AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA, JEJ POKÓJ...
Promienie słońca zaczęły padać na jej twarz. Uśmiechnęła się czując to ciepło. Otwarła lekko oczy, zerknęła na zegarek i wstała z łóżka jak oparzona. 9:30. "Czemu nikt mnie nie obudził?" - pomyślała. Był piątek. 30 dzień maja. Od 8:00 powinna być z Nimi na skoczni. Rozglądnęła się po pokoju. Na biurku leżała kartka. Podniosła ją i odczytała.
"Alutka,
Spałaś tak słodko, że żal było mi Cię budzić. Dziś Twoje urodziny więc zrobiliśmy Ci wolne od fotografowania i kibicowania nam na treningu. Odpocznij i czekaj na Nas cierpliwie. Mamy dla Ciebie niespodzianki :D Wrócimy koło 14:00. Całujemy. A szczególnie ja...
Thomas.
P.S.: Ja całuję mocniej i zrobiłem Ci śniadanko :D - Stefan.
P.S.: Ale ode mnie masz małe co nieco w termosie ;) - Thomas.
P.S.: Tu są fotki, które chciałaś. Teraz jesteśmy kwita. Mamy remis mała. - wiesz kto."
Czytając ostatnie zdanie wywróciła oczami. Przypomniała sobie sytuację sprzed 2 dni i mimowolnie się uśmiechnęła. Od tamtej pory szatyn trzymał się z dala od Niej. Ubrała sobie krótką sukienkę na szelkach. Na dworze było ponad 26 stopni. Wziąwszy kanapki i czekoladę, którą przygotował jej Thomas usiadła na trawie w ogrodzie. Znów napawała się tym widokiem. Tym wspaniałym widokiem. Po zjedzeniu jakże wspaniałego śniadanka stwierdziła, że skoro ma jeszcze 4 godziny do powrotu bandy świrów to może je wykorzystać w inny sposób. Pobiegła wesoło do pokoju i wygrzebała z walizki swój strój kąpielowy. Czerwony w czarne kropki. Ubrała go pospiesznie, nasmarowała się odpowiednimi olejkami i wziąwszy książkę wyszła na taras. Rozłożyła się na jednym z leżaków i zatopiła w lekturze. Co chwilę przewracała się z jednej strony na drugą jak kotlet na patelni, a tak też właściwie się czuła. Słońce prażyło niemiłosiernie. "Skoro i tak mam raka to jeszcze jeden nie zrobi mi różnicy" - pomyślała patrząc na swoją skórę. Instynkt wziął jednak górę nad beztroskim podejściem do sprawy i ponownie nasmarowała się filtrem. Ułożyła się wygodnie na leżaku i znów zagłębiła się w dzieje Scarlett...
- Aluuutkaaa - usłyszała ciche wołanie. Otwarła oczy i zobaczyła nad sobą uśmiechniętego blondyna. - No cześć biedronko. Wyspałaś się? - zapytał.
- Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. - powiedziała podnosząc się.
- Chyba niedawno bo nie zdążyło Cię całkiem spalić. - powiedział lustrując Ją wzrokiem. Wywróciła oczami i wstała z leżaka. Założyła na siebie zwiewną sukienkę, którą miała pod ręką.
- I jak trening? - zapytała.
- Dobrze. - odpowiedział zadowolony. - Znów byłem lepszy od Schlierego. - pochwalił się. Uśmiechnęła się i przybili sobie piątki. - Jest sprawa. - zaczął poważniej.
- Jaka?
- Chciałbym Cię dzisiaj wieczorem gdzieś zabrać jeżeli nie masz nic przeciwko. - powiedział weselej. Spojrzała na Niego uważniej. - To nie randka. Prezent na urodziny. Ale musisz ze mną gdzieś pojechać. - dodał.
- Bez podtekstów?
- Bez.
- I nie będziesz mnie chciał pocałować? - wywrócił oczami.
- Nie będę próbował tego zrobić może tak być? - zapytał.
- Ok. O której mam być gotowa? - zapytała wesoło.
- O 20:00. I ubierz się... w coś bardziej wygodnego. - zaśmiali się.
