AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA, SIŁOWNIA...
Znów popełniła błąd. Znów przez ból głowy zeszła o północy do kuchni a On znów tam był. Znów spojrzał na Nią a Ona znów spojrzała na Niego. Znów była "naga". I znów się wstydziła. Znów nalała sobie wody do szklanki. Ale tym razem nie rozmawiali. Usiadła w salonie. Podkuliła nogi i zamknęła oczy. Liczyła, że jeżeli będzie cierpliwa to ból przejdzie. Oddychała głęboko. Wdech... wydech... wdech... wydech...
- Będzie potrzebny inhalator? - zapytał cicho.
Stał w drzwiach do salonu opierając się beztrosko o ścianę. Tym razem miał na sobie koszulkę. Nie popełnił tego błędu po raz drugi. A Ona tak.
- Nie będzie. To tylko głowa. - odpowiedziała i znów zamknęła oczy równo oddychając.
Poczuła jak siada obok Niej. Nic nie mówił. "I dobrze, jego kolejne kazanie nie jest mi potrzebne." - pomyślała. Musiała upłynąć bardzo długa chwila zanim się odezwał.
- Gdyby Thomas wrócił z kolacji z dziewczyną w takim nastroju jak ja to pierwsza byś poszła z Nim pogadać. - powiedział spokojnie. Otwarła oczy i spojrzała w jego kierunku. Jego twarz była oświetlona blaskiem księżyca, który na bezchmurnym niebie świecił niczym latarnia.
- Tak bym zrobiła. - odpowiedziała. Dopiero po chwili dodała... - Ale Thomas i ja...
- To nie Ty i ja. - dokończył patrząc na Nią uparcie. Uśmiechnęła się lekko.
- Thomas to przyjaźń. Ty to koleżeństwo i nie wchodzenie sobie w drogę. - wyjaśniła. Napiła się wody i znów zamknęła oczy opierając głowę o oparcie sofy. Nadal czuła jego wzrok na sobie. Tym razem jej to nie przeszkadzało. Właściwie nie wiedząc dlaczego cieszyła się tym sposobem patrzenia, którym patrzył na Nią szatyn. I znów pojawiło się to uczucie, które dało o sobie znać kiedy zetknęła się nosami z Thomasem. Teraz też wiedziała, że nie powinno tak być ale w tym przypadku zdawała sobie sprawę, że nawet gdyby pojawiło się jakieś uczucie to sposób w jaki się do siebie odnoszą, to jak się traktują i wzajemny dystans nie pozwoliłby na ewolucję w coś niebezpiecznego.
- Dlatego wydaje mi się, że nie będziesz w swojej opinii stronnicza. - powiedział poważnie. Znów na Niego spojrzała. Westchnęła dając mu znak, że może mówić. - Starałem się. Cały czas się starałem. Dzisiaj też się starałem. Chciałem wypaść jak najlepiej. Nawet kupiłem kwiaty dla jej matki i koniak dla ojca. - powiedział. Przerwał na chwilę. - A Ona zaprosiła mnie żeby mi powiedzieć, że wrócił jej dawny narzeczony. - wyznał. - Jej rodzice zaproponowali mu pracę w swojej firmie. A, że to rodzinny biznes i jego zarobki zawsze będą stałe i pewne... Ładnie podziękowała mi, że się Nią zaopiekowałem przez ten czas kiedy go nie było i życzyła mi powodzenia w tym co robię. - powiedział. - Zostawiła mnie przed drzwiami i po prostu odeszła. Tak po prostu. - dodał z żalem w głosie. - Ja nawet nie wiedziałem, że miała jakiegoś narzeczonego... Okazało się, że nic o Niej nie wiedziałem. - zakończył. Przez chwilę trwali w ciszy. - Thomas mówi, że nie była mnie warta i że szybko zapomnę.
