środa, 2 kwietnia 2014

12. TEN, W KTÓRYM JEST KONCERT...

AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA, JEJ POKÓJ...

    Stała na środku pokoju trzymając małą na rękach. Co chwilę słychać było śmiech tej małej istotki. Blondynka spojrzała na mężczyznę siedzącego na jej łóżku. Był spokojny. Patrzył na nie z uwielbieniem. Westchnęła. 
- Muszę już iść. - powiedziała. Wstał i wziął małą na swoje ręce. Spojrzał na blondynkę i uśmiechnął się miło.
- Świetnie wyglądasz. - powiedział. Uśmiechnęła się. Koncert zaczynał się o 21:00. Żeby dojechać do Wiednia na czas musieli wyjechać o 15:00. Poprawiła kucyk i przejrzała się raz jeszcze w lustrze. Czarne rurki, biały podkoszulek i czarna skórzana kurtka. Do tego wysokie trampki. Jak na koncert przystało. Wzięła torebkę i wyszli z pokoju.
- Thomas... - zaczęła. Spojrzał na Nią. - Jak wrócę... Musimy porozmawiać. - powiedziała poważnie.
- Będę czekał. - powiedział z uśmiechem. 
 W salonie czekał już szatyn. 
- To będzie koncert muzyki filmowej? - zapytał Stefan.
- Czemu zadałeś tak głupie pytanie? - zapytał Gregor. Stał oparty o ścianę. Miał na sobie wytarte dżinsy, biały obcisły podkoszulek i brązową skórzaną kurtkę. Do tego okulary jak u pilota.
- Boś się ubrał jak Tom Cruise w Top Gun - zaśmiał się Kraft za co oberwał poduszką. Tym razem wszyscy się zaśmiali. Blondynka pożegnała się z małą księżniczką i ruszyła do drzwi.
- Chodź Maverick - powiedziała wesoło do szatyna co też spotkało się ze śmiechem ze strony pozostałych.

AUDI, GDZIEŚ POMIĘDZY INNSBRUCKIEM A WIEDNIEM...

