AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA...
Szatyn zszedł do salonu i stanął w drzwiach.
- Widzieliście gdzieś Alicję? - zapytał.
- A co? chcesz ją przeprosić? - zapytał Michi.
- Za co mam ją przepraszać? - spojrzeli na Niego jak na głupka.
- Schlieri za wczoraj. To co zrobiłeś było...
- Jakie było Andy? - zapytał beztrosko.
- Trochę przesadziłeś. - stwierdził Michael.
- Dlaczego? A może ja na prawdę chciałem ją zaprosić na randkę. - stwierdził wesoło.
- Daruj sobie. - powiedział blondyn i oparł się wygodnie o oparcie fotela, w którym siedział. - Poszli z Thomasem w góry.
- W które? - zapytał zaciekawiony.
- Nawet gdybym wiedział to bym Ci nie powiedział. Daj im trochę poprzebywać samym.
- Samym... Michael Ty nie wiesz co Ty robisz...
TYMCZASEM GDZIEŚ W GÓRACH...
Stała na zboczu jednego ze szczytów. Blondyn stanął tuż za Nią. Ciężko oddychała. Ale było jej z tym dobrze. To powietrze, ten widok. To wszystko było warte jej zmęczenia.
- Wszystko w porządku? - zapytał cicho.
- Pytasz mnie już 5 raz. - wywróciła oczami.
- Bo się martwię.
- Jak będzie źle to Ci powiem. Wzięliśmy inhalator więc o nic się nie martw. Poza tym robisz mi przerwy co godzinę więc na prawdę nie ma mowy o żadnych przykrych niespodziankach. - powiedziała. - Thomas zapomnij chociaż na chwilę, że jestem chora i ciesz się tym widokiem. - powiedziała wesoło i usiadła na trawie. Usiadł obok Niej. Spojrzał na rozciągający się widok. W dole widać było cały Innsbruck. Wieżyczki od kaplic, białe kamienne domy, ogrody... Usłyszał charakterystyczny dźwięk wydawany przez aparat. Spojrzał zaskoczony w Jej stronę.
- Skąd masz...
- Ukradłam Gregorowi. - przerwała mu. - Myślę, że mi wybaczy. - puściła mu oko. Zaśmiał się.
- No to go użyjmy. - zachęcił.
Zrobili sobie sweet focię z dzióbkami, bez dzióbków, stojąc, siedząc, leżąc, ona jemu, on jej... Mieli przy tym dużo zabawy. W końcu wyciągnęli kanapki z plecaków i termos z gorącą czekoladą.
- O rany... Właśnie sobie dodałeś obowiązków Morgenstern. - powiedziała poważnie. - Od dzisiaj codziennie rano będziesz mi musiał robić taką czekoladę. - zaśmiała się.
- Tobie, zawsze. - stwierdził z uśmiechem. Zamilkli. Wpatrywali się w widok rozciągający się przed nimi. Był piękny. Wyjątkowy.
- Tutaj jest tak spokojnie... - zaczęła. - Czas płynie wolniej... Mam wrażenie, że mam go więcej niż w rzeczywistości. - lekko się zaśmiała. Spojrzał na Nią. - Gregor ma rację. Wcale nie jestem taka twarda za jaką próbuję uchodzić... Cały czas myślę o tym jak to będzie w te ostatnie dni... Czy ktoś przejmie się w ogóle moim stanem oprócz Anny... Czy ktoś potrzyma mnie za rękę...
- A chciałabyś tego? - zapytał.
- Chciałabym żeby ktoś przy mnie był. Najlepiej ktoś kogo nie znam, bo nie chcę umrzeć zapłakana. - pokręcił głową słysząc słowa dziewczyny. - Ale ktoś musi tam być.
- Boisz się? - spojrzała na Niego smutno.
- Cholernie się boję Thomas. - szepnęła. Jego serce pękało. Tak bardzo polubił tą dziewczynę. W półtora tygodnia zakradła się do jego serca i siedzi tam cicho, co chwilę wprawiając je w drgania, których on sam opanować nie potrafi. Broni się przed uczuciami, bo Jej to obiecał ale czy to jest to czego na prawdę chce? Przytulił ją do siebie bez słowa. Zaczął głaskać po głowie. W takiej ciszy siedzieli przez dłuższy czas. Nic nie mówiąc.
