piątek, 11 kwietnia 2014

20. TEN, W KTÓRYM JEST PIJAŃSTWO I KAC...

AUSTRIA, INNSBRUCK, WILLA SPORTOWA...

   Spojrzała na zegar w kuchni. Wskazywał prawie 2:00 w nocy. A Ona stała w oknie i patrzyła na podjazd. Czy przypadkiem ktoś nie wjedzie swoim srebrnym Audi. Denerwowała się. Bardzo. Po tym jak bez słowa wyszedł z Jej pokoju zostawiając Ją w osłupieniu opuścił willę i nikt Go więcej nie widział. Kiedy otrząsnęła się na tyle, żeby móc swobodnie oddychać natychmiast poszła do pokoju blondyna.
- I co? Przeprosił ładnie? - uśmiechnął się wesoło.
- Sandra jest w ciąży Thomas. - powiedziała poważnie. Zaśmiał się na początku ale widząc Jej minę zrozumiał, że blondynka nie robi sobie z Niego jaj.
- Z Gregiem? - zapytał niedowierzając. Pokiwała głową.
 Od tamtej pory oboje zaczęli się martwić o szatyna. Wyrzucił z siebie to co Go męczyło ale co dalej? Kolejną fazą powinno być odreagowanie ale w jaki sposób?
- Usiądź. Patrzenie na podjazd nie sprawi, że Gregor się tam pojawi. - usłyszała za sobą.
- Naskoczyłam na Niego jak głupia, bo zrobił sobie żarcik...
- Skąd miałaś wiedzieć, że coś mu leży na wątrobie? Nikomu nic nie powiedział.
- Powiedział mi, Thomas. - odwróciła się w Jego stronę. -  A ja nie zareagowałam. Siedziałam jak idiotka patrząc na Niego zamiast mu cokolwiek powiedzieć. Pozwoliłam mu wyjść nie wiadomo gdzie w takim stanie. - przerwała. - On wyglądał jak siedem nieszczęść. Był załamany.
- Ja też mogę się obwiniać że nic nie zauważyłem ale przez cały dzień odgrywał tą swoja rolę dokuczliwego lowelasa. Nikt się nie zorientował że coś jest nie tak. - podszedł do Niej i uniósł Jej podbródek tak, żeby na Niego spojrzała. Westchnęła.
- Nawet nie potrafię sobie wyobrazić ile Go to udawanie, że wszystko jest w porządku musiało kosztować.
- Ale ja wiem. Miałem tak samo. Też nie potrafiłem się z tym faktem pogodzić ale dałem radę. I On też da radę. Tylko musimy przy Nim być.
- My? - zapytała zaskoczona. - Ty musisz. Jesteś Jego najlepszym przyjacielem, a ja tylko irytującą współlokatorką. - stwierdziła.
- Która martwi się o Niego jak o własne dziecko. - dokończył. - Ciebie też potrzebuje. To, że wyprowadza Cię z równowagi to jedno ale jakbyś jeszcze nie zauważyła to zawsze liczy się z Twoim zdaniem. Poza tym jesteś mu to winna. W końcu dzięki Niemu tutaj teraz jesteś. - powiedział.
  Miał trochę racji. Była winna szatynowi bardzo dużo ale czy On w ogóle zechce Jej pomocy? W tym momencie drzwi do domu się otwarły trochę głośniej niż powinny. Wyszli do salonu i zobaczyli w nich kompletnie zalanego Gregora. Thomas natychmiast do Niego podszedł widząc, że przyjaciel słania się na nogach.
- No dobra przyjacielu, chyba powinieneś trafić do łóżka... - zaczął. - Al pomóż mi. - poprosił. Od razu podeszła z drugiej strony zarzucając rękę szatyna na swoje ramię. Powoli szli w kierunku Jego pokoju.
- Thomas... pszszszyjacielu... - bełkotał. - Czemu nazywaszszsz Aliszję jak faceta ze "Świata wg Bundych?" pszszszecież Ona ma takie piiiękne imię... - zaczął. Blondyn spojrzał na przyjaciółkę a ta tylko wywróciła oczami. - Aliszja... Alissssssssssss... Tak... bajkowo. - odwrócił głowę w jej stronę. - Alicjo... Jeśli chcesz... to powiedz tylko jedno słowo... a zabiorę Cię. - powiedział z cwanym uśmiechem, który w Jego stanie wyglądał bardziej jak grymas bólu. Weszli do Jego pokoju zamykając drzwi.
- Tak? A gdzie mnie chcesz zabrać? - zapytała podtrzymując Go.