- Morgi! Możesz ją przyprowadzić! - usłyszeli krzyczącego Stefana.
- Zapraszam. - wziął ją pod rękę i weszli do salonu.
- 100 lat, 100 lat niech żyje, żyje nam... - zaczęli śpiewać stojąc na środku pokoju z wielkim tortem w rękach Stefana. Uśmiechnęła się wesoło.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Alutka! - krzyknął Die-Die i uściskał ja mocno.
- hahaha postaw mnie na ziemi bo mnie udusisz haha - powiedziała będąc w powietrzu. Blondyn zrobił to o co prosiła.
- No to teraz dmuchaj świeczki. - powiedział Stefan.
- Ale najpierw pomyśl życzenie. - dodał Andi. Rozglądnęła się po pokoju nie było w nim Wolfiego, który pojechał na weekend do rodziny i nie było Gregora... Trochę ją to zasmuciło mimo woli ale uśmiechnęła się i podeszła do tortu. Spojrzała na Thomasa i uśmiechnęła się szerzej po czym zdmuchnęła świeczki. Musiała to robić kilkakrotnie z powodu swoich marnych płuc ale nikomu to nie przeszkadzało. Po chwili w salonie pojawił się manu trzymający nóż w ręce i stosik plastikowych talerzyków. Po rozkrojeniu i zjedzeniu jogurtowego przysmaku rozsiedli się na kanapach z butelkami piwa w rękach.
- Morgi Ty nie pijesz? - zapytał Michael.
- Mam dzisiaj jeszcze jeden kurs. - powiedział i puścił do Niej oko.
- To w takim razie czas na prezenty! - krzyknął uradowany Stefan.
- To ja pierwszy! - krzyknął podekscytowany Diethart. - To jest prezent ode mnie i od Andiego. Żebyś nie musiała już wkurzać Schlierego. - zaśmiał się.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział wesoło brunet i uściskał ją mocno. Otwarła pudełko i jej oczom ukazał się sporych rozmiarów elegancki aparat fotograficzny.
- Rany... jest piękny... - powiedziała. - Na pewno był bardzo drogi niepotrzebnie się tylko wykosztowaliście...
- Mówiłem, że tak będzie. - stwierdził blondyn. - Dla nas to niewiele.
- A dla Ciebie uniezależnienie się od Gregora. - wyszczerzył się brunet.
- hehe dziękuję, jesteście kochani. - powiedziała i dała im po buziaku.
- No to teraz my - wyszczerzył się Michael.
- Mam się bać? - zapytała ze śmiechem.
- Mamy nadzieję, że Ci się spodobają. - powiedział Stefan i podał jej ogromne pudło. Otwarła je i od razu zaczęła się śmiać. Wyciągnęła z pudełka jeden z licznie zgromadzonych tam prezentów. Wszyscy dokoła też się zaśmiali.
- Teraz masz całą tęczową kolekcję Victoria's Secret. - powiedział Michi.
- Mam nadzieję, że tym odkupię swoje winy. - stwierdził Stefan. Uściskała ich mocno i każdemu dała po buziaku.
- No to zostałem Ja. - wyszczerzył się Manu. - To ode mnie i od Wolfiego. Kazał Cię intensywnie wycałować - powiedział z bananem na buzi. Otwarła paczuszkę i uśmiechnęła się wesoło. - Kiedyś się odegram. Schlieri też. - puścił do Niej oko. Wyjęła z pudełka zestaw do pokera i profesjonalną skakankę. Z uśmiechem na ustach wycałowała bruneta dwukrotnie.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...
Zbiegła po schodach ubrana w wygodne białe spodnie i błękitną bluzkę. Uśmiechnęła się do blondyna i wsiadła do jego samochodu. Zawiązał jej oczy apaszką.
- Daleko jeszcze? - spytała po raz kolejny.
- Trochę mniej niż 3 minuty temu. - powiedział. Zaśmiali się. - Za chwilę będziemy na miejscu.