- Chcę przy tym być. - powiedział niespodziewanie. Spojrzała na Niego natychmiast. Patrzył na Nią tak zaciętym wzrokiem... - Nie chcę żebyś się bała. - powiedział szczerze.
- Nie. - powiedziała stanowczo. - Nie zgadzam się.
- Dlaczego?
- Bo jesteś dla mnie kimś zbyt ważnym Thomas. Nie wytrzymałabym rozstania z Tobą w taki sposób. Nie mogłabym odejść spokojnie wiedząc, że cierpisz.
- Myślisz, że mniej będę cierpieć jeżeli umrzesz 1000 km ode mnie? - zamilkła.
- Właśnie dlatego nasza przyjaźń to kiepski pomysł. - powiedziała cicho.
- Źle Ci przy mnie? Źle Ci jest teraz? - zapytał patrząc w jej zielone tęczówki.
- Nie. Teraz jest wspaniale. Ale..
- Ale... zawsze słyszałem jakieś ale. - powiedział. - Pozwól mi raz zrobić to czego chcę. Po swojemu. Bez niczyjej zgody.
- Thomas zależy Ci na mnie? - zapytała patrząc na Niego uważnie.
- Bardzo. - odpowiedział szczerze.
- Więc nie rań mnie. - powiedziała cicho. - Nie rób czegoś przez co potem będę cierpieć.
- A teraz nie cierpisz? - spytał. - Jest Ci dobrze bez przyjaciół, bez kogoś kto Cie kocha, bez bliskich?
- Jest mi wygodnie.
- A jesteś z tym szczęśliwa? - zapytał. Przez chwilę wahała się przy odpowiedzi. W jego oczach widać było determinację. Wiedziała, że nie odpuści. Że będzie dążył do tego żeby ta przyjaźń trwała dłużej niż by tego sobie życzyła.
- Thomas...
- Jesteś szczęśliwa? - zapytał ponownie. Westchnęła. - Tak myślałem. - powiedział cicho. - Pozwól mi Cie uszczęśliwić Alicja... - powiedział prawie szeptem patrząc jej głęboko w oczy. Bolały ją te słowa. On tak wiele dla Niej znaczył a tak niewiele mogła mu zaoferować. Zbliżył swoje usta do jej ust. Był tak blisko... Czuła jego oddech na swojej skórze. Zamknęła oczy. Gdzieś w sobie walczyła żeby to przerwać... Poczuła jego usta na swoich. Tak delikatne jak dotyk motyla... Tak ciepłe i miękkie jak nic co do tej pory czuła. A sam pocałunek był tak spokojny jakby bał się, że pod jego wpływem dziewczyna się rozpadnie... Odsunęła się od Niego i spojrzała w oczy. To co działo się teraz w jej sercu było czymś czego jeszcze nigdy nie czuła. Ale to co działo się w jej głowie było jeszcze gorsze. Bo kiedy On dawał jej jasny znak swoich uczuć Ona chciała aby na Jego miejscu był ktoś inny. Żeby to ktoś inny mówił tak pięknie o swoich uczuciach...
- Nie... - powiedziała cicho. Jego oczy zgasły. Smutek aż wylewał się z jego twarzy. - Thomas... Tobie tylko się wydaje, że coś do mnie czujesz. Potrzebujesz miłości. I czułości. Potrzebujesz tego jak nikt inny na świecie. Ale pamiętaj, że masz Lily. Że musisz mieć ją na uwadze, że potrzebujesz kogoś kto kiedyś się Wami zajmie. Kto pokocha Was oboje i z kim mógłbyś spędzić resztę życia. Długiego życia.
- Alicja...
- Nie. - przerwała mu. - Nie zakochasz się we mnie. Pamiętasz? Obiecałam Ci, że Ci na to nie pozwolę a Ty obiecałeś mi, że tego nie zrobisz.
- Ale to się robi silniejsze ode mnie.
- Więc wrócę do Polski zanim będzie za późno. - powiedziała stanowczo. Panikę w jego oczach mógł zobaczyć każdy w tamtym momencie.
- Nie rób tego... Obiecuję, że więcej już tego nie zrobię.
- Obiecaj, że będziesz moim przyjacielem.
- Obiecuję.
- Przyjacielem i nikim więcej.