- Myli się. - powiedziała poważnie. Spojrzał w końcu na Nią. - Myli się, bo skoro wg wszystkich była pustą lalą z dużymi cyckami to nie powinieneś tego tak przeżywać. Miała coś w sobie, coś co Cię do Niej przyciągało. Nie tylko fizycznie. Zakochałeś się w Niej. Być może nawet ją kochasz. I to Ci sprawia największy ból. Że nie potrafiła tego docenić. Że się zaangażowałeś. I to bardzo, a dla Niej to wszystko nie miało większego znaczenia. Że to ona musiała Ci powiedzieć jaka jest prawda, bo tak byłeś w Nią zapatrzony, że nic nie zauważyłeś. Czujesz się wykorzystany i zdradzony. I nie masz ochoty wysłuchiwać tekstów typu "przejdzie Ci", "zaraz znajdziesz sobie nową", "nie była Ciebie warta". To boli Cię tam głęboko. I nie będziesz tego okazywał. Będziesz cierpiał w samotności kiedy nikt nie widzi. W końcu dojdziesz do wniosku, że to nie ma sensu. Ale musi minąć trochę czasu. I musisz spotkać kobietę, która uświadomi Ci jak wartościowym człowiekiem jesteś. I jak kobieta może pokazać, że jej na Tobie zależy. Że Cię kocha. Musisz się znowu zakochać Gregor. - zakończyła swój wywód. Patrzył na Nią bez słowa. Tak łatwo wypowiadała słowa, które miał w głowie. Nie wiedział jak to robiła ale czytała mu w myślach. Rozumiała go. I to tego brakowało mu najbardziej ale i przerażało. Spotkał kogoś kto go rozumie jak nikt inny i ma możliwość bycia z tym kimś tylko przez chwilę. - Dobranoc Gregor. - powiedziała i wyszła.
- Będzie potrzebny inhalator? - zapytał cicho.
Stał w drzwiach do salonu opierając się beztrosko o ścianę. Tym razem miał na sobie koszulkę. Nie popełnił tego błędu po raz drugi. A Ona tak.
- Nie będzie. To tylko głowa. - odpowiedziała i znów zamknęła oczy równo oddychając.
Poczuła jak siada obok Niej. Nic nie mówił. "I dobrze, jego kolejne kazanie nie jest mi potrzebne." - pomyślała. Musiała upłynąć bardzo długa chwila zanim się odezwał.
- Gdyby Thomas wrócił z kolacji z dziewczyną w takim nastroju jak ja to pierwsza byś poszła z Nim pogadać. - powiedział spokojnie. Otwarła oczy i spojrzała w jego kierunku. Jego twarz była oświetlona blaskiem księżyca, który na bezchmurnym niebie świecił niczym latarnia.
- Tak bym zrobiła. - odpowiedziała. Dopiero po chwili dodała... - Ale Thomas i ja...
- To nie Ty i ja. - dokończył patrząc na Nią uparcie. Uśmiechnęła się lekko.
- Thomas to przyjaźń. Ty to koleżeństwo i nie wchodzenie sobie w drogę. - wyjaśniła. Napiła się wody i znów zamknęła oczy opierając głowę o oparcie sofy. Nadal czuła jego wzrok na sobie. Tym razem jej to nie przeszkadzało. Właściwie nie wiedząc dlaczego cieszyła się tym sposobem patrzenia, którym patrzył na Nią szatyn. I znów pojawiło się to uczucie, które dało o sobie znać kiedy zetknęła się nosami z Thomasem. Teraz też wiedziała, że nie powinno tak być ale w tym przypadku zdawała sobie sprawę, że nawet gdyby pojawiło się jakieś uczucie to sposób w jaki się do siebie odnoszą, to jak się traktują i wzajemny dystans nie pozwoliłby na ewolucję w coś niebezpiecznego.
- Dlatego wydaje mi się, że nie będziesz w swojej opinii stronnicza. - powiedział poważnie. Znów na Niego spojrzała. Westchnęła dając mu znak, że może mówić. - Starałem się. Cały czas się starałem. Dzisiaj też się starałem. Chciałem wypaść jak najlepiej. Nawet kupiłem kwiaty dla jej matki i koniak dla ojca. - powiedział. Przerwał na chwilę. - A Ona zaprosiła mnie żeby mi powiedzieć, że wrócił jej dawny narzeczony. - wyznał. - Jej rodzice zaproponowali mu pracę w swojej firmie. A, że to rodzinny biznes i jego zarobki zawsze będą stałe i pewne... Ładnie podziękowała mi, że się Nią zaopiekowałem przez ten czas kiedy go nie było i życzyła mi powodzenia w tym co robię. - powiedział. - Zostawiła mnie przed drzwiami i po prostu odeszła. Tak po prostu. - dodał z żalem w głosie. - Ja nawet nie wiedziałem, że miała jakiegoś narzeczonego... Okazało się, że nic o Niej nie wiedziałem. - zakończył. Przez chwilę trwali w ciszy. - Thomas mówi, że nie była mnie warta i że szybko zapomnę.
