INNSBRUCK, BERGISEL...
Siedziała w kawiarni na samym szczycie skoczni. Nawet nie wiedziała, że od drugiej strony można bez żadnych specjalnych identyfikatorów i pozwoleń wejść na teren tego obiektu. W kawiarni jak zawsze było dużo ludzi. W końcu każdy chce zobaczyć trening skoczków... Patrzyła w okno. Na telewizorze w kawiarni pokazywane były skoki treningowe. Nawet nie trzeba było wychodzić na taras widokowy. Spojrzała w ekran. Na belce siedział szatyn. Westchnęła. Od kilku dni chodziła jak na szpilkach w jego obecności. Powie czy nie powie? Była spięta jak struna w jego obecności. Słuchała każdego słowa, które wypowiadał. Była na każde jego zawołanie. Nawet Thomas to zauważył...
- Coś się stało? - zapytał któregoś dnia.
- Nie, czemu tak myślisz?
- Bo kiedy w pobliżu pojawia się Schlieri robisz się jakaś dziwna. Alicja czy On Ci coś powiedział?
- Nie, dał mi prezent na urodziny. I nic więcej.
- Na pewno? - spojrzał w jej oczy.
- Na pewno. - skłamała.
Od tamtej pory bardziej uważała na swoje zachowanie. Co nie zmieniło faktu, że szatyna ta sytuacja niezmiernie bawiła. I to ją denerwowało. Musiała wymyślić coś co skończy tę chorą sytuację. Tylko co? "Wykorzystaj swój prezent mądrze a to co się tutaj stało będzie naszą małą, słodką tajemnicą." Te słowa brzmiały w jej głowie echem. Bilety. 2 bilety na koncert jej ulubionej kapeli. W najbliższą sobotę, czyli pojutrze. W Wiedniu. Ciekawe jak miała się tam dostać... Chciała. Bardzo chciała. To było na jej liście marzeń. Posłuchać The Offspring na żywo... Poczuć tą atmosferę... Ten charakter, który w słuchawkach był tylko nikłym procentem tego co kapela tak na prawdę potrafi. Jej ulubiona kapela. "Skąd wiedział?" - pomyślała. To teraz nie było ważne. Thomas pytał ją o prezent, który dostała od szatyna ale wolała o tym nie mówić. Wyraźnie tym wbiła szpileczkę blondynowi ale gdyby powiedziała o biletach od razu chciałby z Nią tam jechać... No właśnie... 2 bilety. Nie jeden. "Wykorzystaj swój prezent mądrze..." - znów zabrzmiało w jej głowie. To nie mogło o to chodzić... Czyżby szatyn chciał...
- Jak myślisz wyglądasz starzej. - usłyszała za plecami. Od razu się wyprostowała. Usiadł na przeciwko Niej.
- Skończyłeś już trening? - zapytała.
- Ja tak. Byłem dzisiaj najlepszy więc Alex dał mi godzinę wolnego. - powiedział dumnie. Wziął jej kubek z kawą i napił się łyka.
- Nie krępuj się. - powiedziała z ironią. Spojrzał na Nią z rozbawieniem w oczach. - Fajnie, że świetnie się bawisz moim kosztem, to takie dżentelmeńskie. - dodała.
- A kto powiedział, że jestem dżentelmenem? - zapytał pochylając się w jej stronę. Znowu owinął ją ten zapach. Tym razem opanowała swoje zmysły i odwróciła wzrok wbijając go w ciastko, które przed Nią leżało. Zaśmiał się wesoło. - To co? Jedziesz na koncert? - zapytał popijając nie swoją kawę.
- Skąd wiedziałeś, że Offspring? - odbiła piłeczkę spoglądając na Niego.
- W komputerze masz milion plików muzycznych. Ale tylko The Offspring ma osobny folder ze wszystkimi albumami. To proste. - powiedział jakby to było oczywiste.
- Dlaczego to właśnie Ciebie mam tam zabrać? - zapytała. Uśmiechnął się szeroko.
- Nooo widzę, że przechodzimy do konkretów. - stwierdził. - Bo też ich lubię.
- Gdyby chodziło tylko o to pojechałbyś na ten koncert nawet sam. - odparła pochylając się lekko w przód.
- Trafna uwaga.
- Więc? - zapytała.
- Może nie chodzi o sam koncert tylko o towarzystwo? - zapytał z cwanym uśmieszkiem.