- Obiecuję. - powiedział cicho. Wtuliła się w jego ramiona. Objął ją delikatnie i lekko się uśmiechnął. - Nigdy nie przytulałem dziewczyny, która przed chwilą dała mi kosza. - wyznał. Zaśmiała się. Po chwili jednak spoważniała, bo zadał pytanie, którego bała się najbardziej. - Gdyby się okazało, że jest szansa. I żyłabyś normalnie...
- Zrobiłabym to samo. - powiedziała poważnie. Westchnął.
- Właśnie zdeptałaś moje serce - powiedział lekko żartobliwie. Zaśmiała się.
- Kobiety to suki. - przypomniała mu. Też się zaśmiał. - Ale jedno Ci muszę przyznać Morgenstern. Zajebiście całujesz. - powiedziała pewnie. Zaśmiał się wesoło.
- Ciesze się, że się Pani podobało. gdybyś chciała to kiedyś powtórzyć...
- Morgi...- upomniała Go.
- Oj tam oj tam. - wystawił jej język. - Wracamy? - zapytał.
- Musimy? Posiedźmy tu jeszcze. Źle Ci ze mną? - zapytała przedrzeźniając go.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ, WILLA SPORTOWA...
Stał w oknie swojego pokoju wypatrując wracającej pary. Bał się, że mogą zrobić coś głupiego. Że Thomas może spróbować zadziałać na Nią swoim urokiem, którego mu nie brakuje i że co gorsze Ona nie zapanuje nad tym i się temu podda. Potem oboje będą cierpieć kiedy wyjedzie... Już nie mówiąc o tym kiedy umrze. Kiedy pomyślał o tym co ma się stać coś go ruszyło. Coś poczuł. Strach. Znów ten strach o nieznaną sobie dziewczynę, która częściej go denerwowała niż cokolwiek innego. Był zły na siebie za to co czuje kiedy myśli o jej odejściu. Czyżby się przyzwyczaił? Nie miał do czego. Zaangażował? Niby w co? "To po jaką cholerę wczoraj palnąłeś tą kwestię z randką?" - zapytała go zirytowana podświadomość. Też się nad tym zastanawiał. Czy zrobił to tylko po to, żeby ją wkurzyć? Żeby wkurzyć Thomasa? To po prostu z Niego wyszło. Tak pomyślał i tak powiedział. A Ona wolała wszystkim ogłosić jaki ma rozmiar biustu zamiast po prostu wyjść z Nim na kolację. Uśmiechnął się sam do siebie kiedy przypomniał sobie złość widoczną w jej oczach. Złość i determinację. Przestał się uśmiechać kiedy zobaczył wracających i śmiejących się z nie wiadomo czego blondynów. Obejmował ją ramieniem, a kiedy wziął od Niej plecak tak po prostu pocałowała Go w policzek. I znów nie mógł zapanować nad uczuciem jakie teraz się w nim pojawiło. Chciał żeby tego więcej nie robiła. Tylko czy aby na pewno z powodu dobra przyjaciela? Spojrzał na zegarek. 21:30. Nie było sensu schodzić na dół. Nie miał ochoty wysłuchiwać jak świetnie się bawili. Zdjął koszulkę, założył słuchawki na uszy i położył się na łóżku...
W TYM SAMYM CZASIE NA DOLE...
- Zdjęcia pokażemy jak wywołamy. - powiedział znudzony pytaniami blondyn. - O ile wywołamy, jak się Gregor dowie, że zwinęłaś mu aparat kiedy spał to może się zezłościć - zaśmiał się.
- Już ja się postaram żeby pozwolił. - powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
- Szukał Cię rano. - powiedział Michi.
- Kto późno wstaje... - zaczął Thomas.
- Ten nie widzi się z Alutką. - dokończyła. - Troch jestem zmęczona więc wybaczcie mi ale pójdę się ogarnąć i lulu. - zaśmiała się i poszła na górę. Po prysznicu zaczęła przeglądać zdjęcia na aparacie. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Zerknęła za zegarek. 22:50. "Najwyżej Go obudzę." - pomyślała. Spojrzała na szlafrok, ale zostawiła go w pokoju, przejrzała się w lustrze i tym razem założyła drogą perukę. Wzięła aparat do ręki i zapukała do pokoju szatyna. Nie odpowiadał. Uchyliła drzwi i zobaczyła go leżącego na łóżku z słuchawkami na uszach. Uśmiechnęła się cwanie i po cichutki podeszła do wieży, do której był podłączony kabel od słuchawek. Już chciała dotknąć pokrętło kiedy...