- Myli się. - powiedziała poważnie. Spojrzał w końcu na Nią. - Myli się, bo skoro wg wszystkich była pustą lalą z dużymi cyckami to nie powinieneś tego tak przeżywać. Miała coś w sobie, coś co Cię do Niej przyciągało. Nie tylko fizycznie. Zakochałeś się w Niej. Być może nawet ją kochasz. I to Ci sprawia największy ból. Że nie potrafiła tego docenić. Że się zaangażowałeś. I to bardzo, a dla Niej to wszystko nie miało większego znaczenia. Że to ona musiała Ci powiedzieć jaka jest prawda, bo tak byłeś w Nią zapatrzony, że nic nie zauważyłeś. Czujesz się wykorzystany i zdradzony. I nie masz ochoty wysłuchiwać tekstów typu "przejdzie Ci", "zaraz znajdziesz sobie nową", "nie była Ciebie warta". To boli Cię tam głęboko. I nie będziesz tego okazywał. Będziesz cierpiał w samotności kiedy nikt nie widzi. W końcu dojdziesz do wniosku, że to nie ma sensu. Ale musi minąć trochę czasu. I musisz spotkać kobietę, która uświadomi Ci jak wartościowym człowiekiem jesteś. I jak kobieta może pokazać, że jej na Tobie zależy. Że Cię kocha. Musisz się znowu zakochać Gregor. - zakończyła swój wywód. Patrzył na Nią bez słowa. Tak łatwo wypowiadała słowa, które miał w głowie. Nie wiedział jak to robiła ale czytała mu w myślach. Rozumiała go. I to tego brakowało mu najbardziej ale i przerażało. Spotkał kogoś kto go rozumie jak nikt inny i ma możliwość bycia z tym kimś tylko przez chwilę. - Dobranoc Gregor. - powiedziała i wyszła.
NASTĘPNEGO DNIA...
- Gregor wstań! -wrzasnął Stefan.
- A co? Chcesz zobaczyć kto jest wyższy? - zapytał szatyn za co oberwał od bruneta po głowie.
- Zgubiłem przepustkę na skocznię. - powiedział prawie płacząc. Szatyn wywrócił oczami po czym wstał z kanapy. Brunet przeszukał każdy centymetr domu i nigdzie jej nie było. - Alex mnie zabije. - jęknął.
- Po treningu. - powiedział Manu. - Na trening się nie dostaniesz. - powiedział czym wywołał śmiech u pozostałych w salonie.
- Zostało Ci 5 minut do wyjazdu Stefan. Streszczaj się z tymi poszukiwaniami. - powiedział Michael.
- Niechże mi ktoś pomoże... błagam Was - jęczał zdesperowany. Znów się z Niego śmiali.
- Stefan! - usłyszeli krzyk. - Stefan chodź tutaj bo jak ja zejdę to długo żył nie będziesz! - krzyczała. Wszyscy spojrzeli po sobie zaskoczeni.
- O rany, wiem gdzie jest przepustka... - jęknął i poszedł do pokoju dziewczyny. Reszta z zaciekawieniem udała się za Nim. Stała na środku pokoju. Ręce miała skrzyżowane na piersiach a jej policzki niebezpiecznie szybko się poruszały. Była zła. Bardzo zła. - Alutka? Znalazłaś może moją przepustkę? - zapytał nieśmiało.
- O to Ci chodzi? - zapytała trzymając w ręce mokrą kartę ze zdjęciem bruneta.
- Tak, jesteś aniołem... - zaczął.
- Co to jest? - wskazała leżące w łazience slipki. Reszta miała oczy wielkości pięciozłotówek.
- Ja Ci to wyjaśnię... słoneczko ty moje... Wiesz, że u mnie jest awaria pralki... ja chciałem tylko sobie pranie zrobić i...
- I?
- I kiedy włożyłem rzeczy do pralki to Thomas mnie zawołał, że musimy się już zbierać a potem się okazało, że zgubiłem identyfikator...
- W czym był identyfikator? - zapytała spokojnie.
- W moich spodniach... - powiedział nieśmiało.