  Wpatrywała się w okno. A właściwie w to co było za oknem, czyli bariery autostradowe i mijane przez nich samochody. Cały czas myślała o propozycji Thomasa. Uszczęśliwić. 2 tygodnie. Nawet gdyby mu je dała to co? Mieliby zachowywać się jak para? Przecież powiedziała mu, że Go nie kocha. Miała udawać? I czy rzeczywiście bycie z nim dałoby jej to szczęście? To na to chciał otrzymać ten czas. Żeby pokazać jej jak może być jej z Nim dobrze. A co potem? Co po dwóch tygodniach? Nic nie będzie takie samo. Wszystko się zmieni. Zrani Go i nie będą umieli się porozumieć. Nawet jeśli zapewni, że da spokój, że odpuści. Ona nadal będzie wiedziała o uczuciu jakim Ją darzy. Nie będzie potrafiła Go zranić. To będzie bolało i ją i Jego...
- Piękne widoki, prawda? - zapytał szatyn.
- Taa - odpowiedziała nadal pogrążona w myślach.
- Nie wiedziałem, że jesteś fanką balustrad autostradowych. - powiedział z uśmiechem. Spojrzała przed siebie.
- Wszystko jest bardziej fascynujące od Twoich bystrych uwag. - powiedziała wracając na ziemię. Zaśmiał się.
- Słuchaj czeka nas jeszcze co najmniej 3h wspólnej podróży więc może na ten czas zorganizujmy sobie nie wiem... zawieszenie broni? - zapytał spoglądając na Nią.
- Na cały koncert. - poprawiła Go.
- Niech będzie. - zgodził się. Przez chwilę żadne z Nich nic nie mówiło. - Lily jest bardzo urocza czyż nie? - zapytał. Uśmiechnęła się.
- Cudowna. - powiedziała. Widząc jej uśmiech sam się uśmiechnął. - Dlaczego Thomas nie jest już z Kristiną?
- Myślałem, że wiesz.
- Wiem, że się rozstali i że to bardzo przeżył.
- Był załamany. - powiedział poważnie. - To był wrak człowieka. Nie mieliśmy pojęcia jak z Nim rozmawiać. Kristy stwierdziła, że jej uczucie do Niego wygasło. Że coś się wypaliło. Że już Go po prostu nie kocha. - kontynuował. - Chciał to ratować, głównie ze względu na małą ale to nic nie dało. Rozstali się. Dopiero po pół roku mógł normalnie z Nią porozmawiać. Teraz są w stosunkach koleżeńskich. Lily mieszka z Nią ale Thomas odwiedza ją kiedy tylko może.
- Jest bardzo uczuciowy...
- Pytasz czy stwierdzasz? - spojrzał na Nią. - Jest. Cholernie łatwo Go zranić. A On każdemu nieba by przychylił. Dlatego nie powinnaś zgadzać się na Jego propozycję. - dokończył. Spojrzała na Niego. - To mój najlepszy przyjaciel. Dużo rozmawiamy. - wyjaśnił wzruszając ramionami. Zamilkli. Znów patrzyła przed siebie. -Podjęłaś już decyzję? - zapytał.
- Nie.
- Yhym... Jeśli zupełnie nic do Niego nie czujesz to się nie zgadzaj. Nie dawaj mu nadziei. Z resztą... Moje zdanie pewnie znasz.
- Zgadzam się z Twoim zdaniem. - powiedziała. - Tylko problem tkwi we mnie.
- Dlaczego? Przecież mówiłaś że nie chcesz się z nikim wiązać. 
- Bo nie chcę.
- Więc?
- Chcę się chociaż przez chwilę poczuć szczęśliwa. - powiedziała cicho.
- I z Thomasem będziesz?
- Nie wiem. 
- No właśnie. Sorry, że zapytam ale miałaś w ogóle kiedyś faceta? 
- Miałam chłopaka kilka lat temu.
- Nie pytałem o chłopaka w gimnazjum. - odpowiedział rozbawiony.
- Więc o co? - zapytała trochę poirytowana.
- Ok, więc walnę prosto z mostu... jesteś dziewicą? - zapytał jakby pytał o to co leci w telewizji. Wpatrywała się w Niego niedowierzając. Spojrzał na Nią przez chwilę. - To chyba proste pytanie.
- Tak.
- Tak, jesteś czy tak, to proste pytanie?
- Tak, to proste pytanie. - odparła.
- Więc?
- Po co Ci to wiedzieć?
- Widzisz... gdyby się okazało, że nie jesteś jednak taka święta i nie chcesz iść w butach do Nieba i chcesz jeszcze poszaleć przed tym co nieuniknione...
- Do rzeczy. - ponagliła Go. Uśmiechnął się.
- Jeśli chciałabyś z kimś pójść na układ zero uczuć-czysty sex, to Morgi nie jest dobrym kandydatem. On się za bardzo angażuje jak sama wiesz. 
- A kto jest dobrym kandydatem może Ty? - zapytała z ironią. Zlustrował ją wzrokiem.
- Brzydka nie jesteś, ja też nie a każdy ma swoje potrzeby więc...
- Jesteś bezczelny. - powiedziała.
- Ale za to szczery. - uśmiechnął się.
- Jaki to ma związek z moim dziewictwem? - zapytała nie wierząc że to mówi.
- Wolałbym wcześniej wiedzieć. - powiedział jakby to było oczywiste.
- Ok. Jak będę miała chcicę to się do Ciebie zgłoszę. - powiedziała z ironią.
 Reszta podróży zleciała im w ciszy. Może dlatego, że zasnęła. Obudził ją dopiero gdy dotarli na miejsce. Była dopiero 19:30. Wysiedli z samochodu przed ogromnym Ernst-Happel-Stadion. Z zewnątrz przy nocnym oświetleniu wyglądał imponująco. 
- Gotowa na dobrą zabawę? - zapytał podekscytowany.
- Zawsze. - powiedziała. Ruszył przed siebie.
- Poczekaj. - zatrzymała Go ciągnąc za rękę.
- Słucham.
- Rozejm tak? - zapytała. Wywrócił oczami.
- Rozejm. - potwierdził.
- Ok. W takim razie... Gregor.. - zaczęła. Uśmiechnął się i pociągnął ją za rękę do bramek.
Mężczyzna sprawdzający bilety długo mu się przyglądał, co irytowało szatyna niezmiernie. W końcu wpuścił ich na murawę boiska. Tłumy jakie się tam znajdowały lekko przeraziły blondynkę. 
- Nie chcesz się zgubić prawda? - zapytał ją prawie krzycząc jej do ucha. Pokręciła głową. - Świetnie. W takim razie trzymamy się razem tak?
- Tak. - Chwycił jej dłoń w swoją. Miał wyjątkowo ciepłe ręce. Pociągnął ją za sobą i przebił się pod same barierki. Przez godzinę pilnowali swoich miejsc i siebie na wzajem, żeby się nie zgubić. Praktycznie przez cały czas trzymali się za ręce. Dziewczyny stojące obok mężczyzny ciągle o coś Go pytały a On skutecznie je odstraszał pokazując im trzymaną dłoń blondynki. Natomiast obok dziewczyny stały kobiety może o kilka lat starsze od Niej i co chwilę się całowały. Jedna z nich puściła do blondynki oko. Uśmiechnęła się nieśmiało i odwróciła wzrok. - Chyba masz adoratorkę. - krzyknął jej do ucha.
- Noo i to całkiem sexy. - odparła. Zaśmiał się.
 W tym momencie zabrzmiały pierwsze nuty dobrze znanej im obojgu piosenki. To co czuła było nie do opisania. Na scenę wyszedł wokalista zespołu. Perkusista dawał z siebie wszystko. Cała publiczność klaskała rytmicznie.
- Cześć Wiedeń! Jak się bawicie!? - krzyknął wokalista a tłum wydał okrzyk. Wszędzie było dużo dymu, świateł i te dźwięki... Mocne, rockowe... Jej ulubione. Uśmiech nie schodził jej z twarzy by po chwili zacząć śpiewać razem z wokalistą. Nawet szatyn się dołączył. Bujali się na boki drąc się w niebogłosy...