- Ani mi się waż. - usłyszała za sobą. Wywróciła oczami i odwróciła się w kierunku szatyna. Miał zamknięte oczy. Nie krępując się niczym położyła się obok Niego na łóżku. Zdjął słuchawki i otworzył oczy. Spojrzał na Nią zaskoczony. Pochyliła się nad Nim i delikatnie przejechała dłonią po jego nagim torsie cały czas patrząc mu w oczy.
- Co ty robisz? - zapytał zdezorientowany.
- Pożyczyłam sobie rano Twój aparat. - powiedziała niewinnie. Jej dłoń nadal błądziła po jego ciele.
- Jak to pożyczyłaś? - zapytał zdenerwowany. Przycisnęła palec do jego ust.
- Ciiii, nie warto się tak denerwować. - szepnęła. Usiadł na Nim okrakiem. - Chciałabym żebyś wywołał zdjęcia, które zrobiliśmy z Thomasem. - powiedziała. Pochyliła się nad Nim. - Zrobisz to dla mnie? - zapytała szepcząc mu do ucha.
- Alicja co ty do cholery robisz? - zapytał
- No co? Jeszcze wczoraj chciałeś się ze mną na randkę umówić a teraz krępuje Cię moja obecność w Twoim łóżku? - zapytała uwodzicielskim głosem.
- Nie. - zaprzeczył pewnie. - Dawno nie miałem tutaj dziewczyny. - powiedział z cwanym uśmieszkiem. Uniosła jedną brew i zbliżyła swoją twarz do jego twarzy opierając się delikatnie na jego klatce piersiowej. Popatrzyła w jego oczy.
- Czuję Gregor. - powiedziała uśmiechając się cwanie. Na początku nie wiedział o co jej chodzi. Dopiero po chwili dotarło do Niego co zrobiła z jego organizmem. - Przerażenie w Twoich oczach to najlepszy widok pod słońcem Schlierenzauer. - powiedziała śmiejąc się. Zeszła z łóżka i zerknęła na jego gatki. Natychmiast zakrył się kocem. Był wściekły. - Spokojnie. Wywołaj zdjęcia a to co się stało będzie naszą małą, słodką tajemnicą. Dobranoc Gregor. - powiedziała i wyszła z pokoju zostawiając go wściekłego na łóżku...
"Mrrrrr..."
***********************************************************************************
Co by tu powiedzieć... :D
Po pierwsze rozdział powyżej bardzo mi się podoba ale to nie mnie ma się podobać:P
Po drugie kocham Wasze komentarze i pragnę ich więcej i więcej :p
Po trzecie... chciałabym być w tym momencie na miejscu Alutki :P
Miłego czytania dzióbaski :*
Oooo... genialne;-) ale zawiodła Gregora...:-D
OdpowiedzUsuńDlaczego ja się śmieję czytając końcówkę? Alutka jest genialna! ładnie Gregora podpuściła! ; D
OdpowiedzUsuńTa rozmowa z Thomasem w górach, wiedz, że miałam łzy w oczach. Cudowne!
Tym razem krótko, ale referat sam się nie napisze.
Czekam na następny!
Dużo weny! ; *
Genialny rozdział, nie można się od niego oderwać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej ,ten rozdział jest niesamowity i uwierz mi nie tylko ty chciałabyś być na miejscu Alutki.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
Pozdrawiam Monika.
Alutka jeszcze nie jednemu w głowie zawróci zanim to co ma się stać , stanie się... Chociaż sądzę , że jednak na swój sposób wyzdrowieje.
OdpowiedzUsuńJestem za Gregor'em , więc ta scena w łóżku była w porządku , a co do Thomas'a... nikt zakochiwać mu się nie kazał .
Pozdrawiam , Ann.
Mimowolnie ja też uśmiechnęłam się czytając końcówkę! :D Ech... Jak miło, że chociaż tym rozdziałem poprawiłam sobie humor na koniec dnia, bo już nie muszę wspominać, że jest cudowny. <3 Ojjjć i sprawa Morgiego. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Niby nikt mu się właśnie nie rozkazywał zakochać, ale no... Szkoda też takich odrzuconych po części uczuć. ;c Ale za to... Alutka i Gregor. <3 Matko, jak ja ubóstwiam tę parę. <3 Pisz szybciutko następny rozdział, pisz. <3 Bo ja się nie mogę już doczekać. ^^
OdpowiedzUsuńBuziaki. ;**