- Jakiego koloru były te spodnie? - pytała dalej a w oczach miała wściekłość.
- Bordowe? - zapytał.
- Wrzuciłeś swoje bordowe spodnie i brudne gacie do mojej pralki, w której była moja biała bielizna... - powiedziała spokojnie. Reszta tylko jęknęła śmiejąc się cicho.
- Oj?
- Oj?! - wrzasnęła.- Teraz wszystko jest łaciate a w najlepszym wypadku różowe!
- Spójrz na to z innej strony.. - zaczął przejęty. - Masz modną bieliznę - uśmiechnął się nieśmiało.
- Trzymajcie mnie bo zabiję!
- Hej, hej, hej już dobrze - powstrzymał ją Michael śmiejąc się razem z pozostałymi. - Młody... musisz odkupić Pani bieliznę. - powiedział poważnie.
- Wystarczy jak więcej nie będzie prał w mojej pralce, albo będzie mówił, że pierze w mojej pralce. - powiedziała już trochę mniej zła.
- Nie mamy teraz czasu na kłótnie o wasze gacie, jedźmy już. - powiedział śmiejąc się szatyn.
Stała pod skocznią i wpatrywała się w ten ogromny obiekt. Było gorąco, mimo, że to dopiero 9:00 rano. Słonce świeciło intensywnie. Wysokie drzewa wokół budowli dodawały uroku i pełniły funkcję zacieniającą. Było prawie bezwietrznie więc każdy z zawodników oddawał skoki w równych warunkach. Co chwilę słyszała jak Alex krzyczy przez walkie - talkie na biednych skoczków. Zwłaszcza na jednego, którego skoki miały wiele do życzenia. Nie wiedziała dlaczego ale było jej go szkoda. Cierpiał. Tak prawdziwie...
- Weź się w garść Gregor! - usłyszała w głośnikach. Szatyn przeszedł obok Niej bez słowa. Był wściekły.
- Gregor! - zawołała. Obrócił się.
- Czego? - warknął. Wpadła wprost na Niego. Wywrócił oczami.
- Przepraszam. - bąknęła.
- Chciałaś czegoś - przypomniał.
- Tak. - powiedziała stanowczo i wbiła w Niego wzrok. - Ogarnij się. Nie możesz teraz się złamać. Jeśli to zrobisz, to będzie Ci coraz trudniej. A Ona i tak ma to gdzieś. Rób swoje. To co kochasz. Skup się tylko na tym. Na niczym innym.
- Nie potrafię. - powiedział patrząc jej prosto w oczy. - Jestem za słaby.
- Hej! - potrząsnęła za jego ramiona. - Kto jak kto ale Ty raczej słaby nie jesteś. Wykorzystaj ta swoją umiejętność do maskowania się i skup się! Kiedy Ci zależało na Thomasie potrafiłeś nawet spowodować, że Cię pobił więc teraz też się postaraj. Skup wszystkie swoje negatywne emocje w jednym miejscu i zamień je na dobre skoki...
W TYM SAMYM CZASIE OBOK BARAKU...
Patrzył na rozmawiającą dwójkę. Ona coś mu intensywnie tłumaczyła a On patrzył na Nią takim wzrokiem... Dawno nie widział u przyjaciela takich emocji. Może porzucenie przez Sandrę sprawiło, że Gregor się otworzył. Tylko dlaczego właśnie przed Nią? A może mu się tak tylko wydawało... Widział to co chciał widzieć. A właściwie to czego widzieć nie chciał. Szatyn obiecał mu, że postara się zakolegować z Alicją ale ich relacje od tygodnia wyglądały zupełnie inaczej. W jego towarzystwie dużo częściej się śmiała. Dogryzali sobie na wzajem. Ale patrzyli na siebie w taki sposób... "Żeby choć raz spojrzała w ten sposób na mnie" - pomyślał. "Przestań Morgenstern! Wmawiasz sobie. Poza tym obiecałeś jej, że postarasz się być jej przyjacielem. I nic więcej!" - krzyczała podświadomość. Uczucie jakie towarzyszyło mu w tej chwili było ciężkie. Nieprzyjemne...
- Chyba tylko Alutka potrafi do Niego dotrzeć. - usłyszał obok siebie. Spojrzał na stojącego obok blondyna. - W nocy długo rozmawiali.
