środa, 9 kwietnia 2014

18. TEN, W KTÓRYM MA BRATA...

AUSTRIA, FLUGHAFEN INNSBRUCK...

   "W romantycznych filmach kiepskiego reżysera w tym momencie powinienem znaleźć odpowiednią kolejkę, wypatrzyć blondynkę, podbiec do Niej i wpić się ustami w Jej usta zatrzymując Ją tutaj wyznaniem miłości..." - pomyślał. Spojrzał na tłum ludzi, który przemieszczał się z jednego miejsca w drugie i w brew oczekiwaniom wcale się nie zmniejszał. "Ja jestem w koszmarze..." Tablica odlotów co chwilę odświeżała informacje. Odlotów do Polski brak jak na razie. "Świetnie, byłoby dobrze, gdybym jeszcze wiedział, o której leci do domu." Zerknął na zegarek. Obok Niego stanęła jakaś dziewczyna i uważnie Mu się przyglądała. Grupka podobnie wyglądających dziewczyn stała niedaleko. "Kurde. Rozpozna mnie za 3...2...1..."
- Mogę prosić o autograf? - zapytała słodkim głosem. Westchnął.
- Dam Ci autograf i stówę jeżeli powiesz swoim koleżankom, że Ja to nie Ja. - zaproponował poprawiając okulary.
- Dwie stówy. - powiedziała cwanie. Dał jej obiecane pieniądze i z uśmiechem odeszła do przyjaciółek.
- Młodzież... - mruknął pod nosem. Rozglądał się dokoła szukając znajomej twarzy ale w tym tłumie znalezienie Jej było niemożliwe. Spojrzał na tablicę odlotów. - W końcu... - szepnął sam do siebie i pobiegł w kierunku odprawy nr 4...

TYMCZASEM W WILLI...

 Do salonu wszedł brunet i rozglądnął się uważnie.
- Czego szukasz Stefan? - zapytał Michael.
- Gdzie jest Alicja? - spytał.
- Zostawiła obiad i kartkę, że idzie pobiegać i wróci późno. A co? 
- Co dobrego zrobiła? 
- Nie wiem ale smakuje nieziemsko. - powiedział wychodzący z kuchni Andi.
- A gdzie Morgi? - zapytał patrząc na talerz kolegi.
- Też zostawił kartkę i też poszedł pobiegać. - powiedział Manu.
- Myślicie że poszli na sex? - zapytał ucieszony Kraft za co tradycyjnie oberwał poduszką.
- Po pierwsze... bawisz się w 20 irytujących pytań? Po drugie... zerwali. Muszą odreagować.
- A Ty Wolfi to wiesz oczywiście bo chodzisz po korytarzu i podsłuchujesz ich rozmowy. - stwierdził Michi.
- Ktoś musi panować nad tym burdelem.
- To oznacza, że jesteś burdel mamą... tak jakby. - zauważył Die-die.
- To oznacza, że zaraz oberwiesz... tak jakby...

LOTNISKO...