- Możesz jechać z każdym więc dlaczego ja?
- Może chcę zobaczyć jak się bawisz bez zahamowań?
- Uwielbiasz mnie denerwować prawda? - zapytała nie mając już do niego siły.
- To coś złego? - zapytał.
- Będziemy rozmawiać pytaniami?
- Dlaczego nie? - wyszczerzył się. Zagotowało się w Niej.
- Wiesz, że powoli zaczynam Cię nie lubić. - powiedziała poważnie.
- Och nie... - udał przejęcie. - I co ja mam robić? Będziesz mnie nie lubiła przez następne 2 miesiące. Rany to takie dołujące. - zacisnęła ręce w pięść.
- Chcesz zamienić koncert, na który chcę iść od zawsze w wydarzenie, które będzie mi przypominało o Twojej denerwującej naturze, tak?
- Pochlebiasz mi. Ale i przeceniasz. Chcę po prostu się dobrze zabawić A Ty wyglądasz na kogoś kto potrzebuje dobrej zabawy więc wyświadczam Ci przysługę.
- Chętnie oddam Ci te bilety, jeżeli mam być Ci coś winna. - odpowiedziała pewnie. Wywrócił oczami.
- Żaden z chłopaków nie słucha Offspring więc nie bawiłoby ich to, a Thomas zrobiłby dla Ciebie wszystko dlatego nie może z Tobą tam jechać. Potraktowałby to jak randkę. Już i tak namieszałaś idąc z Nim w te góry i do tego planetarium.
- Thomas wie, że jesteśmy przyjaciółmi. Tylko i wyłącznie.
- Taa, szkoda tylko, że jego penis mówi mu coś innego. - stwierdził.
- W kwestii mowy ciała raczej nie powinieneś się wypowiadać. - zauważyła. Spojrzeli na siebie wzrokiem miotającym pioruny.
- Hej, czuję burzę w powietrzu haha - zaśmiał się Manu siadający zaraz obok dziewczyny.
- O czym gadacie? - zapytał Michael.
- O mowie ciała. - powiedział szatyn nie odrywając wzroku od dziewczyny.
- Interesujące. - stwierdził Andi. - I co mówi Twoje ciało Schlieri?
- Że jestem boski. - powiedział dumnie. Prychnęła. Zaśmiał się cicho.
- Mamy pomysł na weekend. - zaczął dumnie Die-Die.
- Jaki? - zapytał z zainteresowaniem szatyn. Ciągle patrzył na blondynkę. Nienawidziła tego jego sposobu patrzenia na Nią. Ciarki ją przechodziły pod jego wpływem.
- Jutro kręgle a w sobotę ostry melanż w klubie. Co Wy na to? - zapytał Michi.
- Kręgle... brzmi świetnie. - stwierdził szatyn. - Co Ty na to Alutka? - zwrócił się do dziewczyny. Spotkała jego wzrok. Wiedziała, że przegrała tą bitwę. Ale wojna trwa.
- Tak, kręgle to super pomysł. - odparła.
- A klub? Potańczymy, popijemy... będzie fajnie - kontynuował Stefan.
- Z tym może być problem. - powiedziała odwracając wzrok od szatyna. Czuła że się uśmiechnął.
- Czemu? - zapytał milczący do tej pory Thomas. Spojrzała mu w oczy.
- Bo w sobotę jedziemy na koncert The Offspring do Wiednia. - powiedziała.
- My? - zapytał Manu.
- Ja i Gregor. - powiedziała bez entuzjazmu. - Ten koncert to moje marzenie a Gregor załatwił dwa bilety i...
- Jasne. Bawcie się dobrze. - stwierdził blondyn i wstał od stolika. - Wracajmy już do domu. - powiedział i wyszedł z kawiarni.
- Zadowolony? - zapytała szatyna po cichu.
- Nawet nie wiesz jak mała. - szepnął jej do ucha i pogwizdując wyszedł za kolegami.
WILLA SPORTOWA, KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...
Siedziała w pokoju słuchając muzyki. Przeglądała zdjęcia wywołane przez szatyna. Ktoś zapukał.
- Proszę!
W drzwiach ujrzała głowę blondyna. Poklepała miejsce obok siebie. Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok Niej. Wziął od Niej kilka zdjęć i uśmiechnął się widząc je.
- Wywołał. - stwierdził.
- Własnoręcznie. - dodała.
- Idziesz do Nas? Rozgrywamy małą partyjkę. - zapytał.
- Nie, dzięki. Posiedzę tutaj. - powiedziała. Zapanowała cisza. Siedzieli w milczeniu oglądając zdjęcia z uśmiechami na ustach.
- To jest ten zespół? - zapytał zerkając w stronę grającego radia.
- Tak. Uwielbiam ich. - odpowiedziała wesoło. Spojrzał na Nią.
- Dlaczego chcesz jechać tam z Gregorem? - zapytał. Westchnęła. - Jak nie chcesz to nie musisz mówić. Tylko wiesz... martwię się o Ciebie bo ostatnio Wasze relacje są na prawdę dziwne.
- Dziwne?
- Najpierw Go unikasz a teraz wyskakujecie z tym wyjazdem...
- To jest trochę bardziej skomplikowane.
- Skomplikowane?
- Po prostu obiecałam mu ten wyjazd. Też lubi ten zespół więc czemu miałby nie jechać? W końcu sam kupił te bilety.
- Ale to prezent. To Ty powinnaś decydować z kim chcesz jechać.
- Thomas... - spojrzała mu w oczy. Widać było w nich iskierki buntu. To było oczywiste, że to On chciał Ją tam zabrać ale to jest niemożliwe. - Opanuj że się. - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- On jest trochę nieodpowiedzialny, może zrobić coś głupiego. - powiedział. "Co Ty nie powiesz... Dobrze, że nie wiesz jak nieobliczalna ja jestem..." - pomyślała.
- Już raz uratował mi życie. Może nie zginę. - powiedziała z lekką ironią.
- Nie podoba mi się ten pomysł. - powiedział odwracając wzrok.
- Chyba mi nie powiesz, że jesteś zazdrosny. - powiedziała z powątpieniem. Blondyn się nie odezwał. - Thomas! - prawie krzyknęła.
- Ojjj noo może trochę. Ale to tylko dlatego, że to nie ja wpadłem na ten pomysł z tym koncertem.
- Hej, przecież spełniłeś już jedno moje marzenie. Dajże szansę innym - zaśmiała się. Wywrócił oczami. - Poza tym są dwie sprawy. Po pierwsze nie możesz być zazdrosny, bo nic Nas nie łączy prawda?
- Taa
- Thomas?
- Tak, nic nas nie łączy. - powiedział od niechcenia.
- Po drugie, nawet gdyby Nas coś łączyło to akurat o Gregora możesz być spokojny. - stwierdziła z uśmiechem.
- Nie byłbym tego taki pewien. Schlieri potrafi zawrócić kobietom w głowie. I potrafi to wykorzystać. - jej podświadomość biła brawa jego spostrzegawczości.
- Spokojnie, nie martw się o mnie. Nie zamierzam się z nikim wiązać. - powiedziała pewnie.
- Wiem, przekonałem się już o tym. - przypomniał. Wywróciła oczami.
- Przestań jęczeć Morgi. Tyle lasek chodzi po świecie a Ty sobie wymyśliłeś mnie.
- To coś złego? - zapytał. Patrzył na Nią z takim czymś w oczach. Z uczuciem. Z nadzieją. Znów z nadzieją. "Boże ten człowiek nie odpuści..." - pomyślała z obawą. Była na Niego zła. Przecież jej obiecał.
- Jestem łysa i umrę w przeciągu pół roku. A Ty masz świetlaną przyszłość przed sobą i córkę, która potrzebuje matki. Zacznij zachowywać się odpowiedzialnie! - powiedziała ostro i wyszła z pokoju. Blondyn podążył za Nią.
- Ale dlaczego nie chcesz tych ostatnich chwil spędzić będąc szczęśliwa? - zapytał dołączając do Niej. Zeszli szybkim tempem po schodach. Przechodzili właśnie przez salon. - Alicja dlaczego?
- Daj mi spokój Thomas! - krzyknęła i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Oczy wszystkich siedzących przy ogromnym stole zwróciły się w kierunku blondyna, który w tym momencie z całej siły uderzył pięścią w ścianę i zaklął pod nosem.
- Dlaczego... - zaczął Michael ale Thomas nie dał mu dokończyć.
- Bo jestem idiotą. Kompletnym kretynem. - powiedział i usiadł na schodach.
- To Ty się pozałamuj trochę a ja pójdę jej poszukać, bo jakbyście nie pamiętali to za pół godziny musi wziąć leki. - stwierdził szatyn i wyszedł z domu.
- Dowiemy się co się stało? - zapytał Wolfi.
- Nie. To nieistotne. - mruknął i poszedł do swojego pokoju.
W TYM SAMYM CZASIE GDZIEŚ W INNSBRUCKU...
Siedziała na ławce obserwując jezioro, w którym odbijały się światła latarni. Długo myślała. I dużo. To co zrobiła z Thomasem nie było jej zamiarem. Nie chciała tego. Ale czuła, że to idzie w złą stronę. On nie potrafi dotrzymać jednej obietnicy a Ona nie potrafi Go zniechęcić.
- Masz. - usłyszała za sobą. Odwróciła się. Szatyn stał za Nią z pastylkami w jednej ręce i wodą w drugiej. Wzięła je od Niego i połknęła. Odwróciła się spowrotem w stronę wody. - Jesteś nieodpowiedzialna. - stwierdził. Zaśmiała się.
- I co z tego? I tak masz mnie gdzieś. - stwierdziła i ruszyła wzdłuż jeziora. Poszedł za Nią. - Moja nieodpowiedzialność powinna Ci wisieć.
- I wisi. Tylko jesteś pod naszą opieką. I gdyby coś Ci się stało...
- Ok. Punkt dla Ciebie. - powiedziała. - Skąd wiedziałeś, że tu będę? - zapytała.
- To najbliższe miejsce od naszego domu, które znasz.
- Racja. Widzisz już masz 2 punkty. Na każdym kroku ze mną wygrywasz. - stwierdziła.
- Co się stało? - zapytał cicho. Stanęła i spojrzała mu w oczy.
- Serio chcesz wiedzieć czy znowu toczysz jakąś grę? - zapytała ze złością wypisaną na twarzy.
- To, że denerwowanie Cię to moja ulubiona czynność ostatnimi czasy nie znaczy, że nie mam uczuć. Widzę, że coś jest nie tak. Thomas stwierdził, że jest idiotą więc musiał zrobić albo powiedzieć coś co Cię wytrąciło z równowagi. A, że nie jest to łatwe to musiało być coś na prawdę dużego.
- Bystra z Ciebie menda Schlieri. - powiedziała z przekąsem.
- Nadal wolę jak mówisz do mnie Gregor. - powiedział z cwanym uśmiechem. Odwróciła się na pięcie i znów szła. - To co? Dowiem się czy mam zgadywać?
- Wracam do Polski. - powiedziała.
- Co?! - szarpnął ją za rękę tak, że musiała na Niego spojrzeć.
- Wracam do Polski. Przyjazd tutaj był beznadziejnym pomysłem. W brew swojej woli zawróciłam mu w głowie a On nie potrafi się pogodzić z tym, że Go odrzucam. Ciągle próbuje mnie przekonać, że może dać mi szczęście i że mi się to od życia należy ale...
- Ale? - zapytał. Westchnęła.
- Nie czuję do Niego nic poza przyjaźnią. I nawet gdybym nie była chora to nie mogłabym z Nim być. - powiedziała. Patrzył na Nią z zainteresowaniem.
- Powiedziałaś mu to? - zapytał.
- Zaraz po tym jak mnie pocałował.
- Co zrobił?! - zapytał zdziwiony.
- Z Tobą też się całowałam. - zauważyła. - I nic to nie znaczy. - dodała.
- Racja. - stwierdził. - Ale Jego fascynacja Tobą nie powinna wpływać na Twój pobyt tutaj. - powiedział stanowczo.
- A to coś nowego. Wydawało mi się, że nie przepadasz za moją obecnością.
- Reszta przepada. - stwierdził wzruszając ramionami. - Poza tym masz ze mną jechać na koncert. Więc nie możesz wyjechać. - zauważył zadowolony. Uniosła jedną brew.
- Możesz sobie znaleźć jakąkolwiek laskę i ją tam zabrać a przy okazji załapać się na darmowy sex. - spojrzał na Nią znacząco. - Idiota. - mruknęła i odeszła kawałek. Po chwili był już przy Niej.
- Żart mała. Nie jesteś w moim typie. - powiedział. - Widzisz? Ze mną możesz czuć się bezpieczna. Nie zaciągnę Cię do łóżka a z Morgim mogłoby to się różnie skończyć.
- Jesteś ostatnią osobą, z którą chcę rozmawiać o mojej sytuacji z Thomasem.
- A jednak rozmawiasz.
- Boś się napatoczył. - zaśmiał się. - I z czego się śmiejesz?
- Bo Ci się tak fajnie policzki ruszają jak się złościsz. - jej złość kipiała. Zacisnęła dłonie w pięści. - No już, nie złość się. Romantyczny spacer mamy za sobą to może wybierzemy się do kina co? - zapytał zagradzając jej drogę. Spojrzała na Niego jak na kretyna. Przez chwilę nic nie mówiła. Powoli wciągnęła i wypuściła powietrze z płuc.
- Wal się Schlierenzauer. - powiedziała dobitnie i odeszła w stronę domu.
- Nadal wole jak mówisz do mnie Gregor! - zawołał za nią z uśmiechem...
"Bystra menda..."
**********************************************************************************
Ojej Ojej Ojej :D
Tak dobrze mi się pisało ten rozdział :D
Wszystkie chciałybyście Gregora... a co z biednym Morgim?
Jakieś pomysły na to jak spędzą koncert?
I czy w ogóle tam pojadą?
Czekam na opinie, buziole:*
Ta gra słów między Alicją a Gregorem jest świetna :) o tak oczywiście że wole "bystrą mendę" <3 Czekam na następny, byle był szybciutko, bo jest zarąbiście :)
OdpowiedzUsuńWszystkie chcą Gregora, a ja się wyłamię - chyba jednak wolałabym pewnego blondyna u boku Alutki, a "bystrą mendę" w roli przyjaciela, z którym można i poważnie pogadać i porządnie się podrażnić. Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńTe gadki Alicji i Gregora przyprawiają mnie o uśmiech na twarzy. ^^ Jeeej, ale ta ich rozmowa na koniec. <3 Ja czuję, że oni będą razem! :D Intuicja mi to podpowiada. ;) I tak ogółem to są słodcy jak się tak przekomarzają. :) Może jakąś przeszkodą będzie Morgi? W końcu Alutka odrzuciła jego uczucia, a takie zranione uczucie może posunąć do wielu rzeczy... Mam nadzieję, że jednak nie. :) Hmmm. Zaciekawiłaś mnie jak to będzie z tym koncertem. ^^ Znając Ciebie, wymyślisz pewnie coś odjazdowego i oryginalnego. ;* Czekam zatem niecierpliwie na jedenastkę. : 3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko. ;**
Ach... och... eh... jesteś boska:)
OdpowiedzUsuńMogę stwierdzić, że to jedno z dwóch moich ulubionych opowiadań:D I wiem, że jak je skończysz (czego nie rób) to przeczytam je jeszcze raz od początku :D
Dziewczyno Ty masz ocean pomysłów w głowie (nie chodzi tylko o sytuacje, ale też o nietuzinkowe dialogi)...
Pomysłu na koncert nie przesyłam, bo takowego nie posiadam, a nawet gdybym posiadała to wiem, że ty miałabyś lepszy:)
Aaa... i o potędze Twojego opowiadania świadczy chociażby fakt, że zostawiam tutaj komentarz (nie pierwszy), a ja bardzo nie lubię komentować...
W takim razie Twój komentarz to dla mnie zaszczyt :D hehe dzięki :)
UsuńNie mam pomysłu na komentarz , który będzie odpowiedni i nie ujmie za dużo temu odcinkowi !
OdpowiedzUsuńPowiem jedno!
Dziś team Thomas! .. zrobiło mi się Go żal w jednym momencie:D
A tekst ' Nadal wolę jak mówisz do mnie Gregor' zostaje moim ulubionym! ♥
Ann.
UWIELBIAM!!! Uwielbiam naszą Bystrą Mendę!!! Te rozmowy między nimi... super! Aż boję się pomyśleć co się będzie działo w Wiedniu... Masz super pomysły! Ja dalej wierna Team Gregor. Thomas jakoś tak mi nie pasi. Z niecierpliwością czekam na następny. Buziaki! Aga
OdpowiedzUsuńA mnie tam chyba nie szkoda Thomasa. Oczywiście mu kibicuję, bo jest cudowny od samego początku, ale w tym rozdziale Gregor jest moim mistrzem! ; D
OdpowiedzUsuń