wtorek, 25 marca 2014

5. TEN, W KTÓRYM ROZMAWIAJĄ...

AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA, KUCHNIA...

   Odwróciła się w kierunku roześmianych kolegów i natychmiast przestała się uśmiechać. 
- Boże, co Ci się stało? - zapytała i podeszła do szatyna. Reszta również się odwróciła w kierunku kolegi.
- Nic. - powiedział i ominął ją podchodząc do szafki z lekami. Wyjął z niej wodę utlenioną i kilka wacików. Krew lała mu się z okolic nosa w wielkich ilościach. Spojrzał na opatrunek, który trzymał w dłoniach i usiadł na krześle trzymając się za nos.
- Kto Cię tak załatwił stary? - zapytał Stefan. Reszta nadal była w szoku. W tym momencie usłyszeli trzask drzwi wejściowych. Szatyn nadal nic nie mówił. Siedział tylko pochylony trzymając się za nos. Podeszła do niego i wzięła do rąk wodę i waciki.
- Podnieś głowę. - powiedziała spokojnie. Zrobił to o co prosiła. - I weź tą rękę. - dodała.
- To boli. - powiedział jak obrażone dziecko.
- Jeśli mi tego nie odsłonisz to będzie bolało dłużej - powiedziała wzdychając. Niechętnie puścił nos z grymasem na twarzy.
- O matko, Gregor biłeś się z bokserem? - zapytał Andi.
- Do boksera mu daleko. - mruknął. Spojrzała na Niego uważnie. Namoczyła wacik w wodzie i obmyła delikatnie okolice rany. Syknął.
- Dowiemy się co się stało? - zapytał w końcu Michi.
- Thomas. - powiedział krótko patrząc jej prosto w oczy. Jej oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówek.
- Morgi? - zapytali prawie że chórem.
- Dlaczego? - zapytała zszokowana.
- Na pewno Ci powie. - powiedział z ironią w głosie. Przyłożyła wacik z wodą utlenioną wprost na bolący szatyna nos. - Ała! Uważaj! - krzyknął.
- Nos jest złamany. Nic więcej nie zrobię. Musi Cię ktoś zawieź na ostry dyżur. - powiedziała i wyrzuciła zakrwawione waciki do kosza na śmieci. - Trzymaj - podała mu ścierkę zwilżoną zimną wodą. - To zatrzyma krwawienie. Przyłóż do nosa. Michael - zwróciła się do blondyna. - Zawieź go do szpitala.
- Idę po samochód. - powiedział i już go nie było.
- Ale co się stało? Thomas nie łamie nikomu nosa bez powodu. - zapytał Stefan.
- On nikomu nie łamie nosa, a już na pewno nie przyjacielowi. - dodał Manu.
- Z tą przyjaźnią może być teraz różnie. - mruknął szatyn patrząc na blondynkę. Wstał i udał się do wyjścia.
- Dajcie mi numer do Morgiego. - powiedziała. Pokręcił głową i trzasnął drzwiami. Zignorowała to. Andreas dyktował jej numer.
- Thomas musiał być niesamowicie wściekły. - stwierdził Wolfi.
- Nie wiem co mu powiedział Gregor ale to musiało być coś dużego. Przecież to najlepsi przyjaciele. - dodał Manu.
- I jak? - zapytał blondynkę Stefan.
- Nie odbiera. - powiedziała zmartwiona. - Musimy czekać aż wróci.
- Co za dzień... myślicie, że powinniśmy z nimi pogadać?
- Chyba będzie lepiej jak sami to między sobą wyjaśnią Die-die. - powiedziała.

AUSTRIA, INNSBRUCK, GDZIEŚ W DRODZE DO SZPITALA...