   Czekała na swoją kolej z biletem w ręce. "Dobrze robię... dobrze robię... dobrze robię..." - powtarzała w myślach. "Źle robię... Namieszałam i znikam. Tchórzostwo pierwsza klasa. Najwyżej mnie znienawidzą czy coś... Nie?". 
- Przepraszam, przepraszam... przepraszam... narzeczona czeka, przepraszam... - usłyszała znajomy głos. Wyprostowała się jak struna, a po chwili szatyn stał już obok Niej. Nie spojrzała na Niego nawet.
- Alicja... - zaczął.
- Przepraszam ale nie znam niemieckiego. - powiedziała po angielsku i uśmiechnęła się do Niego lekko. Wziął głęboki wdech.
- Serio? - spytał z powątpieniem. Westchnęła.
- Co chcesz? - zapytała.
- Co ty do cholery wyprawiasz? - zapytał z pretensją w głosie.
- Czekam aż mnie na pokład wpuszczą. - powiedziała jak gdyby nigdy nic.
- Uciekasz. - poprawił Ją.
- Wszystko byle być jak najdalej od Ciebie. - odparła.
- Nie rozwiązujesz problemu tylko Go omijasz. - powiedział.
- Byłeś ostatnio na lekcjach filozofii?
- Alicja porozmawiaj ze mną! - warknął.
- Nie ma o czym. Przepraszam ale zaraz moja kolej. - powiedziała.
- Hej.. to nie jest Thomas? - zapytał patrząc gdzieś za Nią. Odwróciła się w tamtą stronę i w tym momencie straciła z rąk bilet. Kiedy wróciła wzrokiem do szatyna bilet był już w małych kawałeczkach. Oczy zrobiły się Jej wielkie jak spodki. Nie wierzyła, że posunął się do tego stopnia. - A teraz porozmawiamy. - powiedział stanowczo.
- Nie mamy o czym. I tak jestem na liście pasażerów więc wpuszczą mnie tam na dowód osobisty. - powiedziała pewnie. 
- Dobra, nie chcesz po dobroci to zrobimy to po mojemu. - powiedział i objął Ją w pasie po czym przerzucił sobie przez ramię. Zgięła się w pół i zawisła w powietrzu. Ruszył do wyjścia trzymając Ją za nogi.
- Puść mnie! Słyszysz! Puść mnie natychmiast! - krzyczała bijąc pięściami Go po plecach. - Puszczaj!
- Przepraszam bardzo ale co Pan robi? - zatrzymał Go ochroniarz.
- Wynoszę stąd moją siostrę. - odpowiedział spokojnie.
- Nie jestem Jego siostrą! Proszę mu powiedzieć żeby mnie zostawił! - krzyknęła.
- Żebyś znowu uciekła z tym gachem? - zapytał. - Panie władzo moja siostra od lat sprawia same kłopoty. Zawsze muszę Ją odbierać jak nie z posterunku to z lotniska, bo chce uciec z kraju z facetem poznanym w internecie. Starszym od Niej o 30 lat. 
- Nie znam Cię! - wrzasnęła. 
- Och też wolałbym Cię nie znać niż robić sobie tutaj obciach młoda. Ale mam to nieszczęście, że nasza matka Cię zna i kocha a ja w przeciwieństwie do Ciebie szanuję Ją dlatego zamierzam Cię doprowadzić spowrotem do domu! - warknął.
- Jesteś jakimś świrem! 
- A Ty jesteś małą wredną wiedźmą! 
- Zostaw mnie popaprańcu!
- Nie bij kaleki idiotko!
- Ok, ok... Tak odzywać się do siebie może jedynie rodzeństwo... - zaczął ochroniarz. - Proszę wyprowadzić siostrę. I powodzenia. - powiedział i oddalił się spokojnie.
- Że co?! - wrzasnęła.
- Cicho tam na górze. Jedziemy do domu. - powiedział zadowolony.
- Nienawidzę Cię Schlierenzauer.. - powiedziała przestając wierzgać nogami.
Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nawet kiedy wsadzał Ją do samochodu. Usiadł za kierownicą i spojrzał na Nią. Nie ruszył. Najpierw musieli porozmawiać.
- Nie wybaczę Ci tego. - powiedziała.
- Nie dbam o to. - stwierdził. - Namieszałaś Alicja. I teraz czas wziąć za to odpowiedzialność. Ostrzegałem Cię, że tak będzie.
- A ja Ci mówiłam, że jeżeli Go zranię to wyjadę.
- Musisz teraz wypić piwo, które sama nawarzyłaś.
- Czemu mnie nie zostawisz w spokoju?
- Bo nie o Ciebie tutaj chodzi! - warknął. - Możesz chociaż przez chwilę pomyśleć o kimś innym niż o sobie?! Możesz chociaż przez chwile nie robić z siebie ofiary?! Cały czas słyszałem od Ciebie że nie chcesz się wiązać, że nikogo nie chcesz skrzywdzić... Nie zostało Ci wiele czasu więc nie chcesz Go marnować na cierpienie. Ok! Ale mimo tego byłaś w stanie świadomie skrzywdzić Thomasa a teraz zostawiasz Go samego i znowu każesz mi Go z tego wyciągać! Nigdy w życiu nie poznałem nikogo bardziej samolubnego i zadufanego w sobie Alicja! Więc teraz wrócisz ze mną do domu, porozmawiasz z Thomasem i spędzisz te dwa miesiące z Nami męcząc się z wyrzutami sumienia! Bo wiesz co? W dupie mam to, że będziesz z tego powodu cierpieć. Może to Ci pokaże co to jest prawdziwe życie. - zamilkł. 
  Wpatrywała się w Niego jak zahipnotyzowana. Jego słowa zabolały jakby właśnie ktoś uderzył ją w policzek. Zabolały bo jako jedyny potrafił powiedzieć jej szczerą prawdę. Prawdę, którą tak od siebie odpychała. Była tchórzem i samolubną suką. Westchnął. Przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył bez słowa. Przez całą drogę milczeli. Każde z nich było pogrążone we własnych myślach. On zastanawiał się jak bardzo Ją zranił tymi słowami a Ona jak bardzo podłą zdzirą się stała. Zabrał jej walizkę z bagażnika i mijając Ją bez słowa zaniósł do Jej pokoju. W willi było ciemno. Wszyscy zapewne spali a Ona siedziała w salonie tępo wpatrując się w wazon na stoliku przy schodach. Chciała iść do blondyna. Chciała Go przeprosić ale co niby miała mu powiedzieć? Że jest jej przykro? Tak i to cholernie. Że żałuje, że Go skrzywdziła? Oczywiście że tak, ale co z tego? To już się stało... Ktoś zszedł po schodach i nie zauważając Jej wszedł do kuchni. Po cichu tam zajrzała. On... Stał tam wpatrując się w księżyc. Tak jak kiedyś Ona. Jakby ten okrągły świecący daleki punkt miał czarodziejską moc wymazywania złych wspomnień czy leczenia bólu. Podeszła do Niego i stanęła obok. Uśmiechnął się lekko po czym spojrzał na Nią. Widząc te smutne oczy coś ścisnęło Ją za serce. Patrzyli na siebie długą chwilę. Odczytywali emocje z tak wiele mówiącego spojrzenia. Zrobiło Jej się po prostu wstyd. Tak najzwyczajniej w świecie wstyd. Blondyn nie mówiąc ani słowa objął Ją ramionami i mocno do siebie przytulił. A Ona? Ten gest sprawił, że nie wytrzymała. Musiała uwolnić emocje, które tak bardzo chciała schować. Łzy zalały Jej bladą twarz. 
- Tak bardzo Cię przepraszam Thomas... - wyszeptała. Głaskał Ją po głowie. Powoli, delikatnie i rytmicznie... Jakby chciał uspokoić i uśpić małe dziecko. - Zachowałam się tak samolubnie...
- Sam się o to prosiłem... - odpowiedział cicho. - Wiedziałem na co się piszę, wiedziałem, że nie darzysz mnie uczuciem tak silnym jak ja Ciebie a mimo to brnąłem do przodu. Uparcie. Być może nawet wymusiłem na Tobie tą decyzję. Ale nie żałuję tego. Bo sprawiłaś, że przez tydzień żyłem jak nowo narodzony. 
- Zraniłam Cię...
- I pewnie jeszcze nie raz ktoś mnie zrani... - odparł. - Pogubiłem się. I o mały włos nie straciłem przyjaciela... Na szczęście On jest trochę mądrzejszy w tych sprawach. - zaśmiał się lekko. Ona również to zrobiła słysząc Jego śmiech. - Alicjo... nie mam do Ciebie żalu. O nic. Chciałem zapełnić sobie w sercu pustkę jaką zostawiła w nim Kristina. I ta chęć przyćmiła wszystko inne. - spojrzała na Niego.
- Ty Ją nadal kochasz... - powiedziała zaskoczona. Posmutniał.
- Chyba zawsze będę. - westchnął. - Muszę tylko nauczyć się z tym żyć. - powiedział cicho. 
- Wybaczysz mi? - zapytała.
- Nie mam czego Ci wybaczać. - powiedział pewnie.
- Chyba wolałabym gdybyś mnie zaczął wyzywać.
- Nie potrafię. - zaśmiał się. - Cieszę się, że Gregorowi udało się powstrzymać Cię przed wyjazdem.
- Wiedziałeś o tym? - zapytała zdziwiona.
- Jak już mówiłem to mój najlepszy przyjaciel...

POKÓJ GREGORA...

   Wpatrywanie się w sufit choć mało interesujące było jedyną fascynującą rzeczą w tej chwili w Jego wykonaniu. Dziś powiedział bardzo dużo. Być może nawet za dużo ale Thomas zasługuje na szczerość i zainteresowanie. A Ona? Czy na pewno była aż tak samolubna i zadufana w sobie? Była zagubiona. Chciała udawać twardą, nie przejmować się resztą życia jaka Jej została. Nie przejmować się przemijaniem i śmiercią. Potem zapragnęła zaznać trochę szczęścia. A gdy już go zaznała przestraszyła się, że może będzie chciała żeby to trwało jak najdłużej. Myślała o sobie ale czy to coś złego? Zawsze była sama i zawsze skazana na siebie. Więc w sumie to u Niej powinno być normalne. Czy kiedyś przestanie Go nienawidzić? Nie wiedział. Mógł mieć tylko nadzieję. Tylko po co? Właściwie to lepiej dla Niego byłoby gdyby nadal Go nie lubiła. Łatwiej byłoby później się pożegnać. Na lotnisku zrozumiał, że nie będzie to jednak takie proste. Kiedy podarł jej bilet poczuł ulgę, że to jeszcze nie teraz, że to jeszcze nie ten moment. Tylko czy ta ulga to dobry znak? Usłyszał pukanie do drzwi. Zerknął na zegarek 00:23. Nie teraz... Drzwi lekko się uchyliły. Nie miał zamiaru z nikim teraz rozmawiać. Zamknął oczy i uspokoił oddech. Ktoś usiadł na jego łóżku.
- Jesteś najlepszym bratem pod słońcem. - usłyszał szept. - Ale nigdy Ci tego nie powiem. - dodała i wyszła.
Uśmiechnął się zadowolony z tego co właśnie usłyszał i zasnął...


"Kiedy wszystko idzie po Twojej myśli..."

**********************************************************************************
A dzisiejszy odcinek dedykowany Ann :D
Specjalnie dla Ciebie ktoś powiedział Ali kilka słów prawdy ;)
Mam nadzieję, że dobrze się czytało :)
Buziole :*

5 komentarzy:

  1. Czytając poprzedni rozdział cieszyłam się że Alutka wreszcie kopnie Thomasa za przeproszeniem w dupe, a tu co. Mam nadzieję że w kolejnych rozdziałach Gregor wejdzie do gry :) buziaki :*

    love-austria.blogspot.com

    Panna C.

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde. o.o Tego to bym się nie spodziewała, że Thomas nadal kocha Krisine. o.o Myślałam, że on tylko i wyłącznie Alutka, a tutaj... A tutaj Ala była tylko sposobem na zapomnienie...
    Ta akcja na lotnisku- mistrzostwo. :D Ale dobrze Gregor zrobił, że ją zatrzymał. :) Dobrze. ^^ Mądry chłopak. <3 Kurczeee, ale tutaj myślałam, że coś zajdzie między nimi więcej, ale cóż... Pozostanie mi tylko czekać. ;)) Za to Gregor jako przyjaciel- KOCHAM. <3 Aż urósł w moich oczach tym oddaniem dla przyjaciela. : 3
    Buuuziaki kochana. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam zacząć już marudzić w komentarzu czytając ostatnie słowa o Kristinie i ich miłości , ale daruję sobie ... dziś!
    Gregor! Jego wypowiedz! Ojj jak Ja Cię uwielbiam ! Za Schlieriego, ( nadal wolę jak mówisz do mnie Gregor - awww♥ ) za konkretny dialog i kilka słów prawdy!
    A Thomas? Zostawię tą opinię na kolejny rozdział , ażeby nie zepsuć sobie humoru ;D
    Dziękuje Ci za dedykację! Czytało się wspaniale! A odcinek zostaje moim ulubionym !♥♥
    -------------------------------
    Aaaa zapomniałabym :D
    Wiem , ile radości sprawie czytanie nowego rozdziału , bądź czegokolwiek na nudnych zajęciach !:D Łeee!
    Uczelnie! < 3

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  4. To mnie szanowny Morgenstern rozczarował.. Już myślałam, że on coś na poważnie, a tu nie! Zapomnieć chciał. Schlierenzauer za to punktuje ;D Po pierwsze za to, że zabrał ją z lotniska, co zresztą było nawet zabawne pod względem rozegrania sytuacji, bo Alutce do śmiechu zapewne nie było ;D
    A po drugie- jako jedyny powiedział to, co ktoś dawno powinien powiedzieć, może Ala zmieni swoje nastawienie do pewnych rzeczy. ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Gregor pozwolił system z tą akcja na lotnisku. Te jego teksty, leżę i nie wstaje. Alicja usłyszała kilka ostrych ale jakże prawdziwych słów. Widać że Gregorowi zależy na Alicji i na Thomasie, prawdziwy przyjaciel. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń