niedziela, 23 marca 2014

3. TEN, W KTÓRYM SPĘDZAJĄ RAZEM DZIEŃ...

AUSTRIA, INNSBRUCK, SIŁOWNIA W KOMPLEKSIE SPORTOWYM...

   Siedziała przed siłownią czekając na nowych kolegów. Ubrana w swój ulubiony czerwony dres była gotowa do treningu. Co prawda miała tylko podawać wodę i robić zdjęcia ale czuła, że ten strój jej się przyda. I nie myliła się...
- Gotowa na trening? - zapytał podchodzący do Niej blondyn. 
- Tak jest! - zasalutowała. 
- No to zapraszam do środka. - Thomas otwarł drzwi do ogromnej sali wypełnionej po brzegi sprzętem, który można spotkać w każdej siłowni. Z tym, że tutaj tego sprzętu było 2 razy więcej. Stanęła na środku i rozglądnęła się po sali. Wszystko było poczwórne. 4 bieżnie, 4 ławeczki, 4 rowerki, 4 wiosła... i dwa ogromne atlasy na środku. Bieżnie stały przy ścianie wyłożonej lustrami co sprawiało wrażenie, że sala jest jeszcze większa niż by się mogło wydawać. Przy ścianie stały wysokie kozły oraz materace. Po drugiej stronie sterta ręczników i zgrzewek wody mineralnej. Po chwili do sali wpełzła reszta grupy i trener, z którym już zdążyła się zapoznać. Sprawiał wrażenie człowieka bardzo apodyktycznego ale w gruncie rzeczy był to bardzo sympatyczny mężczyzna. 
- Dobra chłopcy, to co zawsze. Każdy na coś innego. Tutaj macie rozpiskę ile, który ma powtórzeń i na co zwrócić większą uwagę. Ta lista wędruje do Waszej nowej koleżanki, dzisiaj to ona będzie Was nadzorowała, a potem mi powie, który z Was będzie biegał wokół kompleksu. - powiedział poważnie. Wręczył dziewczynie kartkę. - Ja robię sobie wolne. Miłego dnia chłopcy. - powiedział i wyszedł. Stała tak z kartką w ręce i zaskoczoną miną. Grupka mężczyzn patrzyła na Nią z uśmiechami na twarzach.
- Luzy Panowie - stwierdził wesoło Stefan i położył się na ławeczce zakrywając oczy podkoszulkiem. 
- Twoje miejsce jest przy lustrze Stefan. - powiedziała podchodząc do niego. Spojrzał na Nią jednym otwartym okiem. Jej mina mówiła wszystko.
- Żartujesz sobie, prawda? - zapytał.
- Nie, masz dzisiaj bieganie. I to sporo, bo podobno tyjesz z prędkością światła. - przeczytała opis z kartki czym wywołała uśmiech na twarzach pozostałych.
- To przez te makarony Schlieriego! - oburzył się.
- Dlatego Gregor Ci potowarzyszy - powiedziała z uśmiechem. 
- Jak to? - zapytał zdziwiony szatyn i wziął od Niej kartkę. Po chwili praktycznie rzucili się na nią pozostali. Z jękiem zajęli swoje stanowiska i zaczęli ćwiczyć. 
- Wzięła do ręki kamerę, którą szatyn brał praktycznie wszędzie i zaczęła ją oglądać. W lustrze zobaczyła, że ów szatyn przygląda jej się uważnie. Odłożyła sprzęt i rozglądnęła się po pomieszczeniu. Manu już cały czerwony męczył się ze skakanką, której jak się dowiedziała nie znosi. Wzięła drugą i zaczęła skakać przez Nią razem z Nim.
- Poprawiasz swoją kondycję? - zapytał zasapany.
- Raczej przypominam sobie dzieciństwo. - odpowiedziała wesoło. Przyspieszyła tempo co spowodowało niezadowolenie bruneta, który chciał jej dorównać.
- Może małe urozmaicenie? - zapytał i zaczął swoja przeplatankę. Zaśmiała się.
- Nie wiesz z kim zaczynasz. - powtórzyła ruch bruneta. Reszta zaprzestała swojego treningu i wpatrywała się z zaciekawieniem owej dwójce. Szatyn wziął kamerę do ręki i zaczął nagrywać.
- A tak potrafisz? - brunet zrobił skomplikowany podskok. I z zadowoloną miną patrzył na blondynkę. Puściła mu oko i bez najmniejszych problemów zgrabnie powtórzyła figurę. Usłyszała brawa. - Ok. Ale tego nie zrobisz. - powiedział i wykonał przeplatankę z przełożeniem rączek od skakanki. Uśmiechnęła się i z lekkością zrobiła to samo. - Dobra, Ty coś zaproponuj. - stwierdził. 
- Jesteś pewien? - zapytała.
- Powtórzę wszystko. - odpowiedział pewnie. Przestała skakać i podeszła pod początek sali. Spojrzała na zdezorientowanego bruneta i uśmiechnęła się wesoło. Zaczęła przeskakiwać przez skakankę by po chwili przełożyć ją sobie w dłoniach i z rozbiegu zrobić salto nadal obracając ją wokół siebie. Stanęła na końcu sali i obróciła się w kierunku bijących jej brawa kolegów. - Ok. Wygrałaś. - stwierdził z rezygnacją brunet. Zaśmiała się.
- Gdzie uczą takich sztuczek? - zapytał przybijający jej piątkę Thomas.
- W bidulu nie ma PlayStation - odpowiedziała i wzruszyła ramionami.
- Czuję, że będzie niezły ubaw - powiedział wesoło Kraft.
- Dobra dobra, wracać do ćwiczeń. - zaśmiała się. - Gregor? - zwróciła się do szatyna odkładającego kamerę na miejsce.
- Słucham - odwrócił się w jej stronę. W jego oczach zobaczyła coś co nie pozwalało jej długo patrzeć w te brązowe tęczówki. Szczerze mówiąc... trochę się ich bała.
- Mogę się trochę pobawić Twoim sprzętem? - zapytała. Usłyszała głośny śmiech ze strony biegającego obok Krafta. Wywróciła oczami.
- Jasne - odpowiedział. - Tylko bądź delikatna, jest strasznie wrażliwy. - powiedział. Brunet nie wytrzymał ze śmiechu i musiał zejść z bieżni żeby się uspokoić. - Debil. - skomentował szatyn przechodząc obok kolegi ale sam zaśmiał się z tej sytuacji. 
Trening mijał spokojnie. Pilnowała czasu i zmian, które miały się odbywać na przyrządach. W pewnym momencie Andi zaczął zabawę...
- No dobra dzisiaj ja zaczynam. - powiedział.
- Alutka włącz kamerę - powiedział jej ze śmiechem Michi. Zdezorientowana zrobiła posłusznie to o co prosił i skierowała się w stronę Koflera.
- W celu wyjaśnienia - powiedział w jej stronę, zrobiła zbliżenie. - Zabawa ta polega na tym, że każdy z nas ma za zadanie zaśpiewać fragment jakiejś piosenki opisującej kolegę, który znajduje się po jego prawej stronie. - powiedział poważnie. - Jeżeli ktoś nie ma pomysłu mówi "pass" ale wykonuje karne 50 pompek. 
- Macie chore zabawy - skomentowała ze śmiechem. - Dawaj. - zachęciła. - Dla jasności... po swojej prawej stronie masz bardzo zmęczonego ćwiczeniami Stefana. - skierowała kamerę na mokrego już bruneta. Wyglądał jak siedem nieszczęść. W tym momencie usłyszeli Andiego, który zniżył głos i zaśpiewał seksownie...

Let me dip my feet in and make you sweat
I just wanna make you sweat
I wanna make you sweat
I just wanna make you sweat
I wanna make you sweat
Sweat, sweat

  Wszyscy leżeli ze śmiechu na podłodze, dziewczyna nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Andi zrobił ukłon godny artysty operowego, a biedny Stefan skomentował jego występ jednym słowem.
- Głupek. - powiedział ale sam po chwili zaczął się śmiać. - Dobra, koniec śmiania. Teraz ja. - powiedział dumnie. - Po mojej prawej stronie mam Pana Morgensterna. - powiedział z cwanym uśmieszkiem i zaczął śpiewać słodkim głosikiem...

I can't help the way I am
Hope you don't misunderstand

Cause I'm too cool
Yeah I'm too cool
To know you
Don't take it personal
Don't get emotional
You know it's the truth
I'm too cool for you

Blondyn pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Na prawdę? Camp Rock? - zapytał z zażenowaniem. Znów głośny śmiech i brawa. - Ok. Po mojej prawej stronie jest wieczny podrywacz Hayboeck. A więc mam coś co opisuje Cię w 100%...

Take me by the tongue, And I'll know You
Kiss Me 'till You're drunk, And I'll show You
All the moves like jagger
I've got the moves like Jagger
I've got the moooooves like Jagger

- Lecz się - usłyszał od blondyna. Ale powiedziane z uśmiechem.
- Ja od razu mówię, że pasuje - powiedział Wolfi.
- I ja też. - poparł go Manu.
- W takim razie po swojej prawej stronie mam - zaczął szczerząc się. - Alutkę - powiedział ruszając wymownie brwiami. 
- Mam się bać? - zapytała z uśmiechem.
- Jeszcze Cię dobrze nie poznaliśmy ale już podejrzewam jaka możesz być więc wydaje mi się, że mam coś odpowiedniego. - powiedział i stanął na środku zaraz obok Niej...

The phone rings in the middle of the night
My father yells what you gonna do with your life
Oh daddy dear you know you're still number one
But girls they want to have fun
Oh girls just want to have -

That's all they really want
Some fun
When the working day is done
Girls - they want to have fun
Oh girls just want to have fun

Jego wysoki piskliwy głosik jakim zaśpiewał sprawił, że każdy wybuchł śmiechem.
- hahaha serio? Sindy Lauper? - zapytała. Tylko puścił jej oko. - Czyli teraz moja kolej. - powiedziała z obawą. Spojrzała w prawo.
- Ja pasuję - powiedział poddając się Die-die. Obok niego stał uśmiechnięty szatyn.
- No i co ja mam wybrać... - mruknęła z uśmiechem.
- To co Ci pierwsze przychodzi na myśl kiedy patrzysz na Schlierego. - stwierdził Michi. - Jeśli będzie to "What the hell" nie zdziwimy się - zaśmiał się blondyn.
- Alutka zamknij oczy! - krzyknął Andi. - Na 3 je otworzysz i zaśpiewasz to co Ci pierwsze przyjdzie do głowy! - posłusznie zamknęła oczy. - Raz! Dwa! Trzy! 

I wanna see your peacock, -cock, -cock,
You peacock, -cock
Your peacock, -cock, -cock,
 Your peacock

Wszyscy. Razem z blondynką zaczęli się śmiać. A sam zainteresowany pokręcił głową z uśmiechem. 
- Uwielbiam tą dziewczynę - powiedział cały czas śmiejąc się Hayboeck.
- Pasuję, nie pobiję jej - zaśmiał się szatyn. Cała pasująca czwórka zrobiła po 50 pompek. Chwilę później wszyscy okupowali swoje łazienki. Mieli teraz chwilę dla siebie. Wzięła koc z pokoju i ułożyła się na nim na trawie. Otwarła swoją książkę i zagłębiła się w świecie XIX wieku. Nawet nie zauważyła jak ktoś położył się obok Niej. Dopiero po chwili odwróciła głowę. Uśmiechnęła się do blondyna.
- Nie przeszkadzaj sobie, złapię tylko trochę słońca. - powiedział. Wróciła do lektury. - Co czytasz? - zapytał.
- Przeminęło z wiatrem. - odpowiedziała spoglądając na Niego.
- Scarlett O'Hara... - powiedział z uśmiechem.
- Czytałeś? - zapytała zdziwiona odkładając książkę na bok.
- Zdarzyło się. - odpowiedział. - Dlaczego akurat Ona?
- Hmn... to jedyna kobieta, którą podziwiam. Sprzeciwiała się wszystkiemu i zawsze miała swoje zdanie. Nie przejmowała się zdaniem innych i dążyła do celu. Wzięła sprawy w swoje ręce i dbała o własny interes. Była cholernie zaradna i sprytna, a przy tym bardzo inteligentna.
- Tylko życie uczuciowe miała do bani. - skomentował.
- Sama sobie takie sprawiła. 
- Powiesz mi czemu kobiety uganiają się za beznadziejnymi facetami mając przy sobie kogoś kto je kocha nad życie?
- Nadal rozmawiamy o Scarlett? - zapytała widząc minę blondyna. Uśmiechnął się lekko.
- Lubicie łamać serca facetom. - skomentował.
- Kobiety to wredne suki. - powiedziała.
- Też jesteś kobietą. - zauważył z uśmiechem.
- Mówiłam to świadomie. - odparła. - Czasem laskom odbija. I dopiero po czasie zaczynają rozumieć co straciły. Tylko wtedy zazwyczaj jest za późno na powrót. - dodała. 
- Morgi! - ktoś krzyknął ze środka budynku. - Morgi łajzo gdzie dałeś moje słuchawki?! - blondyn wywrócił oczami. Przeprosił dziewczynę i wszedł do domu mijając się w drzwiach z kilkoma kolegami. Wróciła do swojej lektury. Niestety ktoś zasłonił jej słońce. Spojrzała w górę i zobaczyła uśmiechniętego Krafta. To nie wróżyło nic dobrego.
- Zbieraj się. - powiedział. - Idziemy na misję. - powiedział dumnie.
- Jaką misję? - zapytała.
- Misję "przetrwać psychicznie najbliższe 3 godziny". - powiedział Michael.
- Chyba jestem zbyt głupia żeby zrozumieć Wasze przenośnie. - stwierdziła wstając z koca.
- Będziemy odpisywać na listy od fanek. Pomożesz nam. - powiedział Manu.
- Przykro mi ale mamy inne plany. - wtrącił uśmiechnięty blondyn, który wrócił do dziewczyny. - Możemy jechać. - zwrócił się do Niej.
- Gdzie jedziecie?
- Na randkę Michi. - powiedział wymijająco Thomas. - Gotowa? - znów ją zapytał.
- Wezmę tylko torebkę. - powiedziała i zniknęła za drzwiami domu.
- Na randkę... - powtórzył Stefan. - blondyn tylko pokręcił głową i z uśmiechem udał się do swojego samochodu.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...

  Siedzieli w małej przytulnej kawiarni pijąc kawę i jedząc ciastko. Co chwilę z czegoś się śmiali. 
- Nie wiem jakim cudem oddam Ci te pieniądze... - powiedziała.
- Przestań, już Ci mówiłem, że wystarczy kawa i ciastko. Jesteśmy kwita. - uśmiechnął się. Zapadła cisza. Zerkali na siebie co chwilę. W końcu odezwał się blondyn. - Masz czasem pretensje do losu, że to na Ciebie trafiło?
- Miałam. Na samym początku. Ale płakanie i wpadanie w histerie nic nie dawało. Nie zmienię tego co się stało.
- Ale przyszłość można zmienić. - zauważył.
- W większości przypadków. Nie w moim. - powiedziała poważnie. - Pogodziłam się już z tym. Gdyby teraz pojawiła się jakaś nadzieja na to, że jednak przeszczep mógłby się odbyć pewnie trochę bym się załamała. 
- Załamała? 
- Przez ostatnie 4 lata oswajałam się z myślą o tym, że niedługo się to wszystko skończy. Że przestanie boleć. Że w końcu przestanę być dla wszystkich ciężarem. A teraz nagle pojawiłaby się jednak możliwość że będę żyć. I co dalej? Nie mam żadnych planów na przyszłość. Nie zaczęłam studiów. Nie przywiązywałam się do ludzi i nie mam przyjaciół. Zostałabym sama i bez niczego. To byłoby gorsze wyjście.
- Życie byłoby gorsze niż śmierć? - zapytała niedowierzając w słowa dziewczyny.
- Dla mnie tak. Thomas ja po prostu nie mam dla kogo żyć. - powiedziała i uśmiechnęła się smutno. Do blondyna słowa te dotarły bardzo głęboko. Coś go ruszyło. Nie potrafił się pogodzić z tym, że taka młoda kobieta mówi takie słowa i co najgorsze głęboko w nie wierzy. 
- Każdy ma kogoś dla kogo chce żyć. - powiedział.
- Nie mam rodziny, przyjaciół... nie mam nic.
- A co będzie jeśli po tych 3 miesiącach się do kogoś przywiążesz? Jeśli się z nami zaprzyjaźnisz?
- Postaram się do Was za bardzo nie przyzwyczajać. I Tobie radzę to samo, nie przyzwyczajaj się do mnie. - powiedziała poważnie.
- Zabronisz mi się z Tobą zaprzyjaźnić? - zapytał.
- Mało Ci ważnych dla Ciebie osób, które Cię zostawiły? - zapytała. Spojrzał na Nią uważnie. - Przepraszam. Nie powinnam...
- Nic nie szkodzi. Masz trochę racji. Ale tylko trochę. - powiedział. - Christina mnie zostawiła, ale okres kiedy byliśmy razem był wspaniały. I nie żałuję ani jednej chwili z nią spędzonej. I gdybym miał jeszcze raz to przeżyć wiedząc jak to się skończy to bez wahania bym się na to zdecydował. 
- Pomimo bólu, który Ci sprawiła? 
- Ból jest nieodłączną częścią życia. - zakończył. 
   Drogę do willi spędzili na słuchaniu muzyki. Jodłowanie w wykonaniu blondyna było tak komiczne, że przez cały czas się śmiała. Kiedy rozweseleni szli w kierunku wejścia do domu minęli wysoką blondynkę, która była w widocznie złym humorze. Ominęła ich bez słowa i wsiadła do taksówki. 
- Cześć Sandra... pa Sandra. - powiedział blondyn. Zaraz za Nią wybiegł szatyn ale odjechała. Spojrzał na wesołą dwójkę. - Wszystko gra? - zapytał blondyn. Gregor spojrzał na dziewczynę i mruknął tylko ciche "tak". - Na pewno?
- Małe nieporozumienie. Jutro jej przejdzie. - powiedział ciągle patrząc na gościa. - Nie będę Wam zawracał głowy. Dobranoc. - powiedział i wrócił do domu...

"Trening...- inspiracja :D"


*********************************************************************************
Austria Team puchar narodów :D
Gregor - III miejsce w lotach :D
Kamil - kryształowa kula :D
Cudowny sezon za nami :D
A tutaj link do reklamy, z której pochodzi gif :D :

Reklama z Morgim, Schlierim i Loitzlem :D



5 komentarzy:

  1. JESTEŚ GENIALNA! Nieźle się uśmiałam czytając ten rozdział:) Tylko ciekawe o co chodzi Gregorowi...
    Fakt, sezon cudowny, tylko szkoda że koniec... Ale dzisiaj był bardzo emocjonujący konkurs... świetny pojedynek Prevca i Freunda:)
    Czekam na kolejny i zaglądam codziennie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm... a może Sandra zobaczyła nagranie i piosenkę Alutki. Nie wiem... pewnie okaże się w następnym rozdziale:)

      Usuń
  2. O jakie cudo widzą moje oczy! <3 Od razu poprawiłaś mi humor tym rozdziałem. ;] Mam nadzieję, że Sandra nie sprawi żadnych kłopotów bohaterce... Bo chyba nez przyczyny się nie pojawiła tutaj... Ugh... Mam uczulenie na tę osobę. >.< A tak na marginesie to kocham to opowiadanie, wiesz? Dlatego czekam już na następny rozdział, który mam nadzieję dodasz jak najszybciej. ^^ Zatem weny życzę! ;*
    Całusy. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Christina mnie zostawiła, ale okres kiedy byliśmy razem był wspaniały. I nie żałuję ani jednej chwili z nią spędzonej. I gdybym miał jeszcze raz to przeżyć wiedząc jak to się skończy to bez wahania bym się na to zdecydował. ' - tak cholernie się wzruszyłam ! Ehh
    Opowiadanie z każdym nadchodzącym rozdziałem jest rewelacyjne.
    Co będzie dalej ? Strach pomyśleć!
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten motyw z piosenkami jest genialny, hahahah ; D A teksty wręcz idealne! ;D
    Historia Alutki jest niesamowicie wzruszająca i ta rozmowa z Thomasem, mamo.. To było takie.. życiowe.
    Ooo, Sandra, a tej o co chodzi? Mam nadzieję, że się wyjaśni ;)
    Btw uwielbiam Cię za motyw z 'przeminęło z wiatrem', moja ulubiona książka, o filmie nie wspomnę, więc wyobraź sobie jaki miałam uśmiech na twarzy czytając ten fragment ; D
    Dużo weny! ; *

    OdpowiedzUsuń