Po niecałych 15 minutach zatrzymał samochód. Pomógł Jej z niego wysiąść i złapał za rękę prowadząc do nieznanego jej celu. Szli przez trawnik, potem po schodach, potem po kamiennej ścieżce... W końcu weszli do jakiegoś pomieszczenia. Było cicho. Bardzo cicho. Chwyciła Go mocniej za rękę. Posadził ją na jakimś wygodnym fotelu. Czuła ciszę.
- Jesteśmy w kinie? - szepnęła.
- Zaraz się przekonasz. - powiedział tajemniczo. Usiadł obok niej. Poczuła pulsujące ciepło. Takie jakie wydaje zapalona lampka. Czuła się zdezorientowana. - Uwaga... - powiedział i zaczął odwiązywać jej apaszkę. - Wszystkiego najlepszego - szepnął jej do ucha. Otwarła oczy a widok zaparł jej dech w piersiach. Uniosła ręce do ust rozglądając się po pomieszczeniu. Wszędzie dokoła było ciemno. Co chwilę zaczynała świecić jakaś gwiazda. Co jakiś czas zaraz obok nich przelatywała jakaś kometa. Widziała planety. Ziemię... Marsa... Wenus... I wielkie świecące słońce. Wybuchające na nim kratery wyrzucające gorące kule ognia... Spojrzała na Niego. - Mówiłaś, że chciałabyś polecieć w kosmos... Może to nie zupełnie to samo ale...
- Tu jest cudownie. - przerwała mu. - To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. Dziękuję Ci Thomas. - powiedziała i złożyła na jego policzku delikatny pocałunek. Uśmiechnął się wesoło. - Gdzie my tak właściwie jesteśmy? - zapytała rozglądając się.
- To jest centrum badań nad kosmosem. Jesteśmy w sali projekcji 3D.
- I tak po prostu można sobie tu wejść?
- Nie. - powiedział wzruszając ramionami. Zdziwiło ją to. - Mój kolega jest tutaj doktorantem. Mamy 4 godziny tylko dla siebie.
Spojrzała mu w oczy. Znów zobaczyła te iskierki nadziei jakie tliły się w jego cudownie błękitnych tęczówkach. Przytuliła się do Niego mocno.
- Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam Morgenstern. - powiedziała wesoło.
- Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. - powiedział szczerze. - Czas na pokaz. - stwierdził i pociągnął ją za rękę. Chodzili po sali oglądając różne rzeczy. Podchodząc do wirtualnej planety mogli ją obracać w dłoniach, powiększać, oglądać z każdej strony a lektor opowiadał o ciekawostkach z Nią związanych. Czas minął im bardzo szybko. I bardzo przyjemnie. Blondyn ani na chwilę nie wypuszczał jej ręki ze swojej. Na to mogła mu pozwolić. Ale tylko i wyłącznie na to. Kiedy wrócili do domu było już dobrze po północy. Stanęła przy drzwiach do swojego pokoju.
- Jeszcze raz Ci dziękuję. - powiedziała patrząc mu prosto w oczy. - Spełniłeś moje marzenie. - dodała.
- Staram się. - odpowiedział. - Jeżeli mi pozwolisz to spełnię ich więcej. - powiedział poważnie. Jego oczy znów miały ten wyraz. Nadziei. Twarz znów była niebezpiecznie blisko.
- Obiecałeś. - przypomniała mu. Uśmiechnął się.
- Dobranoc. - powiedział. Pocałował ją w czoło i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Odetchnęła z ulgą i weszła do siebie. Jakież było jej zdziwienie kiedy na swoim łóżku zobaczyła siedzącego szatyna. Wstał kiedy weszła. - Schlieri.
- Wolę jak mówisz do mnie Gregor. - stwierdził nieskrępowany. Wywróciła oczami.
- Co Ty ty robisz tak późno? - zapytała.
- Czekam na Ciebie. - odpowiedział jakby to było oczywiste. W jej oczach pojawiły się pytajniki. - Też mam dla Ciebie prezent.- powiedział i podszedł do Niej. Wręczył Jej małe pudełko. Spojrzała na Niego zaskoczona.