My friend's got a girlfriend
Man he hates that bitch
He tells me every day
He says "man I really gotta lose my chick
In the worst kind of way"

 Atmosfera koncertu była cudowna, wokalista miał świetny kontakt z publiką. Schodził ze sceny i podchodził do pierwszych rzędów żeby zaśpiewać razem z fanami. Szatyn niewiadomo skąd wyciągnął swój aparat i pstrykał fotki wszystkim dokoła. Czuła, że i ona będzie miała pierdylion zdjęć. Uśmiechnął się do Niej nucąc refren kolejnej piosenki i pstryknął im wspólne zdjęcie.

 So don't debate, play it straight
You know he really doesn't get it anyway
Gonna play the field, and keep it real
For you no way, for you no way

   To co się tam działo porwało ich doszczętnie. Po godzinie można by rzec darcia przez wszystkich ryja wokalista zrobił to co robi na każdym koncercie...
- Ok Wiedeń! Czas na Kisscam! - krzyknął.
Po chwili na telebimie było widać ogromne serce a w jego środku pary będące przy barierkach. Wokalista do nich podchodził i robił sobie z nimi zdjęcie po czym mieli się pocałować. Było przy tym dużo śmiechu. Do czasu...
- Mamy kolejną parę! - krzyknął patrząc na telebim. 
Szatyn uśmiechnął się do Niej cwanie widząc ich twarze na ekranie. Pokręciła głową i rozpięła swoją kurtkę. Na białym podkoszulku, który teraz był widoczny na ekranie widniał duży wyraźny napis "I AM A LESBIAN". Szatynowi uśmiech zszedł z twarzy natomiast na jej twarzy pojawił się wielki. Wokalista podszedł do Niej i przeczytał na głos tekst z podkoszulka.
- To nie jest problem - powiedziała do mikrofonu kobieta stojąca obok. Była niską brunetką o wielkich czarnych oczach. Beztrosko się uśmiechnęła i wpiła się ustami w usta blondynki. Jej zaskoczenie było ogromne. Oderwała się na chwilę i spojrzała na szatyna. Jego cwany uśmiech doprowadzał ją do szału więc puściła mu oko i tym razem to ona połączyła swoje usta z ustami brunetki. Po chwili odwróciła się w stronę swojego towarzysza i posłała mu triumfalny uśmiech. Pokręcił głową z uśmiechem i ponownie chwycił ją za rękę. Tym razem okręcił ją tak, że stała przed Nim, a On obejmował ją ramionami od tyłu. Zespół zaczął grać balladę. Dobrze znaną jej balladę. Wszystkie ręce były w górze. Kto miał ten trzymał zapaloną zapalniczkę w ręce bujając się na boki. Szatyn mocniej przytulił się do ciała blondynki i nucił jej do ucha słowa utworu...

Can you stay strong?
Can you go on?
Kristy are you doing okay?
A rose that won’t bloom
Winter’s kept you
Don’t waste your whole life trying
To get back what was taken away

  Spojrzała na jego uśmiechniętą twarz. Znów był tak po prostu uśmiechnięty. Po prostu dobrze się bawił. Z Nią. Najdziwniejsze było to, że w jego ramionach czuła się dobrze. Wyjątkowo dobrze. Czuła jego zapach... Jego ramiona wokół swojego ciała... Te oczy, które patrzyły na Nią tym wzrokiem... Poczuła się przez moment szczęśliwa. Czuła się bezpieczna w jego ramionach. Przestraszyła się tego uczucia. Odwróciła wzrok i skupiła się na reszcie koncertu...
  Siedzieli w samochodzie nic nie mówiąc. Noc widoczna za oknami działała na Nią uspokajająco. Myślała o tym co ma zrobić... co powiedzieć blondynowi. Czy przy Nim też będzie czuła to co jeszcze niedawno przez chwilę przy szatynie? Jeśli istniała choć najmniejsza na to szansa...
- Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś. - powiedział w końcu. Spojrzała na Niego.
- Świetnie. - odpowiedziała uśmiechnięta. - Dziękuję, to był na prawdę cudowny prezent. - pokiwał głową.
- Numer z koszulką... świetny. - przyznał śmiejąc się. 
- Co ty chcesz? Ta laska na prawdę świetnie całowała. - powiedziała śmiejąc się.
- Lepiej niż ja? - zapytał spoglądając na Nią.
- Nie wiem jak całujesz. - odpowiedziała wzruszając ramionami.
- Przecież...
- To się nie liczy. To było sprowokowane i żeby zrobić na złość. Nie było prawdziwe. - przerwała mu. Nic nie powiedział. Przez resztę drogi żadne z nich się nie odzywało. Pod dom dojechali około 4:00 nad ranem. W willi panowała grobowa cisza. Nie chcąc nikogo obudzić powoli i po cichu weszli na górę. 
- Dobranoc - powiedziała i już chciała wejść do swojego pokoju ale szatyn złapał ją za rękę i obrócił w swoją stronę. Popatrzyła na Niego zaskoczona. - Co Ty robisz?
- Chcę żebyś miała porównanie. - powiedział i powoli zbliżył swoje usta do jej ust. Jego pocałunek był delikatny, bardzo subtelny... Jego dłoń znalazła się na jej policzku delikatnie je głaszcząc kciukiem. Zamknęła oczy. Szatyn pogłębił pocałunek. Poddała się temu. Za bardzo potrzebowała czułości, żeby się oprzeć. A może za bardzo nie chciała się temu oprzeć... Powoli się od Niej odsunął i spojrzał w oczy. - Teraz zdecyduj który układ wolisz. - szepnął i odszedł...


"Maverick..."

**********************************************************************************
Nie wiem co o tym sądzić...
Wy się wypowiedzcie.
Co sądzicie o propozycji Gregora? 
Buziole dla wszystkich, którym się jeszcze nie znudziło :*

5 komentarzy:

  1. Kur*a uwielbiam tego gościa!;D
    Zakochałam się po raz któryś w tym naszym ' Wolę jak mówisz do mnie Gregor'! ♥
    Akurat podczas czytania tego odcinka jadłam obiadek , co nie było dobrym posunięciem.... Cała zawarość mojej buzi rozprysła się po przeczytaniu słów ' Jesteś dziewicą'...;D Najlepsze!
    Jeżeli miałabym wyrazić swoje skromne zdanie .. wolę propozycje SCHLIER'IEGO! Taak!;D
    Lily ? Bóstwo słodkie! aww♥
    Przeżycia z koncertu jak najbardziej udane:D!

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  2. O.MÓJ.BOŻE... Zakochałam się. <3 No po prostu zakochałam się w tym rozdziale. <3 *.* Przyznaję się z góry, że czytałam dwa razy. :D Ooo, i w końcu doczekałam się tego koncertu. ;)) Pozytywnie, pozytywnie. :D I ta propozycja Gregora. :D hahah + to jego pytanie. ^^ Achhhh, na dodatek fantastyczny koniec. <33 Jest jeszcze coś, co rzuca mi się w oczy! Widzę, że Alicja coś czuje do Gregora. ^^ Ale żebym nie zapeszyła. :) Czekam na następny. : 3
    Buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Ciebie, uwielbiam ten rozdział, uwielbiam to opowiadanie!
    Cudowny post, chcę więcej! ; D
    Gregor jest genialny! Ta jego bezpośredniość wygrywa wszystko! A ten koncert- uśmiech nie schodził mi z twarzy jak o tym czytałam!
    Więcej proszę, TERAZ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesus! Wspaniale, no! Jestes genialna kochana:) Najlepsze opowiadanie jakie czytam:) Geniusz!
    Do następnego:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając to opowiadanie nie mogę rozgryźć Gregora (co oczywiście zachęca do czytania) raz wydaje mi się, że chłopak serio troszczy się o Thomasa i jego uczucia, a innym razem mam wrażenie jakby jego celem było wygranie rywalizacji z nim. Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy ;)

    OdpowiedzUsuń