- W nocy?
- Słyszałem ich jak chciałem zejść po wodę. Wolałem nie przeszkadzać. Chyba liczy się z jej zdaniem. - powiedział.
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo stwierdził, że tylko Ona nie jest stronnicza w jego sytuacji. Wiesz, nie jest do Niego przywiązana tak jak do Ciebie Thomas.
- Nie jest do mnie przywiązana. - stwierdził.
- Jesteście praktycznie nierozłączni. - zauważył.
- To tylko przyjaźń Michi. - powiedział znów patrząc na ową dwójkę.
- Czyżby?
- Przestań. Alicja nie czuje do mnie nic więcej prócz przyjaźni. - powiedział.
- Ja nie mówię o Alicji. - Thomas spojrzał na kolegę. - Może Gregor miał trochę racji... Może rzeczywiście za bardzo się angażujesz.
- Sugerujesz, że się w Niej zakochuję? Jesteś śmieszny.
- Jak chcesz. Ale zazdrość wypisana w tym momencie na Twojej twarzy mówi zupełnie coś innego. - stwierdził blondyn i odszedł w kierunku skoczni.
Wieczór zapowiadał się bardzo ciekawie. Wszyscy rozsiedli się w salonie gier na wielkich poduchach. Demokratyczne losowanie "co dziś robimy" jak zawsze było niedemokratyczne. Kłótni nie było końca. Każdy z nich chciał robić coś innego co nie zmieniało faktu, że wszystko co wymyślili to zabawy godne przedszkolaków. Wzięła kubek z herbatą i wyszła na taras. Słońce powoli chowało się za chmury. Usiadła na ławce i patrzyła na szczyty. Usiadł obok Niej. Uśmiechnęli się do siebie jak zwykle.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze. To powietrze działa cuda. - zaśmiała się.
- Jest coś co chciałabyś dostać na urodziny? - spojrzała na Niego zdziwiona.
- Skąd wiesz, że... Michi. - stwierdziła rozbawiona. Również się uśmiechnął. - Nie ma nic takiego Thomas. I tak nie nacieszyłabym się niczym zbyt długo. - dodała.
- Może jest coś o czym marzysz? Co byś chciała zrobić? - dopytywał.
- Chciałabym polecieć w kosmos. - powiedziała.
- Ok. Jakoś to załatwię. - stwierdził. Zaśmiali się. - Dzisiaj na treningu kłóciłaś się o coś z Gregorem... - zaczął.
- Nie kłóciliśmy się. Opierniczałam go. - powiedziała z uśmiechem. - Za mało się starał. Myślał o niebieskich migdałach zamiast skupić się na tym co ważne.
- Nie myślałem, że On tak przeżyje to rozstanie. - powiedział poważnie.
- W brew pozorom jest bardzo wrażliwy. - spojrzał na Nią.
- Coraz lepiej się dogadujecie. - zauważył.
- To chyba dobrze co nie? - zapytała nie wiedząc o co może chodzić blondynowi.
- Tak. To dobrze. - powiedział lekko się uśmiechając. - Jutro mamy wolny dzień. Zamierzam wybrać się w góry. Miałabyś może ochotę mi potowarzyszyć? - zapytał nieśmiało.
- Jasne. - odpowiedziała. - Myślałam już, że żaden z Was tego nie zaproponuje - zaśmiała się.
- Trzeba było mówić, że chcesz iść w góry, zabrałbym Cię tam już dawno.
- Oj, nie chcę Wam niczego narzucać. I tak siedzę Wam na głowie tylko przeszkadzając.
- Kto Ci tak powiedział?
- Nikt. Po prostu... tak jest.
- Hej - uniósł jej podbródek i spojrzał głęboko w oczy. - Nikomu tutaj nie przeszkadzasz. Już dawno się tak dobrze nie bawiliśmy jak teraz z Tobą. A ja... - zaczął. - Mi już dawno z nikim się tak dobrze nie rozmawiało. - powiedział poważnie. Te jego oczy... znów poczuła to niebezpieczne uczucie w brzuchu. Znów czuła się źle. Źle, bo w jego towarzystwie czuła się dobrze. Zbyt dobrze. A tak być nie powinno. Czuła jego oddech na swoim policzku. Jego wzrok przeskakiwał z jej oczu na usta i spowrotem.