   Blondyn spojrzał na już mniej krwawiącego szatyna. Tamten patrzył w okno milcząc. Był zamyślony, nieobecny... Miał prawo. W końcu nie codziennie dostaje się po mordzie od przyjaciela...
- Ostatnio Twoje stosunki międzyludzkie są nie najlepsze. - zaczął blondyn.
- Pytasz czy stwierdzasz? - odparł z lekką drwiną w głosie.
- Gregor najpierw Sandra, potem Alicja, teraz Morgi... co się dzieje?
- Nic.
- Nic?
- Nic. - powtórzył. - Odkąd przyjechała nie umiem się z nikim dogadać. Wszyscy powariowaliście na jej punkcie. A najbardziej Morgi.
- Jesteś zazdrosny, że poświęcamy Ci mniej uwagi? - zapytał zaskoczony.
- Przestań...
- No to o co chodzi?
- Macie jakąś fazę na tą dziewczynę. Wszyscy robicie się jej przyjaciółmi i wierzycie w tą jej bajkę z pogodzeniem się ze śmiercią itd. To jest chore, nie widzicie tego?
- Gregor... staramy się dostosować do jej sytuacji. A jeżeli jej jest łatwiej kiedy z tego żartuje... My robimy to samo. Nie musimy się zgadzać z jej podejściem. Ale uszanujmy jej decyzję. Robimy to dla Niej.
- Przywiązujecie się do Niej.
- Przyzwyczajamy.
- Po co? Za 3 miesiące sobie pojedzie, a za pół roku jej już nie będzie. Za rok nawet nie będziemy pamiętać że z nami była. - powtórzył szatyn.
- Jeśli to właśnie powiedziałeś Morgiemu to nie dziwię się, że Cię walnął. Sam mam teraz taką ochotę.
- I właśnie o tym mówię. Traktujecie ją jakby już była Waszą najlepszą przyjaciółką.
- Bo przez najbliższe 3 miesiące tak ma się czuć. Poza tym jest na prawdę fajną dziewczyną więc co złego jest w tym, że ją lubimy? - szatyn milczał. - Dlaczego Cię to tak boli? - nadal milczał. - Ok. Nie chcesz to nie mów. Ale jaki związek to ma z Sandrą?
- Nie podoba jej się że dziewczyna mieszka z nami. - powiedział znów patrząc za szybę. - A Sandy nie może.
- Po pierwsze nie dziewczyna tylko Alicja. Po drugie mieszka z nami tymczasowo. A po trzecie... żaden z Nas nie może teraz mieszkać z kim chce. Ty masz to szczęście, że Sandra tu mieszka. Co ma powiedzieć Wolfi? Musi jeździć co weekend do domu, żeby widzieć się z żoną i dziećmi. A Thomas? Myślisz że jemu jest łatwo być tak daleko od Lily?
- Właśnie o Niego mi w tym wszystkim chodzi Michael. Nie mów, że nie zauważyłeś ile czasu z Nią spędza. Znów się przywiąże i znów ktoś go zrani. Nie mam zamiaru znowu na to pozwolić.
- I dlatego powiedziałeś mu to wszystko?
- Tak. W większości. - powiedział ciszej.
- W większości? - spojrzał na kolegę. - Nie powiedziałeś mu, że chodzi Ci o jego cierpienie prawda?
- Gdybym mu to powiedział to nie trafiłoby to do Niego zbyt mocno.
- Jak na razie to on trafił Ciebie. I to dość intensywnie. Musisz mu to wytłumaczyć.
- Nie mam zamiaru.
- To Twój przyjaciel Gregor.
- Dlatego nie zamierzam go przepraszać...

AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA, POKÓJ...