- Ty. - powiedziała z powątpieniem. - Co tam jest? Świerszcze? Mrówki? Jadowity pająk? - pytała z ironią.
- Przykro mi, że masz o mnie takie zdanie Alicjo - powiedział poważnie, patrząc jej w oczy. Zbliżył się do Niej jeszcze bardziej powodując, że opierała się plecami o ścianę. Nie mogła odwrócić wzroku od Jego oczu. Działały na Nią w dziwny i niewytłumaczalny sposób. A najbardziej denerwowało ją to, że On doskonale o tym wiedział. Zbliżył swoją twarz do jej twarzy tak, żeby stykali się nosami. Uśmiechnął się słysząc jej przerywany oddech. - Interesujące. - mruknął. Popatrzyła na Niego groźnie.
- Odsuń się. - szepnęła.
- Na pewno chcesz żebym się odsunął? - szepnął jej do ucha sunąc nosem po jej policzku. Mimowolnie przymknęła powieki. Zbliżył swoje usta do jej ust. Spojrzała mu w oczy. Ten zapach, ten wzrok, ten dotyk... To wszystko sprawiało, że kręciło jej się w głowie. Nie panowała nad sobą. Pierwsza wykonała ruch i wtopiła się w jego usta. Były gorące. Miękkie. Delikatne. Całował ją. Też ją całował. Dopiero po chwili w jej głowie zapaliła się czerwona lampka. Od razu go odepchnęła. Patrzyła na niego ze strachem w oczach. Uśmiechał się do Niej cwanie. - Przerażenie w Twoich oczach to najlepszy widok pod słońcem Alicjo. - powiedział cytując jej słowa. - Spokojnie. Wykorzystaj swój prezent mądrze a to co się tutaj stało będzie naszą małą, słodką tajemnicą. - znów ją zacytował. Stała tam jak sparaliżowana. Wściekłość jaką teraz czuła była nadal w Niej. Najchętniej by Go spoliczkowała ale przecież to Ona Go pocałowała. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - powiedział. - Dobranoc Alicjo. - dodał i wyszedł zostawiając ją samą ze swoimi myślami. Pośpiesznie otwarła małe pudełko i ujrzała 2 bilety. Bilety na koncert...
"Z Tobą chcę oglądać świat..."
***********************************************************************************
Nie podoba mi się. :(
Tyle o tym.
Może kolejny będzie lepszy... i dłuższy...
Buziole dla Was:*
Prezent Thomas'a bardzo przypadł mi do gustu , ale jakoś specjalnie nie zapunktował u mnie. Pewnie dlatego , że Alutka go rani a on nieświadomy tego robi wiele żeby ją uszczęśliwić.
OdpowiedzUsuńa Gregor :D Najukochańszy zgrywus! ♥
Sceny z całą rasztą , są po prostu bezcenne!
Ann.
Jest piękny. ♥ Długość się nie liczy. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPrezenty od chłopaków. :D Haha najbardziej rozwalił mnie ten od Michiego i Stefana. <3
'P.S.: Ja całuję mocniej i zrobiłem Ci śniadanko :D - Stefan.' Haha, rozwaliło mnie to. ^^ Wariaty moje kochane. ♥ Nooo i Gregor jeszcze. ;) Uwielbiam czytać sceny właśnie o nim i Alutce. ^^ Aż elektryzują. ;] No co ja tutaj mogę więcej napisać? Fantastyczny rozdział i domagam się więceeeeej! :D
Buziaki. ;***
Zaczynam uwielbiać wręcz to opowiadanie. :) A Gregor jest po prostu cudowny♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (:
Uwielbiam twoje opowiadanie! Gregor jest taki... hmmm... zadziorny. Widać, że mu coraz bardziej zależy na Alutce i mam nadzieję, że wkrótce zda sobie z tego sprawę. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Aga
Jak Ci się może ten rozdział nie podobać?! Długość nieważna, jeśli tyle w tym treści! Cudowne! I ta scena w centrum badań nad kosmosem, ahh ♥
OdpowiedzUsuńGregor się odwdzięczył za ostatnie ; D Podstępny Schlierenzauer, podoba mi się to ;D