- Thomas... - zaczęła.
- Tak? - zapytał cały czas będąc zbyt blisko.
- Thomas kto tak fałszuje? - spytała słysząc jęki dochodzące z salonu. Spojrzeli w tamtą stronę. Kiedy tylko blondyn odwrócił od Niej wzrok wstała i pociągnęła go za rękę. Weszli do salonu, gdzie na wielkim telewizorze leciał tekst dobrze wszystkim znanej piosenki a siedzący na kanapach skoczkowie pokładali się ze śmiechu. Na środku salonu stało ich trzech. Cudowne trio. Diethart-Hayboeck-Schlierenzauer. Stali i trzymając jeden mikrofon starali się odśpiewać tekst narzucony przez maszynę... Blondynka stanęła jak wryta z bananem na twarzy słysząc ich starania. Blondyn widząc jej szczery uśmiech mimowolnie sam się uśmiechnął i spojrzał na kolegów...
Duck say quack
and fish go blub
and the seal goes ow ow ow
But there’s one sound
That no one knows
What does the fox say?
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
What does the fox say?
and fish go blub
and the seal goes ow ow ow
But there’s one sound
That no one knows
What does the fox say?
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
What does the fox say?
Słysząc jęki wydawane przez każdego z nich nie mogła powstrzymać śmiechu. Łzy, które wypływały z jej oczu spowodowane były zgrabnymi podrygiwaniami każdego z nich. Byli cudowni w tym swoim fałszowaniu. Opanowała swój płacz ale nadal się cieszyła widząc ich zaangażowanie. Podszedł do Niej Manu i szepnął coś do ucha po czym zniknęli szybko u góry. Blondyn był lekko zdezorientowany ale po chwili śmiejąc się wrócili. Kiedy tylko występ się zakończył cudowne trio dostało owacje na stojąco, gromkie brawa i coś jeszcze... Z publiczności ktoś rzucił w nich bielizną.
- Co to?
- To jest coś czego jeszcze długo nie będziesz trzymał w rękach Die-Die. - zaśmiał się rzucający w kolegę bielizną Manu. - Taki daliście występ, że staniki latają - znów się zaśmiał. Wszyscy się zaśmiali.
- Hmn... - Michael uniósł rzecz trzymaną w dłoni przez kolegę. - Mniemam, iż to są te zafarbowane rzeczy Alutki, które zniszczył Stefan.. - powiedział cwanie.
- Ej! Już przeprosiłem, nie wypominaj! - oburzył się brunet. Tym razem to na twarzy szatyna zagościł uśmiech. Spojrzał na Nią a cwanym uśmieszkiem i wziął od Michaela biustonosz.
- Alutka... Alutka... Alutka... - zaczął. Zmrużyła oczy nie wiedząc o co może chodzić. - Ile to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć o współlokatorach dając jeden malutki występ. - powiedział uradowany.
- Gregor... - zaczęła groźnie i wstała z kanapy. Uśmiechnięty Austriak zaczął powoli chodzić po pokoju wymachując bielizną. - Oddaj mi to.
- Hmn.. co my tu mamy... - zaczął przyglądając się rzeczy trzymanej w ręce. Poszła za nim a reszta śmiała się niemiłosiernie. Wszyscy oprócz Thomasa, któremu nie podobała się ta zabawa przyjaciela. - Ooo no Stefan będziesz musiał wydać trochę kasy. - zaczął. - Alutka lubi Victoria's Sekret. - powiedział z uśmiechem.
- Gregor oddaj! - warknęła idąc za nim.
- No i musi być białe, nie różowe Krafti. - dodał.
- Jeszcze jedno słowo a zginiesz. - powiedziała groźnie goniąc go pomiędzy kanapami. Zaśmiał się i stanął. Próbowała odebrać mu biustonosz ale wystawił rękę do góry i nie było mowy żeby dosięgła.
- No i najważniejsza rzecz Stefan. Rozmiar...- powiedział cwanie. Wszyscy nagle przestali się śmiać i słuchali co ma do powiedzenia szatyn.
- Gregor... oddaj to i siedź cicho. - powiedziała groźnie. Zaśmiał się.
- A co ja z tego będę miał? - zapytał.
- Moją dozgonną wdzięczność. - powiedziała. - Może nie potrwa to długo ale będziesz pewny, że Cię nie oszukam. - dodała.
