niedziela, 6 kwietnia 2014

15. TEN, Z NIEZAPOWIEDZIANĄ WIZYTĄ...

AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA...

   Zeszła powoli schodami na dół. Wiedziała, że wszyscy są na skoczni więc mogła sobie pozwolić na trochę luzu. Było gorąco. Bardzo gorąco. 28 stopni o 10:00 rano to upał. Dlatego bielizna była wystarczającym strojem na śniadanie. Otwarła lodówkę i zagłębiła się w środku. Była wyjątkowo wesoła. Nuciła sobie piosenkę, która właśnie leciała w radio i ruszała rytmicznie biodrami. Wyjęła z lodówki mleko i sięgnęła po miskę oraz płatki.
- "Cheri cheri lady" - zamilkła odwracając się w stronę blatu. 
- Nie krępuj się, całkiem nieźle Ci szło. - powiedział opierający się o futrynę drzwi szatyn. - Witam 75C we własnej osobie. - dodał kierując swój wzrok na jej biust. Zaklęła w myślach. Zupełnie zapomniała, że mężczyzna jest wyłączony z treningów na dłuższy czas i zostaje w domu. Westchnęła i ze spokojem nalała mleka do miski z płatkami. "Nie daj mu się sprowokować." - mówiła jej podświadomość.
- 75C wita... - spojrzała na Niego. Jej wzrok zatrzymał się w odpowiednim miejscu. - 13cm. - puściła mu oko i biorąc miskę poszła na górę. Nie wiedziała dlaczego ale była z siebie zadowolona. Po wejściu do pokoju zarzuciła na siebie zwiewną sukienkę i usiadła przy laptopie. Nie minęło 5 minut a do jej pokoju wszedł beztrosko szatyn i rozsiadł się na fotelu przy łóżku. Spojrzała na Niego po czym wróciła do przeglądania sieci. Jadła powoli swoje płatki czytając plotki na polskich stronach internetowych. Weszła w wiadomości sportowe. Piłka nożna, tenis, rajdy... W końcu zamknęła laptopa i spojrzała na szatyna. - Czego? - zapytała. 
- Musisz mi się pomóc ubrać. - powiedział. - I byłbym wdzięczny gdybyś zrobiła mi jakieś kanapki. I może kawusię? - zapytał.
- I siedzisz tu pół godziny nic nie mówiąc bo chcesz, żebym Cię ubrała i zrobiła śniadanie... - stwierdziła. - Badałeś się może kiedyś psychiatrycznie? - zapytała wstając z łóżka. Zrobił to samo. Udali się do Jego pokoju.
- Jak każdy sportowiec. - powiedział pewnie.
- To jak Ci się udało uciec z psychiatryka? 
- Ooo żarciki, docinki, uwagi... ktoś ma świetny humor. - zauważył. Otwarła jego wielką szafę i wyciągnęła podkoszulek. - Wolę ten biały. - powiedział. Zmroziła Go wzrokiem. - To co z tym humorem? - spytał.
- Nawet Ty mi Go nie zniszczysz Schlieri. - powiedziała wyciągając podkoszulek. Stanęła przed Nim. - Poradziłbyś sobie sam. - powiedziała patrząc na Niego. - Lewa ręka i głowa najpierw, potem wepchnę ten twój połamany kikut. - jak powiedziała tak zrobiła. 
- Bez Twojej pomocy nie byłoby macanka - powiedział uśmiechnięty. - A tak przynajmniej poczułem dreszczyk podniecenia czując Twoje zwinne dłonie przylegające do mojego...
- Och zamknij się. - powiedziała i skierowała się w stronę drzwi.
- Hej! - zatrzymał ją. - Jeszcze spodenki. - wyszczerzył się.
- Zapomnij! - zawołała wychodząc. 
Kiedy zszedł na dół siedziała przy blacie pijąc kawę. Obok leżał stos kanapek i drugi kubek. Uśmiechnął się i przysiadł do blondynki. Była zamyślona. 
- Masz lęk wysokości? - zapytał niespodziewanie.
- Jeżeli chcesz mnie zabrać na romantyczny wieczór na szczycie Bergisel to zapomnij.
- Pytałem tylko czy masz lęk wysokości. - stwierdził z pełną buzią. Wywróciła oczami.
- Nie mam. - stwierdziła popijając kawę. Przez chwilę nic nie mówił.
- Nadal twierdzisz, że z Thomasem będzie Ci dobrze? 
- Przeprowadzasz wywiad środowiskowy?
- Uważam tylko, że popełniasz błąd. - wzruszył ramionami. Spojrzała na Niego uważnie.
- Nawet jeśli to nie zadziała to niczego nie będę żałować.
- A Thomas?
- Thomas sam to zaproponował.
- Co nie zmienia faktu, że może cierpieć.
- Jeżeli będzie cierpiał to wyjadę. - powiedziała poważnie. Odłożył kanapkę na talerz.
- Czujesz coś do Niego? Coś więcej niż przyjaźń? - zapytał.
- Być może... - powiedziała cicho wspominając ostatnią noc. Szatyn uważnie przypatrywał się jej twarzy.
- Zapytam Cię o to za tydzień. Wtedy oczekuję czegoś więcej niż być może. - odpowiedział po chwili wracając do śniadania. Spojrzała na Niego uważnie.
- Tobie na prawdę na Nim zależy. - stwierdziła.
- Zaskoczona? Schlieri ma uczucia. Ludzkie uczucia. - powiedział lekko ironicznie.
- Nigdy nie twierdziłam, że ich nie masz. - powiedziała. - Po prostu robisz wszystko żeby ich mi nie pokazać. I zastanawiam się dlaczego. - wzruszyła ramionami. W tym momencie usłyszeli dźwięk dzwonka do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła je. Jej oczom ukazała się wysoka blondynka, która lustrowała ją wzrokiem.
- Zastałam może Gregora? - zapytała dość nieprzyjemnym głosem.
- Schlieri! Masz gościa! - zawołała i wpuściła kobietę do salonu. Szatyn stanął jak wmurowany.
- Sandra? Co Ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony.
- Kochanie co Ci się stało? - zapytała z troską widząc Go poobijanego.
- Kochanie? - zapytał zdziwiony.
- Skarbie, wróciłam. - oznajmiła zadowolona. - Kocham Cię najbardziej na świecie i zrozumiałam, że to właśnie z Tobą chcę stworzyć rodzinę. - dodała.
- Ach tak? I nie ma to nic wspólnego z bankructwem Twojego narzeczonego? - zapytał z pretensją w głosie.
- To może ja Was zostawię samych. - powiedziała blondynka i chciała iść na górę kiedy szatyn złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Zostań. - poprosił patrząc jej w oczy. Widziała w nich desperację. I pełno bólu i żalu. I to nieme błaganie o pomoc. Pokiwała głową.
- Ach tak... - gość się uśmiechnął. - Dość szybko znalazłeś sobie pocieszenie. - powiedziała. W tym momencie od willi weszli pozostali domownicy z blondynem na czele. Widząc blondynkę przylegającą do szatyna stanął zdezorientowany na środku. Z resztą jak cala reszta. Tymczasem kobieta kontynuowała... - Słabe to pocieszenie. - stwierdziła. - Nie dość, że chuchro to jeszcze tylko na chwilę. Gregor na prawdę stać Cię na więcej.
- Sandra przestań. - powiedział spokojnie.
- Myślałam, że te Twoje zapewnienia o miłości coś znaczą ale widzę, że Ty masz inną misję życiową niż bycie szczęśliwym. Wolisz być samarytaninem, który pozwoli tej sierocie przeżyć ostatnie chwile swojego życia w ułudzie szczęścia i miłości... Och jakie to wzruszające.
- Sandy...
- Co? Boli Cię parę słów prawdy? Gregor... wybaczę Ci ten incydent. - stwierdziła znów lustrując blondynkę z góry do dołu. - Jeżeli chcesz to nawet dam Ci te.. czekaj ile Ona tu jeszcze ma być? Ach tak Te 2 miesiące. I tak wiem, że potem wrócisz do mnie z podkulonym ogonem. A Ty dziecinko... - zwróciła się do blondynki. - Współczuję Ci. Na prawdę sądzisz, że istnieje pomiędzy Wami jakaś więź?
- Sandra zamknij się! - warknął szatyn.
- Och przestań. Każdy wie jak to się skończy. Trochę się poprzytulacie, może nawet ją przelecisz... Chyba że Ty właśnie takie lubisz... Trzeba było mówić od razu to zgoliłabym się na łyso. Mówiłeś że bez peruki wydaje Ci się być taka bezbronna.. - wspomniała. - Ech... za kilka miesięcy i tak jej już nie będzie więc odezwij się do mnie wtedy. - powiedziała i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Wszyscy stali jak zamurowani. Szatyn natychmiast odwrócił się w stronę blondynki, którą nadal trzymał za rękę.
- Alicja przepraszam, jej zachowanie było...
- Bezbronna? - zapytała patrząc tępo w jego twarz. Zamilkł. - Opowiadałeś jej o moich prywatnych sprawach? O tym, że widziałeś mnie bez... - przerwała. - To była najbardziej intymna rzecz w moim życiu Gregor... - powiedziała cicho.
- Alicja...
- Nic nie mów. - powiedziała spokojnie. - Puść mnie. - zrobił to o co prosiła. Odwróciła się na pięcie i poszła spokojnym krokiem do swojego pokoju. Po zamknięciu drzwi coś pękło. W oczach pojawiły się łzy spływające po policzkach strumieniami. Poczuła się taka słaba... Taka wykorzystana... Oszukana... Usiadła pod drzwiami i po prostu płakała. Tylko na to w tej chwili było ją stać. "Jak On mógł opowiadać o tym komukolwiek? No jak? Z resztą... Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że to zostanie między Nami. Że te nocne rozmowy nie ujrzą światła dziennego. Że zachowa ten obraz dla siebie..." Była rozgoryczona. Usłyszała ciche pukanie do drzwi.
- Alicja otwórz proszę, muszę Ci to wszystko wytłumaczyć! - usłyszała za drzwiami. - Porozmawiaj ze mną! To wszystko nie tak! - cały czas mówił. Uspokoiła lekko głos.
- Gregor odejdź... - powiedziała spokojnie.
- Nie pójdę dopóki ze mną nie porozmawiasz. Będę tu siedział dopóki mi nie otworzysz.
- Gregor idź do swojego pokoju. - usłyszała znajomy głos.
- Muszę jej to wytłumaczyć.
- Nie teraz.
- Thomas..
- Odejdź! - warknął blondyn. Usłyszała oddalające się kroki. Odetchnęła z ulgą. I znów pukanie do drzwi. Otwarła je i wpuściła blondyna do środka po czym znów zamknęła na klucz. Odwróciła się w Jego stronę i spojrzała w oczy. Te pełne ciepła oczy. Łzy znów poleciały po policzkach. Mocno się w Niego wtuliła. Jego silne ramiona dały jej to czego potrzebowała w tej chwili najbardziej. Bezpieczeństwo i wsparcie. Nie musiał nic mówić. Po prostu przy Niej był...

  Leżeli na łóżku. Wtulona w jego klatkę piersiową mogła już spokojnie oddychać. Głaskał jej plecy okryte przez cienką sukienkę.
- Dziękuję. - powiedziała cicho. Pocałował ją w rękę. Uśmiechnęła się lekko.
- Alicja... - zaczął niepewnie. - Wczoraj tak nagle zniknęłaś... - powiedział.
- Thomas wiem, że zabrzmi to teraz dość komicznie ale możesz być pewny, że nie uciekłam od Ciebie i że niczego nie żałuję. Po prostu... musiałam wyjść do toalety. A kiedy wróciłam Ciebie już nie było. - spojrzał na Nią uważnie. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Czyli... nie żałujesz?
- Ani jednej chwili. - szepnęła patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się i złożył na jej ustach gorący pocałunek. Pełen uczucia i delikatnej pieszczoty. Przyjemny...
- To była wyjątkowa noc Alicjo. - powiedział odrywając się od Niej na chwilę.
- To poczekaj na następne... - powiedziała kusząco. Zaśmiał się i znów ją pocałował. Było jej wyjątkowo dobrze w Jego ramionach. Czuła jak ich relacja się pogłębia. Od pewnych rzeczy nie było już odwrotu. Ale i nie żałowała żadnej z nich. Widok szczęśliwego blondyna uszczęśliwiał i Ją. I to było teraz najważniejsze.

TYMCZASEM W SALONIE...

- Ok. Nic nie rozumiem. Wydaje mi się czy w tym domu dzieją się rzeczy o których nikt nam nie mówi? - zapytał siedzących na kanapach kolegów Stefan.
- Być może. A być może Tobie się zbyt wiele wydaje i wtrącasz nos w nie swoje sprawy. 
- Michael... Stefan ma trochę racji. Jeżeli coś się pomiędzy Nimi dzieje to powinniśmy o tym wiedzieć, w końcu jesteśmy przyjaciółmi tak?
- Tak Manu i właśnie dlatego powinniśmy uszanować ich prywatność. - powiedział blondyn. Zamilkli kiwając głowami. Nie minęła minuta kiedy ponownie odezwał się Stefan.
- To co jest pomiędzy Alicją a Gregorem? - zapytał. Blondyn jęknął ale na nic to się zdało, bo zwyciężyła ciekawość i plotkarstwo kolegów.
- Po dzisiejszej sytuacji wnioskuję, że może coś ich łączyć. - stwierdził Andi.
- Przecież Thomas z Nią kręcił. - zaczął Die-die. - Czy się mylę?
- Nie mylisz się. Ale chyba dała mu kosza. - dodał Manu.
- Sprawa wygląda tak... Thomas i Alutka kręcą ze sobą. Schlieri zajmuje się denerwowaniem jej i irytowaniem. Natomiast dzisiejsza sytuacja to zbieg okoliczności. 
- A Ty Wolfi wiesz to bo?
- Bo nie jestem ślepy. Tak jak Wy. Jestem tu 30% czasu mnie od Was a wiem wszystko. Po prostu czasem się rozglądnijcie. 
- Dobra. Czy to jest ważne kto z kim? Alicja będzie tu jeszcze przez 2 miesiące. I niech czuje się z nami jak z braćmi tak? A to co jest pomiędzy tamtą trójką... zostaje pomiędzy tamtą trójką. - powiedział Michi. Znów pokiwali głowami.
- A może ona na prawdę jest lesbijką? - zapytał Stefan po czym oberwał wszystkimi możliwymi poduszkami w salonie.

POKÓJ GREGORA...

  Stał w oknie patrząc na góry. Ten widok zawsze Go uspokajał. A teraz to było mu potrzebne. "Po co tu przychodziła? Po co prosiłem, żeby Alicja ze mną została? Oszczędziłbym Jej tego... A teraz? Teraz nienawidzi mnie bardziej niż do tej pory. I sam sobie na to zapracowałem. Tylko czy mnie to w ogóle obchodzi? Cierpi... I pewnie jeszcze trochę w swoim krótkim życiu pocierpi. Widziałem wzrok Thomasa kiedy wszedł do domu. To co kryło się za tym wzrokiem było jednoznaczne. Zakochał się. I to jak cholera się zakochał. Tylko dlaczego obchodzi mnie w kim? Gdyby znalazł sobie jakąkolwiek inną laskę nie myślałbym o tym czy Go zrani, czy nie. Tylko czy myślę o tym jedynie ze względu na Niego? Oczywiście ze tak! I nawet przez chwilę nie mogę myśleć inaczej. To, że mój penis ciągnie mnie do Niej jest zwykłą reakcją na tą jej zadziorność." - uśmiechnął się myśląc o tym. "Teraz muszę jakoś załagodzić sytuację. Nie chcę stracić przyjaciela przez kobietę. To nie wchodzi w grę. A czuję, że powoli Go tracę... Zazdrość? O co? O to, że On kogoś ma? Przecież to tylko na chwilę..." - pomyślał. W tym momencie do pokoju wszedł blondyn. Spojrzał na przyjaciela poważnie i powiedział ciche...
- Musimy porozmawiać Greg...

"Kiedy życie płata nam figle..."

***********************************************************************************
Cześć i czołem!
Dziękuję za wszystkie komentarze, te pozytywne i te, które sprawiają, że na mojej pyzatej buźce pojawia się podkówka. One też stymulują do tworzenia tego co potem czytacie więc bardzo za nie dziękuję :*
Mam nadzieję, że ten rozdział trochę mniej zawiedzie :)
Miłego czytania, buziole :*

6 komentarzy:

  1. Nigdy mnie nie zawiodłaś Twoim opowiadaniem! Matko, kolejny mistrzowski rozdział. :D Na początku, uśmiechałam się do monitora, czytając tę grę słów Gregora i Alicji. :) Mogłabym czytać je godzinami bez przerwy! Cudne są. <3 Najlepsze jest to, że każdy z nich potrafi się z fajny sposób odgryźć. ^^ Ale kurcze... Druga część rozdziału... Powiem Ci, że łzy pojawiły się w moich oczach... To jak ona przeżywała tą całą sytuację, jak Gregor jeszcze potem... ;c Na dodatek teraz jego przyjaźń z Morgim wisi na włosku... ;/ Mam nadzieję, że nie zerwą tej przyjaźni... W końcu Thomas coś chce powiedzieć Gregorowi, a mnie strasznie ciekawi co. ;)) Ugh... Sandra. >.< Jak ja tej jędzy nienawidzę!!! Co za żmija!!! (Tak, to właśnie ten moment, kiedy mój smutek, przerodził się we wściekłość)
    Po 1. nagle chce wracać do Gregora, bo jej narzeczony zbankrutował, po 2.- powiedzieć coś takiego Alicji, wiedząc, że ona jest chora?! I to bardzo ciężko chora... No ludzie... Wyczucia trochę i delikatności.
    A tak wgl. to po jakiego Gregor mówił jej o tej peruce?! Ok, ale tutaj już dosyć na ten temat. (Powyklinam ją sobie w myślach. xd)
    Czekam na następny, który mam nadzieję pojawi się jak najszybciej. ;))
    Buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jak ten Thomas mnie irytuje!
    Wiesz ,że Go uwielbiam prawda! ...ale jest tak słodki , że padam!
    Gregor! Nadal zyskuje w moich oczach!
    Zgrywus:P
    A Sandrita? Jest Sandra jest dym !:D
    Rewelacja!♥

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gregor, coś ty narobił? Jak on mógł powiedzieć o takich rzeczach Sandrze? A ta wredna małpa? Przecież Ala jest chora, jak można było coś takiego powiedzieć? Ale Gregor kiedy chciał porozmawiać z Alicją, słodki. Oni muszą być razem, widać tą chemię między nimi. Nawet te 2 miesiące byłyby świetne. Ala przekonałaby się, że Gregor naprawdę ma uczucia i umie je okazywać. Uwielbiam Thomasa, ale mnie wkurza. Przepraszam za słowa, ale Morgi to taka rozlazła klucha. Ok, wiem, każdemu by nieba nachylił i za to go kocham. Ale wydaję się taki nudny, w dodatku on naprawdę chce cierpieć. Jak można było zaproponować komuś taki układ. Wierzę, że układ z Gregorem byłby bardziej korzystniejszy, nie tylko dobry seks, ale uważam, że zmienił by się w stosunku do niej. Liczę na to, że Alicja będzie ze Schlierim, podkreślam, widać między nimi tą chemię. Błagam, niech oni się pogodzą i nich zaczną normalnie ze sobą rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie nie dziwię się, że Gregor wszystko wygadał skoro cała kadra to tacy plotkarze. Nieładnie się zachował. Ciekawe jak by się wytłumaczył. Chociaż wątpię, że Ala by go wpuściła.
    To mnie Sandra zdenerwowała. Następna, która języka za zębami nie potrafi trzymać. Podła małpa!
    Thomas oczywiście kochany, ale jestem ciekawa, co chce powiedzieć Gregorowi ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam już 4 razy i jeszcze mi się nie znudziło :D
    Mam jedno pytanie... wy naprawdę tak nienawidzicie tej Sandry, czy po prostu tak kreujecie jej postać ( tutaj pasuje jako wredna małpa, bo dużo się dzięki niej dzieje... ale jej zachowanie, fakt, niemoralne...) Pytam, bo w większości opowiadań spotykam się z takim wizerunkiem Sandry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa... i dzięki, że dodajesz codziennie, bo gdybyś tak nie robiła to bym korzenie przed komputerem zapuściła wyczekując kolejnego rozdziału :D

      Usuń