci dziękuję. ;* Nie mogę uwierzyć, że już jutro epilog... To wszystko trwało zdecydowanie za krótko... Tak w ogóle kochana, nie ma Ci co wybaczać. To, co przed momentem przeczytałam jest przepiękne. Jak cała historia z resztą...
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. wiesz ile Ci dzisiaj wejść nabiłam chyba z 20 ;D
    ale długość rozdziału jest satysfakcjonująca :D

    co do tego, że cieszę się z przeszczepu Alicji i tego, że odbudowują swoje szczęście i wychodzą na prostą to nie będę się tak do końca cieszyć aż nie przeczytam epilogu. Pamiętając epilog na Kamilu nie ma co się cieszyć za szybko ;D

    mam nadzieje, że następne opowiadanie będzie o moim Maćku <3
    Marta ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Po tych ostatnich płaczliwych rozdziałach, dzisiaj nie sposób było się nie uśmiechać ; )
    I jest Thomas, nareszcie się pogodzili. Cudowne <3
    Ale coś mi się wydaje, że czymś nas jeszcze jutro zaskoczysz. Niecierpliwie czekam na epilog i prolog nowej historii, której na pewno będę stałą czytelniczką. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział, nowy początek dla Gregora i Alicji po tym wszystkim co przeszli... Jak to dobrze, że z Thomasem wszysto sobie wyjaśnili i pogodzili się.
    Ten rozdział źle Ci poszedł? w którym miejscu ja się pytam? bardzo ładny, wzruszający, teraz tym bardziej szkoda, że już koniec...

    A co do nowego opowiadania- możesz być pewna, że Cię nie opuszczę! Cokolwiek wyjdzie spod Twoich palców, masz we mnie wierną czytelniczkę!
    Buziaki :*
    krateczka

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma czego wybaczać, bo rozdział jak zawsze genialny.:)
    Rzadko tak dobrze czyta mi się opisy pomieszczeń, a tutaj sama byłam ciekawa jak wyglądają kolejne pokoje... Jakbym tam była... :D
    Pozostał już tylko epilog i nie wiem, czy nie powinnam zacząć się bać... Po tym co przeczytałam w opowiadaniu o Kamilu teraz spodziewam się wszystkiego, albo raczej niczego, bo wiem, że i tak mnie zaskoczysz.:D
    Cieszę się, że wszystko się im układa, że dopuszczają myśl o kolejnym dziecku...
    jk

    OdpowiedzUsuń