- Gregor oddaj jej to.
- Nie wtrącaj się Thomas. - odpowiedział nadal na Nią patrząc.
- Co mam zrobić? - zapytała.
- Umów się ze mną na randkę. - powiedział z cwanym uśmiechem. Wszyscy zaniemówili. Popatrzyła na Niego zaskoczona. W jego oczach zauważyła coś co ją przerażało. Zauważyła, że mówi poważnie. Spojrzała na moment na stojącego obok blondyna. Wpatrywał się w przyjaciela nie wierząc w to co słyszy. Wróciła wzrokiem do oczu zadowolonego szatyna. Nie chciała dać mu tej satysfakcji. Wszyscy wyczekiwali jej odpowiedzi. Uśmiechnęła się i odwróciła w kierunku pozostałych.
- 75C. - powiedziała i wyszła z domu trzaskając drzwiami...
"What does the Fox say...?"
**********************************************************************************
Dziękuję po raz kolejny za komentarze, które z reszta działają wenotwórczo. Mam nadzieję, że i kolejne rozdziały będą się cieszyć takim zainteresowaniem jak ten ostatni. I chociaż mi osobiście nie bardzo podoba się to powyżej (rozdział, bo karaoke chłopaków jest boskie) to już wiem w jakim kierunku pójdę z tym opowiadaniem. :D Buziole dla was :*
Czuję , że będzie się działo ..oj będzie.
OdpowiedzUsuńAlutka niby taka skromna , niedostępna , ale nieźle namiesza w życiu Austria Team;u.
Gregor! Najlepszy ♥
Thomas ? Jakoś mi go nie żal ostatnio w żadnym opowiadaniu , chociaż uwielbiam !
Rozdział magiczny! Karaoke:D
Pozdrawiam , Ann.
Jak Ty to robisz, że każdy rozdział tego opowiadania chcę przeczytać co najmniej dwa razy... :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem ale cieszy mnie to niezmiernie hehe :)
UsuńGenialny, czytam po raz kolejny i kolejny i wciąż wciąga tak samo. Czekam na kolejny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak Ci się ten rozdział nie podoba?! Uważaj, bo tutaj burę ode mnie dostaniesz. :D Boski jest. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że byłabym w stanie ciągle czytać Twoje opowiadanie? Jak? Bo ja chociaż tyle razy próbuję, poprawiam swoje rozdziały to i tak mi nie wychodzi! Idę się schować, bo ja tak nie potrafię. ;c Ale przed tym to może napiszę jakiś komentarz. ^^ No, że jest świetny, genialny, wyborny, cudowny, magiczny, fenomenalny już wiesz. ;) Odkrywcza zatem nie będę. :3 hahaha, Karaoke chłopaków! <3 ♥ Cudo. ♥ Ojoj, Gregor i ta jego bezpośredniość. :) Ale nie no, dobrze, dobrze. ;] Może ich znajomość się dzięki temu bardziej rozwinie. : 3 Ale żeby bieliznę kraść dziewczynie?! Oj, Gregor, Gregor. :D Szkoda, że z tej randki nici. Mam nadzieję, że Schlierenzauer nie przestanie walczyć! :D Co do Thomasa. Hm... Chyba powinno mi być go szkoda, ale nie wiem czemu, nie jest...
Czeeeekam. ;**
Buziaki. ;**
O rany o rany :D hehe dziękuję za takie opinie :* Nie spodziewałam się, że aż tak się to komuś spodoba ale cieszy mnie to bardzo bardzo bardzo :D i powiem szczerze, że kolejny rozdział już jest i mam nadzieję, że spełni oczekiwania. A co do tylu epitetów na temat tego rozdziału... och i ach i w ogóle dziękuję :P
UsuńKolejny świetny rozdział, jak Ty to robisz? ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam ten filmik jak Austriacy śpiewali, więc czytając ten fragment, śmiałam się niemiłosiernie ;D
Alutka zaczyna dogadywać się z Gregorem. Niby dobrze, ale niech nie wykraczają poza granice przyjaźni ;) W tej kwestii murem stoję za Thomasem ;)
Końcówka rozłożyła mnie na łopatki. ; D Schlierenzauer myślał, że mu się uda, a ona tak pięknie wybrnęła z sytuacji ; )
Lecę czytać kolejny!