- Do krainy czarów... - szepnął Jej do ucha lekko przy tym plując. Blondyn się tylko zaśmiał. Podeszli do łóżka i położyli Go przykrywając kocem. - Alicjo? - spytał.
- Tak? - odezwała się lekko rozbawiona Jego stanem.
- Jedziesz jutro na narty? - zapytał poważnie.
- Tak, tak. - odpowiedziała chcąc skrócić rozmowę do minimum. Szatyn natomiast podniósł się na łokciach i sturlał z łóżka. Blondyni od razu Go "wrócili" na odpowiednie miejsce.
- To muszę Ci nasmarować narty. - powiedział pewnie odkrywając koc.
- Thomas mi nasmaruje. - powiedziała i spowrotem okryła Go kocem. Spojrzał na przyjaciela uważnie. Po chwili sam przykrył się kocem i położył spokojnie na łóżku. Spojrzał na Nią z wyrzutem.
- Zawsze Thomas. - mruknął. - Przecież zerwaliście. - powiedział jak obrażona dziewczynka. Blondynowaci wymienili się odpowiednimi spojrzeniami. Pijany Schlierenzauer to męka dla umysłu. - Zerwaliście prawda? - zapytał.
- Tak Gregor zerwaliśmy. - odpowiedziała.
- Och... - uśmiechnął się. - Uwielbiam jak mówisz do mnie Gregor. - powiedział rozmarzony. Wzięła głęboki wdech.
- Śpij już. - powiedziała.
- A dasz mi buzi na dobranoc? - zapytał.
- Nie, bo byłeś niegrzeczny.
- Lubisz niegrzecznych... - stwierdził zadowolony. Jego oczy mimowolnie się zamykały.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz zaśnie. - blondyn szepnął Jej na ucho.
- Alicja? - zapytał.
- Słucham Cię.
- Masz ochotę na sex? Bo tak się składa, że mam akurat wolne miejsce na penisie. - wymruczał. Pokręciła głową i spojrzała na Morgiego. Prawie płakał ze śmiechu.
- Ale masz ubaw, co? - zapytała Go szeptem.
- To co z tym seksem? - kontynuował pijany.
- Obawiam się, że nic z tego. - odparła.
- Wiesz, że kiedy mi odmawiasz to gdzieś na świecie płacze szczeniak? - wymamrotał. Nie wytrzymała i sama prawie parsknęła śmiechem. Postali jeszcze chwilę nad przyjacielem, a kiedy myśleli, że zasnął zamierzali wyjść. - Zostań ze mną... - powiedział lekko chwytając Ją za rękę. Spojrzała na Jego twarz. Patrzył na Nią takim smutnym wzrokiem. Takim bezradnym... Odwróciła się w stronę blondyna.
- Poradzę sobie. Idź spać. Rano Ty przejmiesz dyżur. - powiedziała cicho. Pokiwał głową i wyszedł. Po chwili wrócił z Jej telefonem w ręce.
- Gdyby się coś działo to dzwoń. - pocałował Ją w czoło i wyszedł.
   Szatyn nadal trzymał Ją za rękę. Usiadła na brzegu łóżka i oparła się o ramę. Przysunął się do Niej tak, żeby ułożyć głowę na jej nogach i ręką objąć jedną z nich. Uśmiechnęła się lekko widząc to jak się uczepił Jej nogi ale widząc Go w tym stanie nie potrafiła być zła. Położyła dłoń na Jego głowie i zaczęła delikatnie głaskać Go po włosach. Były bardzo miękkie. I przyjemne w dotyku.
- Wolałbym żebyś Ty była ze mną w ciąży. - powiedział nagle. Aż przestała Go głaskać z wrażenia.
- yy... Gregor... My ze sobą nie sypiamy. - odparła nie wiedząc co ma powiedzieć.
- Czemu nie chcesz ze mną sypiać? - zapytał nagle. - Nie podobam Ci się?
- Podobasz się wszystkim kobietom. - powiedziała pewnie.
- Nie o to pytałem. - westchnęła.
- A czemu Ty chcesz ze mną sypiać? - zapytała. Milczał. - No właśnie. Idź spadź Schlieri. -ponownie zaczęła Go głaskać.
- Nie kocham Jej. - powiedział cicho. - I nie chcę z Nią być. - dodał.
- Wiem. Ale życie wymaga od nas żebyśmy byli odpowiedzialni za swoje czyny. I teraz tą odpowiedzialność musisz wziąć na siebie słońce. - powiedziała. Po chwili usłyszała lekkie chrapanie. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy...

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...

   Słońce raziło Go w oczy. Otwarcie ich nie było dobrym pomysłem. Zamknął je spowrotem i przekręcił się na drugi bok. Poczuł czyjąś obecność. Ktoś był w Jego pokoju. Dlaczego? Uchylił powiekę i zobaczył zmartwioną twarz blondyna. Westchnął.
- Jak bardzo źle ze mną było? - zapytał zachrypniętym głosem.
- Zapytałeś Alicję czy nie ma ochoty na sex bo masz akurat wolne miejsce na penisie. - odpowiedział mu poważnie.
- Nie tak źle. Zawsze mogłem próbować Ją rozebrać. - mamrotał trzymając się za głowę.
- Masz... - przyjaciel podał mu butelkę z wodą i aspirynę. Usiadł na brzegu łóżka i wypił prawie całą butelkę wody duszkiem. - Idź się odświeżyć a potem pogadamy. - powiedział blondyn siadając na fotelu.
- Chyba nie mam ochoty na pogawędki. - mruknął szatyn i poczłapał do łazienki.
  Ciepła woda lekko Go otrzeźwiła. Uspokoiła. Pozwoliła ochłonąć. Stał pod prysznicem i czekał. Nie wiedział na co. Na to aż woda zmyje z Niego to co czuje? Aż pozbędzie się strachu i przerażenia? Wszystko znowu stało się takie wyraźnie, takie rzeczywiste... Po alkoholu przynajmniej było zamglone a wszystkie uczucia schodziły na drugi plan. Był znieczulony. A teraz? Teraz znowu poczuł węzeł w brzuchu. Znowu głowa pękała mu od natłoku myśli. Puls znów niebezpiecznie przyspieszał na wspomnienie słów blondynki... "Gregor... To jest nasze dziecko... Nasze dziecko... Nasze dziecko..." Te słowa ciągle odbijały się echem w jego umyśle. I ten wesoły wzrok blondynki. Jej dłoń na Jego dłoni. Otwarł oczy i opuścił prysznic. Rzeczywistość wróciła. I teraz przyszło się Mu z nią zmierzyć. Ubrał dres i wrócił do pokoju. Na stoliku przy łóżku stał kubek z herbatą i kilka kanapek. Spojrzał na blondyna i usiadł na łóżku.
- Alicja. - odpowiedział przyjaciel na nieme pytanie. Szatyn pokiwał głową i upił łyk herbaty. Zerknął na zegarek. 15:00.
- Mówiłeś już chłopakom? - zapytał w końcu.
- Nie. Al też nie. - odparł. Szatyn skrzywił się słysząc to określenie. Za każdym razem kiedy ktoś w ten sposób skracał Jej imię miał ochotę wykrzyczeć, że blondynka nie jest facetem i że ma na imię Alicja. "Tak ciężko to wymówić?" - pomyślał. Milczeli. Morgi wiedział, że na wszystko przyjdzie czas. Że tego czasu teraz właśnie potrzebuje Gregor. Musi się oswoić z myślą, że od teraz wszystko się zmieni. Że Jego życie odwróci się o 180 stopni. I nic już nie będzie tak proste i łatwe... Nic już nie będzie takie jak przedtem.
- Nie wiem co robić Thomas. - odezwał się w końcu.
- Daj sobie czas.
- Na co? - zapytał patrząc na przyjaciela pustym wzrokiem. - Nie przyzwyczaję się do tego. Nie potrafię... Ja nawet nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbym być ojcem. Nie teraz..
- Ale to się dzieje i musisz się z tym pogodzić. Doskonale wiem jak się teraz czujesz ale uwierz mi... To odmieni całe Twoje życie. Teraz będziesz się bał pogodzić z tym faktem ale kiedy już się to stanie to dasz sobie radę. A jak ta mała istotka pojawi się na świecie to będziesz najszczęśliwszym facetem pod słońcem. - uśmiechnął się do Niego. W tym momencie usłyszeli ciche pukanie i do pokoju weszła blondynka.
- Mogę? - zapytała. Kiwnął głową. Usiadła obok blondyna na oparciu fotela. Szatyn nawet na Nią nie spojrzał.
- Thomas ja nie chcę tego dziecka. - powiedział pewnie. Blondyni spojrzeli po sobie porozumiewawczo. - Nie chce z Nią być, nie chcę mieć z Nią nic wspólnego. Nie kocham Jej rozumiesz? - zapytał łamiącym się głosem.
- Teraz tak mówisz... Thomas był w takiej samej sytuacji i poradził sobie z tym zobaczysz, też dasz sobie radę. - odezwała się
- Nie dam sobie rady Alicja! Nie jestem Thomasem! - krzyknął na Nią. W Jego oczach zobaczyła furię. Jeszcze nigdy nie widziała Go w takim stanie. Wstał z łóżka, wyciągnął torbę sportową i zaczął się pakować.
- Co Ty robisz? - zapytał blondyn.
- Wyjeżdżam. - warknął. - Nie zostanę tutaj.
- Nie możesz teraz uciec Greg. - blondyn wstał z fotela.
- Nie uciekam! - krzyknął.
- A co robisz?! - blondyn szarpnął przyjaciela za rękaw.
- Muszę zmienić otoczenie.
- To kup sobie pieprzoną paprotkę! - tym razem to Ona krzyknęła. Obaj odwrócili się w Jej kierunku. Zapanowała cisza. Szatyn patrzył na Nią z niedowierzaniem. Krzyknęła na Niego. Tak po prostu na Niego krzyknęła. Podeszła do Niego i mocno do siebie przytuliła. - Pomożemy Ci Gregor tylko pozwól nam na to. - powiedziała ciszej. Pokręcił głową odsuwając się od Niej.
- Muszę sobie to wszystko poukładać... - zaczął. - Jak to zrobię to wrócę. - powiedział i zabrał torbę wychodząc bez słowa.
- Thomas zrób coś! - krzyknęła na blondyna. Spojrzał na Nią uważnie.
- Dajmy mu czas. On teraz tego potrzebuje. - powiedział spokojnie.
- A jak zrobi coś głupiego?!
- Jak będzie chciał to i tak to zrobi. Musimy mu zaufać. Życie mu się wywraca do góry nogami. Ma prawo do chwili samotności.
- Ale...
- Nie Alicja...- przerwał Jej. - Musimy Mu zaufać. - powiedział pewnie. - Nic więcej nie możemy dla Niego zrobić. - dodał i wyszedł z pokoju.
  Usiadła na pustym łóżku. Uczucia szarpały Jej sercem i Jej duszą. Nie rozumiała co się z Nią dzieje. Nie chciała żeby wyjeżdżał. Nie tak miało być. Z resztą to wszystko miało być inaczej... Poczuła się po prostu samotna. Kiedy tutaj był samym denerwowaniem Jej wypełniał pustkę jaką czuła w sercu. A teraz wyjechał. A jak wróci to nic już nie będzie takie samo. On będzie musiał dorosnąć. Stać się odpowiedzialnym. Być ojcem. Być może się wyprowadzi. "Ale co Cię to obchodzi? Przecież i tak będziesz tu jeszcze tylko 2 miesiące. I to nie całe." - mówiła Jej podświadomość. Właśnie... Czemu czuła, że w momencie, kiedy dowiedziała się o dziecku straciła Go? Przecież nigdy nie był Jej. Nawet nie chciała żeby był Jej. Nie chciała albo nie chciała tego chcieć... Myśl, że została zupełnie sama bolała. Miała Thomasa... ale co z tego? On nadal kochał Kristinę i był dobrym przyjacielem. Już nie był Jej. "Przecież sama Go rzuciłaś głupia!". Od razu wyrzuciła z głowy myśli o jakimkolwiek głębszym uczuciu do blondyna. "Teraz zrób to samo z myślami o Schlierim!" - rozkazała podświadomość. I teraz dopiero strach opanował Jej ciało. Poczuła ucisk w sercu. A do oczu napłynęły łzy. To była reakcja obronna na uczucia. Na uczucia, które tak nagle i tak gwałtownie pojawiły się w Jej sercu. Głowa zaprzeczała... Serce potwierdzało. Jej serce było jakimś cholernym masochistą. "Nie mogę!" - krzyczała w myślach. "Nie mogę się zakochać! Nie i koniec!"... Wyszła natychmiast z pokoju szatyna trzaskając drzwiami...