   Oglądała zdjęcia na swoim laptopie. Każde z nich miało jakąś historię. Zastanawiała się co się z nimi stanie po jej śmierci. Czy Anna je zachowa, czy wyrzuci razem z komputerem. "To smutne, że po skończonej historii nie ma nikogo kto by chciał do niej wrócić..." - pomyślała. Westchnęła. Ktoś trzasnął drzwiami do pokoju obok. "Wrócił...". Wyszła z pokoju. Natknęła się na bruneta.
- Co jest? - zapytała.
- Nie chce z nikim gadać. Zamknął się w pokoju. Gregor chyba na prawdę nieźle go wkurzył.
- Zostawmy go teraz w spokoju Manu.
- Może Ty byś z nim pogadała, co? Tak nie może być. Nie między nimi. A Ty się z Nim dobrze dogadujesz więc może chociaż Tobie coś powie.
- Spróbuję. Gregor już wrócił? - zapytała. W tym momencie usłyszeli drugi trzask drzwi wejściowych.
- Sądząc po jękach naszych drzwi to chyba tak. - odpowiedział. Po chwili zauważyli szatyna idącego w ich stronę. Ominął ich bez słowa i trzasnął drzwiami do swojego pokoju. - Sama widzisz tak się nie da, Oni muszą porozmawiać. 
- Ok, spróbuj pogadać ze Schlierim a ja pójdę do Thomasa. - powiedziała. Brunet pokiwał głową i poszedł w kierunku pokoju szatyna. Po chwili zniknął za jego drzwiami. Podeszła do drzwi obok. Zapukała cicho. Nie było odzewu. Znów spróbowała. Znów nic. Westchnęła. - Thomas to ja, otwórz proszę. - powiedziała. Znów cisza. - Nie chcę rozmawiać z drzwiami. - dodała. Cisza. - Chcę Twój autograf i sweet fotkę, fance odmówisz? Co z Ciebie za idol? - drzwi się otwarły i stanął za nimi blondyn. 
- Resztę też tak będziesz męczyła? - zapytał. Uśmiechnęła się. - Wchodź. - zaprosił ją do środka i zamknął drzwi. Po raz pierwszy była w jego pokoju. Był bardzo jasny. Jasny i przytulny. Beżowe ściany, brązowe zasłony, ciemne meble dla kontrastu... i mnóstwo zdjęć. Jego i jego rodziny. Jego córeczki.
- Śliczna. - powiedziała patrząc na zdjęcie wiszące nad łóżkiem. Ogromny portret małej dziewczynki o tak błękitnych oczach jakie widziała tylko raz w życiu. I te oczy właśnie w tym momencie na Nią spojrzały.
- Wiem. 
- I bardzo do Ciebie podobna. - dodała. Lekko się uśmiechnął.
- Nie mam zamiaru go za nic przepraszać. - powiedział poważnie.
- Złamałeś mu nos. Swojemu przyjacielowi. Najlepszemu. - powiedziała. - Zastanawiam się co takiego musiał Ci powiedzieć, że to zrobiłeś.
- Nie chcesz wiedzieć - mruknął i usiadł na łóżku. Usiadła obok Niego.
