czwartek, 10 kwietnia 2014

19. TEN, W KTÓRYM PRZEPROWADZAJĄ ROZMOWY...

AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA, LEŻAKI NA TARASIE...

   Wylegiwanie się w słońcu jak jaszczurki po obiedzie to ulubiona czynność skoczków narciarskich oprócz skakania oczywiście... Rząd nagich klatek piersiowych, na który teraz patrzyła powinien Ją bardzo pociągać i powodować uśmiech na twarzy, a przynajmniej rumieniec na policzku. Nic z tego. Jedyne co Ją zawstydzało, to to, że aby nabrać trochę koloru musiała zdjąć z siebie sukienkę i pokazać się tej bandzie napalonych wariatów w skąpym stroju kąpielowym. Widząc jedyne wolne miejsce będące pomiędzy Michaelem a Gregorem zwątpiła w swój pomysł. Lekki grymas na Jej twarzy mówił wszystko...
- Ktoś tu się wstydzi... - mruknął wesoło szatyn i spoglądnął znad okularów przeciwsłonecznych na Nią. Westchnęła. - Nie krępuj się mała i wyskakuj z kiecki. - dodał.
- Chyba jednak zrezygnuję. - stwierdziła widząc Jego wzrok na sobie.
- Czemu? Ja swoje widziałem a chłopaki tylko zerkną - powiedział jak gdyby nigdy nic. Gdyby wzrok mógł zabijać właśnie by to zrobiła. 
- Nie przejmuj się Nim. Ręka Go znowu boli i każdemu dzisiaj dogaduje. - stwierdził Wolfi. - Thomas teraz tutaj. - wskazał swoją twarz a blondyn wywracając oczami niechętnie zaczął Go wachlować. Zdziwił Ją ten widok.
- A Morgi wachluje Cię bo... - zaczęła.
- Thomas zawsze chciał choć przez chwilę wcielić się w Egipcjanina. A Wolfi jest Jego Faraonem. Taka gra wstępna. - skomentował szatyn.
- Przegrałem zakład. - wyjaśnił blondyn. 
- To była ta druga opcja. - dodał Gregor. 
- To co? Opalasz się z nami? - wyszczerzył się Stefan.
- Poczytam książkę. - odparła. - W cieniu. - dodała i wzięła ze sobą leżak rozkładając go pod drzewem.
- Słońce Cię drażni? - zapytał szatyn.
- Ty mnie drażnisz. - powiedziała pewnie. Uśmiechnął się lekko i wrócił do opalania. 
  Książka bardzo Ją wciągnęła. Jak zawsze z resztą. Mogła ją czytać godzinami. Milion razy. Zawsze z niecierpliwością przyswajała kolejne wydarzenia mimo, iż wiedziała jak to się wszystko skończy. Oparła się wygodnie i spojrzała na skoczków. Ich klatki piersiowe mimo, iż bardzo wychudzone były świetnie wyrzeźbione. W myślach mogła robić tylko jedno...
- Kto zajmuje pierwsze miejsce? - usłyszała szatyna.
- O co tym razem Ci chodzi Schlieri? - zapytała.
- Robisz w myślach ranking klat. Więc? - zapytał. Reszta skoczków otwarła oczy i z zaciekawieniem na Nią spojrzała. Uśmiechnęła się i pokręciła głową. "Jak On to robi?" - zapytała samą siebie w myślach.
- Nie wciągniesz mnie w to. - powiedziała z uśmiechem.
- Dlaczego nie? Ja w sumie się chętnie dowiem, które miejsce w zespole mam. - powiedział zadowolony Kraft. 
- W sumie to ja też jestem ciekawy. - stwierdził Michael. 
- Nie ma mowy. - powiedziała stanowczo i zamknęła oczy opierając się o oparcie leżaka.
- To chociaż powiedz kto jest pierwszy. - stwierdził Manu. 
- Wszyscy jesteście za chudzi. - stwierdziła. 
- Alicja powiedz... - marudził Stefan.
- Jest remis.
- Al kto? - zapytał zainteresowany Michi. 
- Andi i Thomas. - stwierdziła.
- Ciekawe... - stwierdził Gregor i podniósł się na łokciach żeby na Nią spojrzeć. - A z nich dwóch? - zapytał.
- Greg... - zaczął Morgenstern.
- Thomas. - powiedziała pewnie ciągle patrząc na szatyna. Uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.
- On zawsze wygrywa. To nie fair. - stwierdził zawiedziony Stefan.
- Nie martw się zrobimy ten sam plebiscyt za rok. - stwierdził Schlieri. - Oh nie... przecież Alicja nie ma tyle czasu... To zrobimy Go jutro. - dodał. Pokręciła tylko głową i westchnęła.
- Gregor przystopuj trochę. - stwierdził Michi.
- Alicja? Masz jakieś plany na sobotę? - zapytał Stefan.
- Nie... czemu pytasz? 
- W sobotę jest Gala "Sportowcy roku" w Wiedniu i może... potowarzyszyłabyś mi na niej? - zapytał.
- Ej! Ustaliliśmy, że to ja zapraszam Alicję! - odezwał się Michi.
- To Ja miałem Ją zaprosić. - stwierdził Manu.
- Alicja i tak pójdzie tam ze mną. - powiedział zadowolony szatyn.
- A może dajcie Alicji zdecydować? - zapytał Thomas i spojrzał na Nią z uśmiechem. - Oczywiście gdybyś zechciała mi potowarzyszyć byłbym zaszczycony. - dodał.
- Ok, to się robi nudne zrobimy losowanie. - powiedział szatyn i wyszedł do domu. Po chwili przyszedł z metalową miską w ręce i sześcioma karteczkami. - Mam tutaj karteczki z imionami 6 wybitnych sportowców. Ten, którego wylosujesz zabierze Cię na galę. - powiedział i podał jej miskę. - Oczywiście Wolfi i Andi odpadają ze względu na to, że jeden ma żonę a drugi dziewczynę. - dodał dla jasności. Szybko wylosowała karteczkę i otwarła Ją. 
- Po Twoim wyrazie twarzy mniemam iż trafiłaś na Gregora - zaśmiał się Michi.
- Mówiłem, że pójdzie ze mną. - wzruszył ramionami zadowolony i chciał zabrać miskę dziewczynie.
- Czekaj. - wzięła ją od Niego i otwarła kolejne karteczki. Spojrzała na Niego z wyrzutem. - Na wszystkich jest Twoje imię Schlieri.
- Na prawdę? Widzisz? To przeznaczenie. - stwierdził szczerząc się. Pokręciła głową i na odwrocie karteczek napisała poprawne imiona. Losowanie odbyło się jeszcze raz.
- Teraz będę ja. - powiedział pewnie Stefan. Wyciągnęła karteczkę i otwarła ją. 
- Michi. - powiedziała i schowała karteczkę do książki.
- Tak! - ucieszył się blondyn. Wstała z leżaka i chciała odejść ale szatyn Ją zatrzymał.
- Czekaj czekaj... - wziął od Niej książkę. Wyjął karteczkę i zobaczył swoje imię. Odwrócił ją na drugą stronę i też zobaczył swoje imię. Uśmiechnął się cwanie. - Ty oszustko... Przeznaczenie wygrało. Moi drodzy... To ja pójdę z Alicją na galę. - wyszczerzył się. - Sprawdźcie sobie. - podał karteczkę kolegom.
- Ze szczęścia zrobię nam obiad. - powiedziała z sarkazmem i poszła do kuchni. Szatyn usiadł zadowolony na leżaku i poprawił swoje okulary. Widząc wchodzącego do domu Thomasa lekko się zaniepokoił.
- Ej... poradźcie mi coś. Byłem ostatnio na randce. I było miło sympatycznie i wgl... i Ona teraz nie odbiera. Jak myślicie, dlaczego? - zapytał Stefan.
- Spałeś z Jej siostrą? - zapytał szatyn.
- Nie. - odparł zdezorientowany brunet.
- Z Jej matką?
- Nie!
- To nudna historia. - skomentował.
- To kto idzie do sklepu? - zapytał niespodziewanie Michi.
- Po co? - zapytał Manu.
- Po dużą paczkę Snikersów. Bo Gregor gwiazdorzy. - zaśmiał się.
- Aleś ty zabawny kolego. - stwierdził szatyn. - Stefan, znasz pierwszą zasadę dobrej randki? - zapytał kolegę.
- Kup przez przypadek bilety na horror a nie na komedię? - zapytał.
- Ok... a drugą?
- Oświeć mnie. - stwierdził. Reszta słuchała z uśmiechami na ustach tej jakże genialnej wymiany zdań.
- Słuchaj i zapamiętuj te najbardziej niedorzeczne teksty. Chodź, trochę praktyki dobrze Ci zrobi. - stwierdził i wesoło poszedł w stronę domu. Pozostali ruszyli za Nim.

TYMCZASEM W KUCHNI...

- Pomóc Ci w czymś? - zapytał blondyn podchodząc do Niej. Uśmiechnęła się pogodnie do niego.
- Jeśli bardzo chcesz to możesz pokroić warzywa. - powiedziała. Od razu wziął się za robotę. Przez chwilę między nimi panowała cisza. Trochę niezręczna... Mimo, że wyjaśnili sobie całą sytuację jakoś nie potrafili wrócić do normalnych rozmów podczas dnia. Minął tydzień od tej nocnej rozmowy. Tylko tydzień i aż tydzień...
- Unikasz mnie? - zapytał w końcu przerywając ciszę. Spojrzała na Niego uważnie.
- Nie, nie unikam Cię Thomas. - zaprzeczyła.
- To czemu mam wrażenie, że kiedy się pojawiam to Ty znikasz? - zapytał spokojnie.
- Bo tak jest. - odparła pewnie. Przestał kroić warzywa i odwrócił się w Jej stronę. - Thomas... Nie zauważyłeś jeszcze, że Gregor nas separuje? - zapytała z uśmiechem. Zaśmiał się wesoło.
- Rzeczywiście ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. - stwierdził.
- On nie chce żebyśmy do siebie wrócili. - zaśmiała się lekko.
- Słucham? haha Przecież z Nim o tym już rozmawiałem...
- O tak, ja też miałam z Nim pogawędkę na ten temat. 
- I będziemy się nim przejmować? - zapytał.
- Męczy mnie podporządkowywanie się Schlieremu.
- Dzięki Bogu Al. - objął Ją i przytulił. Jak małą siostrzyczkę. Tak po prostu. 
- Dobra, dobra wracaj do krojenia warzyw. - dźgnęła Go w bok. W tym momencie do kuchni weszli pozostali. Na przeciwko dziewczyny usiadł sobie szatyn i patrzył na Nią uważnie. Zerknęła na blondyna porozumiewawczo i próbowała wymyślić co tym razem Schlieri wymyślił. 
- Co dzisiaj na obiad? - zapytał Manu widząc, że nikt nie zamierza nic powiedzieć.
- Rybka z ratatuj. - powiedziała ciągle spoglądając na patrzącego na nią szatyna. Coś Jej w tym nie pasowało.
- To może my nakryjemy do stołu co? - zapytał Andi i razem z Wolfim i Diethartem udali się do jadalni.
- Ok, jestem gdzieś umazana na twarzy? - zapytała Go wprost.
- Nie. - odpowiedział krótko nadal wpatrując się w Jej oczy. Zatrzymała na nich swój wzrok. Były jakieś dziwne. Takie... szczere. Zdziwiło Ją to i lekko zaintrygowało. Przestała zajmować się rybą. 
- To czemu tak się wpatrujesz? - zapytała z zaciekawieniem. Przez moment nic nie mówił. Delikatnie dotknął palcem jej dłoni i zaczął jeździć nim po niej. Poczuła delikatny dreszcz pod wpływem tego dotyku. Wróciła wzrokiem do Jego brązowych oczu. Tak niezwykle patrzących tym razem na Nią. 
- Pamiętasz jak kiedyś rozmawialiśmy w nocy tutaj przy oknie? - zapytał cicho.
- Pamiętam. - odpowiedziała lekko zdezorientowana. 
- Zapytałem Cię wtedy dlaczego tak intensywnie wpatrujesz się w księżyc. - stwierdził. - Pamiętasz co mi odpowiedziałaś? - zapytał. Jego wzrok przeszywał Ją tak bardzo... Robił z Nią co chciał. Tak łatwo potrafił zadziałać żeby zapomniała o wszystkich dokoła i widziała tylko te Jego hipnotyzujące tęczówki...
- Że muszę zapamiętać ten widok, bo na piękno można patrzeć cały czas... - powiedziała automatycznie. 
- I teraz właśnie to robię... - odpowiedział poważnie. Słysząc te słowa rozchyliła usta z zaskoczenia. Cisza i pustka w Jej głowie była wystarczającym dowodem na to jak zadziałał na Jej umysł... Pamiętał te słowa... Pamiętał... On... W brew sobie poczuła w sercu ciepło. Nigdy nie usłyszała nic tak pięknego... Wpatrywała się w Niego zszokowana. Uśmiechnął się i odwrócił w stronę bruneta puszczając Jej dłoń. - Pamiętaj Stefan... Słuchaj i zapamiętaj te najbardziej niedorzeczne rzeczy. Widzisz? - wskazał blondynkę. - Będzie Twoja i następnym razem sama oddzwoni. - stwierdził zadowolony. 
Po usłyszeniu tych słów nie wierzyła własnym uszom. "Że co? Najbardziej niedorzeczne rzeczy?". Poczuła ogromną złość. I taki... ból. To ciepło, które pojawiło się w Jej sercu natychmiast zamieniło się w ogromny chłód i ból rozprzestrzeniający się po całym ciele. Zrobiło Jej się najzwyczajniej w świecie przykro. Spojrzała niedowierzając na szatyna. Spojrzał na Nią zadowolony czego po chwili pożałował. Na swoim policzku poczuł piekący ból. Dopiero po chwili zorientował się skąd się wziął. Blondynka po wymierzeniu mu policzka natychmiast wyszła z kuchni. 
- Jesteś idiotą Gregor. - powiedział blondyn i poszedł za Nią.
- I chyba podziękuję za Twoje rady. - dodał Stefan.
- Stary... co się z Tobą dzieje? - zapytał Manu.
- Na prawdę przegiąłeś. Nawet jak na Ciebie. - stwierdził Michi. 
- Przecież ja tylko...
- Gregor zamknij się w końcu i zastanów nad swoim zachowaniem. Bo to co robisz w stosunku do Niej na prawdę przekracza granice żartu. - przerwał mu ponownie blondyn po czym wyszedł z kuchni z kolegami.

POKÓJ ALICJI...

- Alicja nie przejmuj się, nie warto... - zaczął blondyn siadając obok Niej na łóżku.
- A czy ja się przejmuję? - zapytała patrząc na Niego. Po chwili lekko się uśmiechnęła. - Odstawiłam tą szopkę tylko po to, żeby mi trochę odpuścił. Może coś do Niego dotrze. Nic mi nie jest, w ogóle się tym nie przejęłam. - odpowiedziała.
- Mnie nie okłamiesz. - powiedział spokojnie patrząc Jej prosto w oczy. Westchnęła. Wiedziała, że Go nie oszuka. Za dobrze Ją zdołał poznać. Przytulił Ją lekko do siebie. - Porozmawiam z Nim.
- Nie. - odparła stanowczo. - Jestem Ci bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie robisz Thomas ale nie. Po prostu muszę trochę ochłonąć. Wybił mnie trochę z rytmu.
- Zawrócił Ci w głowie.
- Co? Nie. Nie ma takiej opcji. Powiedział jakiś marny tekst i myśli, że jest mistrzem podrywu.
- Ale ten marny tekst zadziałał. - zauważył blondyn. Skarciła Go wzrokiem. - Być może pożałuję tego pytania ale... Czujesz coś do Niego? - spytał poważnie.
- Tak. Bardzo Go nie znoszę. - odpowiedziała pewnie. Patrzył na Nią przez chwilę milcząc. Uśmiechnął się lekko. W tym momencie usłyszeli ciche pukanie. - Proszę! - w drzwiach stanął szatyn. - Czego chcesz? - warknęła.
- Pogadajmy co? 
- To ja Was zostawię. Jakby co to krzycz. Jestem obok. - powiedział blondyn i pocałował Ją w czoło po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi. Szatyn stał na środku pokoju bez słowa. Spojrzała na Niego wzrokiem mordercy.
- Słucham. - powiedziała.
- Przepraszam... - zaczął. Usiadł obok Niej. - Trochę przesadziłem. Chciałem tylko pokazać Stefanowi...
- Taktykę na podryw. Świetnie. Gratuluję. I co? Udało się? - spytała z pretensją w głosie.
- Nie sądziłem, że tak zareagujesz.
- A jak miałam zareagować? Miałam się uśmiechnąć i pochwalić Twój nieziemski trick? 
- Nie ale...
- Ale co? Powiedziałeś że zapamiętałeś te najbardziej niedorzeczne rzeczy Gregor! Na prawdę wszystko co mówię jest tak niedorzeczne? Każda moja opinia jest niedorzeczna? Czy niedorzeczne jest to, że widzę piękno w zwykłym księżycu? - zapytała patrząc na Niego uważnie. Nie wiedział co ma powiedzieć. Milczał. - Czy Ty w ogóle czasem się słyszysz co mówisz? Bo my musimy.
- Posłuchaj to wszystko to czyste nieporozumienie...
- Nieporozumieniem byłoby gdybyś mi podał lemoniadę zamiast herbaty. Ja rozumiem bycie złośliwym i denerwowanie innych ale powoli zaczynasz przeginać. Wisi mi czy mnie zranisz czy nie. Ale kiedyś przestanę wystarczać Ci ja i zaczniesz się tak zachowywać w stosunku do swoich przyjaciół. I co wtedy?
- Ok, zrozumiałem. Przepraszam. - powiedział. - Nie chciałem żeby to tak wyszło. Stało się i się już nie odstanie. Po prostu... mam gorszy dzień. 
- Jak masz gorszy dzień to pogadaj z przyjacielem. Nie zamierzam być Twoim workiem treningowym...
- Sandra jest w ciąży. - przerwał Jej. Spojrzała na Niego jak na kosmitę. Wyglądał jakby właśnie uwolnił się z jakiś więzów.
- Co? - zapytała niedowierzając.
- Spotkałem się z Nią rano. Pokazała mi zdjęcie USG i wyniki badań. - powiedział załamany. Poczuła się jakby ktoś dał jej obuchem w łeb. Jakby ktoś właśnie powiedział, że nie zostało jej pół roku tylko kilka godzin. Zabolało. Nie wiadomo dlaczego zabolało. Siedzieli na łóżku patrząc na siebie bez słowa. Każde z nich na swój sposób przyswajało tą wiadomość... - Będę ojcem Alicja... - powiedział łamiącym się głosem. Tym razem poczuła kopniak w brzuch. Miała ochotę zapłakać. "Jak to ojcem? On? To niemożliwe!". Cisza panująca w pokoju aż kuła w uszy. Ale żadne z nich nie potrafiło powiedzieć ani słowa więcej. Tylko siedzieli i patrzyli na siebie bez słowa...


"Budujesz coś od fundamentów po dach.
A potem stajesz na środku i czekasz aż wszystko się zawali..."

**********************************************************************************
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału.
To co miało wyjść a co wyszło to dwie różne rzeczywistości. 
Mam tylko nadzieję, że następnym razem mi się uda.
:(

8 komentarzy:

  1. Nie jesteś zadowolona?
    A ja wprost przeciwnie!:D Zachwycona...
    Jest kilka powodów tego mojego staniu!;D
    Pierwszy raz w tym opowiadaniu , Alicja była normalną dziewczyną , która 'ani razu' ( przynajmniej ja tego nie odczułem , nie zauważyłam) nie wspomniała o swojej chorobie i o tym , że umiera. Zawsze mnie to irytowało.
    Jakoś nie mogę przekonać się do niej , dziwne.
    A po drugie najważniejsze! Gregor♥ Uwielbiam gościa , postać na jaką go kreujesz! Najlepsze:)
    Thomas?... Miała wyrazić swoją opinię o nim w dzisiejszym rozdziale...ale . Jest poważne ale...Jedno konkretne!
    Dziś mi się podobał!
    Plus dla Ciebie Morgenstern!
    oO zapomniałabym o Stefciu a to byłoby niewybaczalne! awww♥!
    ---------------------
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko... Cóż widzą moje oczy. *o* Jakie cudeńko. <3 Zapewniam Cię, że nie masz powodów do niezadowolenia. ;) Ten rozdział jest, jak każdy poprzedni z resztą, genialny, cudowny, boski i wiele, wiele epitetów można do niego przypisać. ;))
    Gregor, może faktycznie zachował się trochę chamsko, ale sądzę, że nie chciał tego zrobić specjalnie. Co do tego, że nie chciał ranić Ali, jestem pewna jak tego, że mam na imię Klaudia. :) Ohoho, jeszcze ta gala dla sportowców. Ciekawi mnie co się tam wydarzy. :3 Tak w ogóle to Thomas ładnie się zachowuje i nie sądziłam, że tak będą wyglądały ich stosunki po tym wszystkim co się stało. Zaskoczenie, ale pozytywne. ^^ Och... Kurde, Stefana UBÓSTWIAM! <3 Jak to jest, że gdy tylko przeczytam jedną jego wypowiedź, od razu mam banana na twarzy? ;] Stefciu ma chyba podobne działanie do gazu rozweselającego. ;) A ja jeszcze tutaj wspomnę o Michim. <3 Achhh... Podoba mi się ten jego rozsądek i rozwaga. <3 Kochani moi. <3
    No a na koniec- zamurowało mnie. Sandra w ciąży?! o.o To pocisnęłaś nieźle... Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to może być jakaś szemrana sprawa... Cóż... Przekonam się już mam nadzieję niebawem. ;) Tymczasem czekam na następny rozdział oraz więcej takich cudownych scen z Alą i Gregiem. Kocham. <3
    Buuuziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba myślimy podobnie, bo jak przeczytałam, że Gregor poszedł po te kartki z imionami, to już wiedziałam, że zrobi numer i na każdej napisze siebie ;D A potem w tej kuchni.. Że to nie może być na serio. Tylko dlaczego on jest taki złośliwy? Bo wychodzi na to, że on ma wiecznie zły dzień..
    Ciąży Sandry nie skomentuje, ale może to będzie jakiś sygnał dla Grega, że czas się zmienić. CHOCIAŻ coś mi tu nie gra, biorąc pod uwagę, że Sandra do przyjaznych nie należy, to pewnie go wkręca. I albo ma fałszywe badania albo to dziecko tego jej narzeczonego od siedmiu boleści.. Co podłe to podłe jednak.
    Thomas zachowuje się jak na przyjaciela przystało, cudowny! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gregor przesadził, ale wierzę, że wcale nie chciał jej sprawić przykrości. Faceci czasem nie myślą co mówią. Ten jego pomysł z losowaniem, a to menda jedna, sprytna menda. Za to Thomas zapunktował, zachował się jak prawdziwy przyjaciel. Takiego Morgiego bardzo lubię. Że Sandra niby jest w ciąży?! Czemu węszę tu jakiś spisek? Ta wredna małpa chce nabrać Gregora na dziecko żeby mieć znów dostęp do kasy. Aż mam ochotę jej coś zrobić. Oby ta ciąża to było zwykłe kłamstwo no i oczywiście niech Gregor się o tym dowie. Inaczej być nie może. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj od rana (z przerwami) czytam Twoje opowiadanie o Kamilu... jest genialne. Plecy bolą mnie jak cholera od siedzenia na krześle, nie odrobiłam jeszcze pracy domowej, nie przygotowałam się za dobrze na zajęcia z angielskiego, zapewne posiedzę dzisiaj do 3 w nocy... ale mam to w nosie (żeby nie powiedzieć, że w d...) bo to opowiadanie jest tak cholernie dobre, tak wciągające...(co prawda pewnie nie dokończę dzisiaj całego, ale obiecuję, że zrobię to jutro) :D Masz ogromny talent... Powinnyście zebrać się z kilkoma dziewczynami i wydać jakieś skoczkowe opowiadania, czy coś w tym stylu... ale by się skoczkowie zdziwili słysząc o tym ile dziewczyn czy żon mieli:p "Moda na sukces" ale taka fajna, w pozytywnym tego słowa znaczeniu:D
    I muszę się przyznać, że dzięki Wam (głównie Tobie i Andżelice Kowalczyk) polubiłam czytać... dziękuję... może to ze względu na to, że nie widzę... hmm... jak to nazwać... objętości książki, że tekst mam podany w "dawkach", że nie muszę oglądać 800 stron, na których widok nie chce mi się nawet zajrzeć do książki... Więc dziękuję Tobie i Andżelice Kowalczyk, ale też innym dziewczynom piszącym opowiadania:D
    Aaaa... co do Sandry, to też myślę, że coś knuje...
    P.S. Jak mi nie pójdzie na maturze to Twoja wina, te opowiadania tak wciągają;p
    I jak mam się podpisać... hmm... tak jak zawsze: ta co nie lubi komentować (a pisze kolejny komentarz na Twoim blogu)... a może i to polubię;P

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko... Masz Ci babo placek... Kobieto do nauki! hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, raczej zdam... ale co ja poradzę, że Wasze opowiadania są ciekawsze od "Lalki"... i teraz nie odwracam wzroku na parapet... wiem, że ona tam leży i mnie prześladuje... dwa calutkie tomy:D

      Usuń
  7. Najgorzej jest poznać faceta do którego żadna instrukcja obsługi nie pasuje :D Nadal czekam na jakiś krok ze strony Grega, a Sandrą niech się nie przejmuje ta laska pokazała jaka jest i że zrobi wszystko bo do niej wrócił.
    buziaki:*

    OdpowiedzUsuń