"Schować się przed światem...
Tam, gdzie nikt nas nie znajdzie"

**********************************************************************************
Dziś tylko cudowna trójka... :)
Mam nadzieję, że się dobrze czytało ;)
Do Tej co nie lubi komentować! :
"Lalka" jest cholernie nudną lekturą tylko dlatego, że główny bohater jest cholernym popapranym romantykiem i nie widzi prawdziwej miłości tylko ugania się za tą toksyczną. 
Ale i tak jest lepsza niż "Cierpienia młodego Wertera", której nie znosiłam i wytrzymałam tylko pierwszą część.
Więc trzymam kciuki za to, żebyś zniosła chociaż streszczenie ;)
Buziole:*

4 komentarze:

  1. Greg , Greg , Greg!
    I czego chcieć więcej do szczęścia?
    Najsłodszy , najukochańszy, najmądrzejszy , zraniony!;D
    A Thomas? Nie wierzę , że to mówię , ale z odcinka na odcinek nawet zyskuje w moich oczach.. robi się ciekawie , byle tylko Kristina się nie pojawiła!
    A Alicja? .... 'Na uczucia, które tak nagle i tak gwałtownie pojawiły się w Jej sercu. ..' od pierwszego odcinka wiedziałam , że Al i Greg są sobie przeznaczeni , więc nich się ona ogarnie;D
    Najcudowniejszy!♥

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz wywalą mnie z zajęć jak tak dalej będe zaczytana w Twoim opowiadaniu :D ale co zrobić jak tak wciąga :) niech Greg nie wyjeżdża prosze nie rób mi tego! rozdział świetny :) buziaki :*

    love-austria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde... Nieee... Gregor nie może wyjechać. Ja protestuję... Dziecko to przecież nie koniec świata... Jestem pewna, że każdy pomógłby mu jakby tylko był w stanie... Na dodatek przez to cierpi jeszcze Alicja. No dziewczyno leć go zatrzymać! Powiedz mu co czujesz! Przecież wiesz, że nie jest Ci obojętny! Dobra, może za bardzo się wczułam. xd Ale to przez to, że szargają mną trudne do opisania emocje. ;))
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza część rozdziału doprowadziła mnie do łez! Ze śmiechu oczywiście ;D
    Ciężko mi cokolwiek napisać, bo przeczytałam już kolejny, więc nie będę komentować, co działo się tutaj ; )

    OdpowiedzUsuń