- Dlaczego mam wrażenie, że ma to związek ze mną? - zapytała próbując uchwycić jego wzrok.
- Bo ma. - westchnął.
- Obraził mnie przy Tobie tak? A Ty jako dżentelmen dałeś mu w pysk.
- Coś w tym stylu. - odpowiedział. Pokręciła głową.
- Nie przyjechałam tutaj, żeby robić zamieszanie. Nie po to, żeby skłócić najlepszych przyjaciół. Chciałam tylko spędzić z Wami fajne 3 miesiące i wrócić tam gdzie moje miejsce. A na razie minęły 3 dni i zdążyłam skłócić Ciebie z Gregorem i sprawić że mnie nienawidzi. - powiedziała. - Jeżeli tak to ma wyglądać to ja wracam do domu. - stwierdziła. Spojrzał na Nią uważnie. W tych błękitnych oczach zobaczyła smutek. A to do nich nie pasowało.
- Gregor stwierdził, że niepotrzebnie się do Ciebie przyzwyczajamy, że ja za bardzo się przyzwyczajam. Że za 3 miesiące pojedziesz, za pół roku Cię już nie będzie a za rok żaden z nas nie będzie o Tobie pamiętał. Że jeżeli się przywiążę to znów będę cierpiał i że jestem idiotą. - powiedział. - Ale to sam wywnioskowałem z jego wypowiedzi. - dodał. Uśmiechnęła się. - Jak mogłem nie zareagować inaczej? I dlaczego Cię to śmieszy?
- Nie śmieszy mnie to. Po prostu dopiero teraz widzę, jak duży mamy problem.
- My?
- Tak, ja i Ty Thomas. - powiedziała. Jego zdziwiony wzrok mówił wszystko. - Ty na prawdę usiłujesz się ze mną zaprzyjaźnić. A to nie jest dobre wyjście. I ciężko mi to przyznać ale Gregor ma rację.
- Że co?
- Już Ci mówiłam, że nie chcę się do nikogo przywiązywać, nie chcę się zaprzyjaźniać. To potem będzie bolało i mnie i tych ludzi. Dlatego stosunki czysto koleżeńskie to wszystko na co mogę sobie i Wam pozwolić w stosunku do mnie.
- Powtórzę po raz kolejny, że nie zabronisz mi się z Tobą zaprzyjaźnić. - powiedział dobitnie.
- Nie zabronię. Nie mogę. - przyznała mu rację. - Ale nie chcę żebyś potem cierpiał. Bo na prawdę jesteś fajny gość. I swoje już przeszedłeś. 
- Nie zakocham się w Tobie jeżeli o to Ci chodzi. - powiedział poważnie.
- No ja się już o to postaram żebyś się nie zakochał. - zaśmiała się. On również. - Jeżeli chcesz się zaprzyjaźnić... ok ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Przyjedziesz na mój pogrzeb. - powiedziała poważnie. Zacisnął dłoń w pięść ale kiwnął głową na znak, że się zgadza. - A teraz pójdziesz do Gregora i go przeprosisz.
- Alicja...
- Chodź. Nie gderaj. - wstała ciągnąc go za rękę. - Przynajmniej wysłuchaj co o tym myśli...

  Usłyszał pukanie do drzwi. 
- Manu mówiłem Ci, że... - przerwał widząc gościa. Wbiła w niego swoje zielone oczy. - No tak, w końcu to moja wina, że mnie uderzył. - stwierdził i usiadł na swoim ulubionym fotelu. - Słucham. Chcesz mnie opierdzielić? Działaj. To co powiedziałem Morgiemu...
- Miałeś rację. - przerwała mu. Spojrzał na Nią z zaskoczeniem. - Miałeś rację w 100%. Też sądzę, że Thomas niepotrzebnie się angażuje w naszą znajomość. Ale nie uważasz, że mogłeś mu to powiedzieć w inny sposób? - zapytała. Nie uzyskała odpowiedzi. - To Twój przyjaciel, nie zmarnuj tego. - powiedziała i wyszła z pokoju zostawiając zdezorientowanego szatyna samego. Po chwili w drzwiach do jego pokoju pojawił się blondyn...

  Siedzieli w salonie. Oglądali program sportowy, w którym leciał akurat jakiś mecz piłki nożnej. Poczuła jak robi jej się duszno. Głowa znów zaczęła boleć a płuca odmawiały posłuszeństwa. Wzięła kilka głębszych wdechów. Na chwilę pomogło. Na tyle, żeby wstać i udać się do kuchni po szklankę wody. 
- Wszystko w porządku? - usłyszała za sobą.
- Tak Michi... wszystko ok. - odpowiedziała i zniknęła w kuchni.
- Ciekawe czy się pogodzą. - stwierdził brunet.
- Na razie nic nie słychać to może się nie biją Manu.
- Stefan... kiedy Thomas złamał Gregorowi nos też nic nie było słychać. - zauważył Andi. Wróciła do salonu trzymając w ręce szklankę z wodą. Czuła, że coś jest nie tak. Czuła, ze dawno nieobecny atak się zbliża. 
- Michi... - zaczęła. Zauważyła, że jej ręka się lekko trzęsie. Blondyn natychmiast znalazł się obok Niej.
- Wszystko ok? - zapytał przestraszony.
- Chyba... - zaczęła. - Gdybym kiedyś zemdlała i przestała oddychać to w moim pokoju jest zielony inhalator... - powiedziała i oparła się lekko o Niego. Cała reszta patrzyła na dwójkę przestraszona. Zobaczyła schodzących po schodach przyjaciół. Byli uśmiechnięci. Szturchali się na wzajem wesoło rozmawiając. Blondyn uśmiechnął się do Niej. Tyle zdołała zauważyć. A potem szklanka upadła na podłogę rozbijając się na maleńkie kawałeczki. Przed oczami zobaczyła ciemność, a w płucach ból...
Blondyn złapał ją w ostatniej chwili i ułożył na podłodze.
- Morgi w jej pokoju jest jakiś zielony inhalator, przynieś go! - zawołał Michael. Thomas od razu pobiegł do pokoju dziewczyny. Reszta patrzyła na całą sytuację ze strachem w oczach. Szatyn nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Widząc ją leżącą bez ruchu poczuł strach. Strach o kogoś kogo w ogóle nie znał.
- Masz! - Morgi wpadł do salonu ze sprzętem w ręce.
- Nie wiem jak tego użyć! - krzyknął na Niego Michael.
- Ja też nie... - powiedział cicho blondyn i spojrzał na dziewczynę z paniką w oczach.
- Oddaj mi to. - powiedział szatyn i wziął do rąk urządzenie. Założył jej maseczkę na usta i nos i włączył zielony guzik. Obok guzika przyczepione były jakieś fiolki. Próbował coś przeczytać ale nic nie rozumiał. Spojrzał na przerażonego Thomasa. Rozerwał zabezpieczenie leku i wlał do pojemnika inhalatora. - No dalej dziewczyno... oddychaj... - mówił patrząc na jej blada twarz...


"Kiedy nie wiesz dlaczego Ci zależy..."

***********************************************************************************
Bójka zaskoczyła więc mam nadzieję, że kolejne wydarzenia również Was zaskoczą i że nie zawiodę Was :)
Dziękuję za każdy komentarz, to dzięki nim tworzę nadal i chce to robić, wiec proszę o więcej Waszych opinii. Pozdrawiam i całuję :*

5 komentarzy:

  1. Gregor i złamany nos?! ;c A to mu musiał Morgi faktycznie mocno przywalić. ;d Biedulek mój. ;*
    OMG.! Mam nadzieję, że ją uratowali w porę... ;/ Nic nie może być tej dziewczynie, nic... Ale za to zaimponowała mi zimna krew Gregora. On jako jedyny ją zachował w takiej sytuacji. :) I zaangażowania w tę akcję mu nie brakowało. "Kiedy nie wiesz dlaczego Ci zależy..."- ten cytat doskonale mi pasuje do tego rozdziału... Bo tak jest w przypadku Gregora...
    Czeeeekam. ;**
    Całusy, kochana. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskakujący rozdział, dużo sie dzieje takie lubię najbardziej. Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci, że mnie w fotel wmurowało.. Normalne, że dziewczyna odzyska przytomność, bo przecież tak szybko nie może stać się nic złego, ale niezłego stracha skoczkom napędziła. Dobrze, że zdążyła powiedzieć o tym inhalatorze, bo dopiero by zaczęli panikować.
    Morgi i Gregor się dogadali, wszystko pięknie. Tzn prawie wszystko.
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest tu tyle niesamowitych kwestii do poruszenia , że szok :D
    Gregor ma rację , zdecydowanie , ale sądzę , że on sam przywiąże się do blondynki , aż za bardzo ...a szkoda. Bo jego zachowanie jest najbardziej do niego podobne.
    Ale nie gdybam ... zobaczymy co będzie!
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze mi się czyta to opowiadanie,
    Morgi i Gregor to dla mnie mieszanka wybuchowa <3
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. :)
    Pozdrawiam :)

    http://forever-love-austria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń